Premier League: trzy punkty zostają na Anfield. Liverpool ogrywa Brentford
- Dodał: Kacper Kosterna
- Data publikacji: 07.05.2023, 01:46
Po dwóch wygranych spotkaniach z Chelsea oraz Nottingham Forrest podopieczni Thomasa Franka przyjechali na Anfield Road z myślą o trzech punktach. Byli również mocno podbudowani wspomnieniami z ostatniego starcia z The Reds. Wracając do poprzedniego spotkania obu zespołów, które zakończyło się wysoką wygraną popularnych Pszczół, Liverpool miał do wyrównania pewne porachunki.
Jurgen Klopp samym ustawieniem zespołu podkreślił, że interesują go jedynie trzy oczka w starciu z ekipą z Londynu. W podstawowej jedenastce Liverpoolu wyszło aż czterech graczy ofensywnych, którzy w ostatnich spotkaniach udowodnili, że wracają do formy. Z drugiej strony ujrzeliśmy za to Ivana Toney’a, grającego aktualnie swój sezon życia w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii. Od początku spotkania zawodnicy jednej i drugiej drużyny nie odpuszczali żadnej piłki, przez co spotkanie było dość ostre. Już w piątej minucie arbiter spotkania – Anthony Taylor ukarał żółtym kartonikiem stopera gospodarzy – Virgila van Dijka. Zaledwie kilka chwil potem, bo już w trzynastej minucie, Holender perfekcyjnie wbiegł w pole karne, w które piłkę centrował Fabinho. Stoper głową zgrał futbolówkę do Mohameda Salaha, który z metra wpakował ją do siatki. Była to bramka numer 100. Egipcjanina na Anfield oraz dziewiąta z rzędu w lidze w spotkaniach domowych. Swoje sytuacje po stronie gospodarzy miał również Darwin Nunez, jednak Urugwajczyk nie potrafił wpisać się na listę strzelców. Goście nie chcieli schodzić na przerwę z niekorzystnym wynikiem i z minuty na minutę coraz mocniej zbliżali się do bramki bronionej przez Alissona. Strzelanie rozpoczął napastnik Brentfordu – Toney, który płaskim uderzeniem z rzutu wolnego próbował pokonać golkipera. Niestety pomimo dobrej mocy uderzenia, piłka nieco minęła słupek. Do siatki udało się za to trafić drugiemu z napastników – Mbeumo, lecz po chwili ujrzeć można było chorągiewkę sędziego liniowego w górze – spalony.
Na drugą część spotkania obydwie drużyny wyszły bez zmian. Zarówno jedna jak i druga ekipa kreowała sobie sytuacje, nie potrafiąc jednak zamienić ich na bramkę. Do zdecydowanie najlepszej sytuacji bramkowej doszedł grający niż nieco niżej Cody Gakpo. Holender nie wykorzystał świetnego zagrania Joty oraz pustej bramki, a na tablicy dalej było 1:0.
Pomimo kilku kolejnych groźnych sytuacji po stronie zarówno gości, jak i gospodarzy, wynik spotkania nie zmienił się i to Liverpool dopisał sobie trzy oczka, coraz bardziej zbliżając się do Manchesteru United. Jak widać, zawodnicy z czerwonej części Merseyside nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w walce o Ligę Mistrzów, lecz wszystko aktualnie leży w rękach drużyny Erika Ten Haga. W najbliższej kolejce gospodarze udadzą się na wyjazd na King Power Stadium, gdzie zmierzą się z Leicester, a Brentford będzie podejmował u siebie West Ham prowadzony przez Davida Moyes’a.
Liverpool – Brentford 1:0 (1:0)
Bramki – Mohamed Salah 13’
Liverpool – Alisson - Alexander Arnold – Konate - van Dijk - Robertson (82 Tsimikas) – Gakpo – Fabinho - Jones (82 Milner) – Salah - Nunez (65 Diaz) - Jota (73 Henderson)
Brentford – Raya – Hickey (88 Wissa) – Zanka – Pinnock – Mee – Henry (72 Schade) – Onyeka (72 Dasilva) – Jensen (82 Baptiste) – Jenelt (82 Damsgaard) – Mbeumo – Toney
Żółte kartki – van Dijk, Fabinho, Konate, Alisson, Mbeumo, Henry
Sędziował: Anthony Taylor