NBA: awans Heat oraz Knicks
All-Pro Reels/https://www.flickr.com/photos/joeglo/49644985841

NBA: awans Heat oraz Knicks

  • Dodał: Andrzej Kacprzak
  • Data publikacji: 27.04.2023, 12:00

Miami Heat oraz New York Knicks wczorajszymi zwycięstwami zapewnili sobie awans do półfinału konferencji wschodniej. Do awansu przybliżyli się również Golden State Warriors oraz Memphis Grizzlies.

 

Cleveland Cavaliers - New York Knicks

 

Seria pomiędzy Cavaliers a Knicks zapowiadała się na bardzo ciekawą. Kawalerzyści zajmowali wyższą pozycję w sezonie zasadniczym, ale w bezpośrednich meczach to Knicks prezentowali się lepiej. W play-offach wyraźnie lepiej wyglądali nowojorczycy, którzy prowadzili 3:1 i ubiegłej nocy stali przed szansą przypieczętowania awansu do półfinału konferencji. Goście wyglądali lepiej od samego początku meczu, a ich grę prowadził Jalen Brunson. Rozgrywający rzucał w pierwszej kwarcie perfekcyjnie i w dużej mierze dzięki jego 12 punktom przyjezdni prowadzili 33:26. Gra była nieco bardziej wyrównana w drugiej kwarcie, ale przewaga wciąż była po stronie Knicks, którym tym razem liderował Julius Randle. 

 

Po zmianie stron Cavs wciąż nie byli w stanie dopaść swoich rywali. Z kwarty na kwartę wyglądali nieco lepiej, ale wciąż to Knicks byli górą. Pomimo sporej zdobyczy punktowej można było mówić o rozczarowaniu grą Donovana Mitchella, który trafiał jedynie 40% swoich rzutów z gry. W efekcie przed startem ostatniej kwarty Knicks prowadzili 87:75. W ostatniej partii Cavaliers odrobili jedynie punkt co oznaczało dla nich porażkę.

 

New York Knicks pokonali więc Cleveland Cavaliers po raz czwarty w tej serii i zapewnili sobie grę w półfinale konferencji wschodniej. Była to pierwsze seria wygrana przez nowojorski zespół od dziesięciu lat.

 

Milwaukee Bucks - Miami Heat

 

Przed szansą na awans i sprawienie ogromnej niespodzianki stali również Miami Heat. Zespół z Florydy, który do play-off dostał się poprzez turniej play-in rywalizował z rozstawionymi z numerem 1 Milwaukee Bucks. Oczywistymi faworytami serii byli więc gracze z Wisconsin, ale po czterech meczach to oni przegrywali 3:1 i widmo eliminacji coraz mocniej zaglądało im w oczy. Mecz zaczął się od bardzo wyrównanej gry, w której żadna ze stron pomimo świetnej postawy w ofensywie nie była w stanie wypracować sobie przewagi. W zespole Heat wciąż znakomicie grał Jimmy Butler, który otrzymał jednocześnie wsparcie od niemal każdego z kolegów z drużyny. Po stronie Bucks mieliśmy natomiast indywidualne popisy Giannisa Antetokounmpo oraz Khrisa Middletona. W drugiej kwarcie Heat wpadli jednak w drobny kryzys i to gospodarze zaczęli przeważać. Nie błyszczeli już tak bardzo ich dwaj liderzy, ale uaktywnili się pozostali gracze i Bucks prowadzili po pierwszej połowie 69:63.

 

Po zmianie stron znów mieliśmy znakomitą grę duetu Antetokounmpo-Middleton, któremu odpowiadać próbował ponownie Jimmy Butler. Skrzydłowy Heat tym razem był jednak osamotniony w swoich staraniach i wynik meczu zaczął przyjezdnym uciekać. Bucks przed startem czwartej kwarty prowadzili już różnicą 16 punktów. Po krótkiej przerwie wszystko odwróciło się jednak do góry nogami. Do znakomicie dysponowanego Butlera dołączyli Bam Adebayo oraz Kevin Love i goście zaczęli ścigać swoich rywali. Fatalnie rzucali natomiast liderzy gospodarzy i na dwie minuty przed końcem czasu był remis 111:111. Miejscowi zdołali jednak otrząsnąć się i w ostatnich sekundach odzyskali prowadzenie w spotkaniu. Na zegarze pozostawało 2.1 sekundy i goście musieli rzucać niemal natychmiast po wznowieniu gry. Piłkę z linii bocznej pod sam kosz zagrał Gabe Vincent, a tam doskoczył do niej Butler, który oddał sytuacyjny rzut i dał swojej ekipie dogrywkę. W dodatkowej partii lepiej wyglądali Heat, którzy na 40 sekund przed końcem prowadzili 128:124. Wówczas za 2 punkty trafił jeszcze Antetokounmpo, a po chwili Bucks zdołali nawet wybronić akcję rywali, ale zabrakło im już czasu na wyrównanie.

