Piłka ręczna - el. ME: Polacy jadą na mistrzostwa Europy!
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 27.04.2023, 19:41
Pierwsze starcie Marcina Lijewskiego w roli trenera biało-czerwonych i od razu okazja do przypieczętowania awansu na mistrzostwa Europy. Polacy na wyjeździe rozgrywali przedostatnie spotkanie z Włochami. I choć nie było to tak łatwe zadanie, jak mogliśmy się spodziewać bo Azzurri postawili twarde warunki, to jednak udało się wywalczyć awans i wygraną 31:29.
Mecz we Włoszech mógł być dla Polaków tym ostatnim, w którym musieliby się martwić o wynik. W przypadku zwycięstwa nad mistrzami Europy z 2012 roku już mieliby zapewniony awans na imprezę w przyszłym roku. W przeciwnej sytuacji tą szansą na wywalczenie przepustki byłby jeszcze mecz z Łotwą. Polacy plasowali się bowiem na drugiej pozycji grupy 8, tuż za Francuzami i musieli postawić ten jeden, ale bardzo ważny krok w stronę czempionatu.
Polacy otworzyli to spotkanie golem Sićki. Rywale w odpowiedzi wywalczyli sobie rzut karny. Na wysokości zadania stanął jednak Morawski. Biało-Czerwoni szybko notowali zbiórki i po pierwszych pięciu minutach było już 4:1 dla naszej ekipy. Później jednak nadeszło kilka gorszych chwil, na karę powędrował Moryto, a pozostali mieli problemy z przedostaniem się do bramki rywali. Mimo bardzo dobrej defensywy, Włosi nie byli aż tak pewni w ataku, ale świetnie szło im granie na rzuty karne – w ten sam sposób wykluczenie przyszło do Daszka i po rzucie karnym Marochiego zespoły dzieliła już tylko jedna bramka. Najjaśniejszym punktem Italii był Ebner. Bramkarz robił genialną robotę, wielokrotnie powstrzymując Biało-Czerwonych i nawet siódmy metr nie był mu straszny. Na półmetku pierwszej połowy był remis 8:8 i duży wpływ na ten wynik miało osłabienie polskiego zespołu trzykrotnie podczas tego czasu. Z minuty na minutę Włosi odważniej rozgrywali swoje akcje, a podopieczni trenera Lijewskiego aż zbyt ambitnie pracowali w obronie. W 24. minucie gospodarze przejęli prowadzenie i do końca prowadzili monolog, co zaowocowało wynikiem 15:13.
Włosi równie dobrze rozpoczęli grę na skrzydłach, co sprawdzało się u nich w pierwszej połowie. Bardzo szybko natomiast zostali ukarani żółtą kartką, ale Polacy nie umieli tego odpowiednio wykorzystać. W 37. minucie gospodarze prowadzili 19:16 i zaczęła się liczyć każda akcja. Polacy stali w miejscu, bardzo stracili na skuteczności w ofensywie i cały czas grali tylko na wymianie punktów. Pozytywne wrażenie dawał za to Skrzyniarz i na kwadrans przed końcem dwa gole dzieliły obie drużyny. Dzięki Syprzakowi i dobrej decyzji Przytuły na osiem minut przed syreną, był remis 26:26 i wszystko było jeszcze możliwe. Najważniejsza akcja należała do Przytuły i dźwignął on tę presję doskonale. Polacy zapewnili sobie zatem awans na przyszłoroczną imprezę!
Włochy – Polska 29:31 (15:13)
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.