NBA: sporo zaskoczeń w play-inach, jedynie Lakers nie zawiedli
- Dodał: Marcin Weiss
- Data publikacji: 13.04.2023, 07:10
Los Angeles Lakers oraz Atlanta Hawks wygrali swoje mecze play-in, dzięki czemu zapewnili sobie bezpośredni awans do play-offów z siódmego miejsca. Minnesota Timberwolves i Miami Heat będą mieć jeszcze jedną szansę, a zagrają odpowiednio z Oklahoma City Thunder oraz Chicago Bulls.
Wczorajszej nocy odbyły się dwa pierwsze spotkania play-in, w których rywalizowały drużyny z miejsc 7. oraz 8. w obu konferencjach. Zdecydowanymi faworytami wydawali się gospodarze, ale starcia okazały się niesamowicie wyrównanie, a zwycięzców poznaliśmy dopiero w końcówkach. Jako pierwszy rozpoczął się mecz w Miami, gdzie Heat podejmowali Hawks. Prowadzone przez Jimmy'ego Butlera (21pkt/4zb/9as/2prz) "Żary" miały mieć łatwą przeprawę z mającymi swoje problemy "Jastrzębiami", ale po kiepskiej grze uległy 105:116. Wszystko za sprawą fatalnej dyspozycji w ataku podopiecznych Erika Spoelstry, a na dobrej skuteczności zagrali jedynie Kyle Lowry (33pkt/4zb/5as) oraz Tyler Herro (26pkt/6zb/2prz). Z kolei w ekipie przyjezdnych każdy dołożył swoją cegiełkę do ostatecznego sukcesu, dzięki czemu to drużyna Quina Snydera zapewniła sobie awans do play-offów z siódmego miejsca i zagra w serii z Boston Celtics.
Jeszcze więcej emocji dostarczyło spotkanie w Crypto.com Arena, gdzie Lakers podejmowali mocno osłabionych Timberwolves. Goście przylecieli do Los Angeles bez kontuzjowanych Naza Reida i Jadena McDanielsa, a także zawieszonego Rudy'ego Goberta. Gdy do tego wszystkiego dodamy fatalną noc najlepszego strzelca "Wilków", Anthony'ego Edwardsa (3/17 z gry), to moglibyśmy wysnuć wniosek, że Lakers spokojnie zdobyli siódmą pozycję w Konferencji Zachodniej i już szykują się do serii z Grizzlies. W poprzednim zdaniu niemal wszystko się zgadza, poza faktem, że "spokoju" w tym starciu nie było. Timberwolves od samego początku znajdowali się na prowadzeniu, a do świetnie grającego Karla-Anthony'ego Townsa (24pkt/11zb/5as/3blk) dołączyli Mike Conley (23pkt/4zb/4as/3prz) oraz Taurean Prince (14pkt/3zb/3prz), którzy karcili przeciwników rzutami zza łuku. Przewaga podopiecznych Chrisa Fincha utrzymywała się aż do ostatniej kwarty, w której jednak "Jeziorowcy" zdołali odwrócić losy meczu. W najważniejszych momentach ważne rzuty trafiali LeBron James (30pkt/10zb/6as/2blk) oraz Anthony Davis (24pkt/15zb/4as/2prz/3blk), a kluczowe wsparcie z ławki zapewnił Dennis Schroder (21pkt/4zb). To właśnie po trafieniu Niemca na 1,4 sekundy przed końcem miejscowi prowadzili 98:95, ale chwilę później emocji dodał Davis, faulując Conleya przy rzucie za trzy punkty. W dogrywce Lakers mieli już jednak wszystko pod kontrolą i wygrali.
Przechodząc do dzisiejsze nocy, doczekaliśmy się w niej dwóch kolejnych niespodzianek. Chicago Bulls pokonali na wyjeździe Toronto Raptors 109:105, eliminując tym samym rywali z walki o play-offy. W barwach przyjezdnych kapitalny mecz rozegrał Zach LaVine (39pkt/6zb/3as), a wsparciem w ataku był DeMar DeRozan (23pkt/7zb/3as/2blk). Tego zwycięstwa "Byków" nie byłoby jednak, gdyby nie fatalna postawa gospodarzy, którzy nie tylko wypuścili z rąk 19-punktowe prowadzenie, ale również spudłowali aż 18 rzutów osobistych, co jest drugim najwyższym wynikiem w całym sezonie NBA. W ostatnich sekundach na linii rzutów wolnych stanął Pascal Siakam (32pkt/9zb/6as), ale mają szansę na doprowadzenie do remisu, spudłował dwie z trzech prób.
W drugim starciu Oklahoma City Thunder zaskoczyła wszystkich i po bardzo ofensywnym meczu wyeliminowała New Orleans Pelicans 123:118. Początek rywalizacji to wyraźna przewaga Pels, którzy po kilku akcjach znajdowali się na 9-punktowym prowadzeniu, a spore problemy w ataku miał Shai Gilgeous-Alexander (32pkt/5zb/3as/3prz). Rozgrywający Thunder w pierwszej połowie uzbierał zaledwie siedem oczek, ale po zmianie stron wszedł na wyższe obroty, pomagając zespołowi zbudować 10-punktowe prowadzenie. "Pelikany" nie zamierzały jednak odpuszczać i dzięki świetnej postawie Brandona Ingrama (30pkt/6zb/7as) wróciły do gry, doprowadzając do zaciętej końcówki. W niej kluczowe okazały się rzuty osobiste, a zawodnicy "Grzmotów" trafili dziewięć ostatnich prób, ostatecznie wygrywając 123:118.
Komplet wyników z dwóch poprzednich nocy:
Mecze o siódme miejsce:
Miami Heat — Atlanta Hawks 105:116 (27:36, 23:29, 28:26, 27:25)
Kyle Lowry 33pkt/4zb/5as — Trae Young 25pkt/8zb/7as
Los Angeles Lakers — Minnesota Timberwolves 108:102 (22:28, 27:32, 30:26, 19:12, 10:4 OT)
LeBron James 30pkt/10zb/6as/2blk — Karl-Anthony Towns 24pkt/11zb/5as/3blk
Miejsca 9-10
Toronto Raptors — Chicago Bulls 105:109 (28:23, 30:24, 23:25, 24:37)
Pascal Siakam 32pkt/9zb/6as — Zach LaVine 39pkt/6zb/3as
New Orleans Pelicans — Oklahoma City Thunder 118:123 (29:32, 34:25, 24:39, 31:27)
Brandon Ingram 30pkt/6zb/7as — Shai Gilgeous-Alexander 32pkt/5zb/3as/3prz
Marcin Weiss
Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.