 

Miami Heat pokonali więc Milwaukee Bucks 128:126, a w całej serii 4:1 i zostali sprawcami największej jak dotąd niespodzianki w tegorocznych play-offach. Heat o miejsce w finałach wschodu zmierzą się z New York Knicks.

 

Memphis Grizzlies - Los Angeles Lakers

 

Na zachodzie natomiast Memphis Grizzlies podejmowali Los Angeles Lakers i liczyli na przedłużenie swoich szans na awans do półfinału konferencji zachodniej. Pomimo, że gracze z Tenneesse mają za sobą znacznie lepszy sezon zasadniczy to w rywalizacji w play-offach górą na ten moment byli Lakers, którzy prowadzili 3:1.

 

Ton rywalizacji w tym spotkaniu od samego początku nadawali Grizzlies, którzy dzięki znakomitej dyspozycji Desmonda Bane'a i Ja Moranta objęli kilkunastu-punktowe prowadzenie. Kiepsko prezentował się LeBron James, który wraz z kryjącym go "ulubieńcem" fanów Dillonem Brooksem zgodnie trafili po jednym z pięciu oddanych rzutów. Po krótkiej przerwie goście wyglądali już jednak nieco lepiej i zdołali urwać rywalom kilka punktów. Do odrobienia strat było jednak daleko, bowiem Grizzlies prowadzili po pierwszej połowie 61:52. 

 

W trzeciej kwarcie wszystko wróciło do sytuacji z początku meczu i gospodarze bardzo szybko uciekli rywalom. Przed startem czwartej kwarty prowadzili różnicą 18 punktów i zwycięstwo było już w zasadzie na wyciągnięcie ręki. Mimo to Lakers próbowali jeszcze walczyć, ale ze słabo dysponowanym Jamesem nie byli oni w stanie przybliżyć się do gospodarzy.

 

Memphis Grizzlies pokonali Los Angeles Lakers 116:99 i przedłużyli swoje nadzieje na awans do kolejnej rundy fazy play-off. Lakers prowadzą w serii 3:2, a rywalizacja przeniesie się teraz do Los Angeles.

 

Sacramento Kings - Golden State Warriors

 

Jako ostatnie odbyło się spotkanie Sacramento Kings z Golden State Warriors. Była to jedyna seria ubiegłej nocy, w której pewne było, że nie poznamy jeszcze zwycięzcy rywalizacji. Przy stanie 2:2 seria przeniosła się do Sacramento, gdzie miejscowa ekipa chciała wrócić na prowadzenie i być już o krok od awansu. Gra układała im się całkiem nieźle w pierwszej kwarcie. Kings wyglądali bardzo dobrze w ofensywie i prowadzili różnicą trzech punktów. Kolejne kwarty był już jednak znacznie mniej udane i Warriors zaczęli przeważać. Świetnie dysponowani byli Klay Thompson, Draymond Green czy Stephen Curry, a na tablicach dominował Kevon Looney, który w całym meczu miał 22 zbiórki. Przyjezdni szybko dogonili rywali i zaczęli budować swoją przewagę. Przed startem czwartej kwarty różnica wynosiła 9 punktów i przed Kings stało trudne wyzwanie. Słabo w decydujących momentach zagrał De'Aaron Fox, który nie trafił w czwartej kwarcie żadnego ze swoich 6 rzutów.

 

W efekcie Golden State Warriors pokonali Sacramento Kings 123:116. Drużyna z Oakland prowadzi w serii 3:2 i jest już jedno zwycięstwo od awansu.

 

Wyniki:

 

Cleveland Cavaliers - New York Knicks 95:106 (26:33, 25:28, 24:26, 20:19)

Donovan Mitchell 28pkt/7zb/5as - Mitchell Robinson 13pkt/18zb

Memphis Grizzliess - Los Angeles Lakers 116:99 (38:24, 23:28, 33:24, 22:23)

Ja Morant 31pkt/10zb/7as - Anthony Davis 31pkt/19zb

Milwaukee Bucks - Miami Heat 126:128 (33:36, 36:27, 33:23, 16:32, 8:10.d)

Giannis Antetokounmpo 38pkt/20zb - Jimmy Butler 42pkt/8zb

Sacramento Kings - Golden State Warriors 116:123 (36:33, 20:27, 34:39, 26:24)

De'Aaron Fox 24pkt/7zb/9as - Stephen Curry 31pkt/8as

 

 

 

Andrzej Kacprzak – Poinformowani.pl

Andrzej Kacprzak

Pasjonat sportu i rocka. Piszę głównie o piłce nożnej, koszykówce, tenisie oraz Formule 1.