NBA: Celtics rozgromieni w game 3.
- Dodał: Andrzej Kacprzak
- Data publikacji: 22.05.2023, 11:30
Miami Heat rozgromili Boston Celtics 128:102 i prowadzą już w finałach konferencji wschodniej 3:0. Podopieczni Erika Spoelstry są już tylko jedną wygraną od finałów NBA.
Miami Heat bez wątpienia nie byli faworytami rywalizacji z Boston Celtics. Zespół z Florydy dostał się do play-off tylnymi drzwiami i w każdej kolejnej rundzie nie dawano mu zbyt dużych szans na wygraną. Analitycy popularnej stacji ESPN wyliczyli nawet, że Heat mają 3% szans na zwycięstwo w serii z Boston Celtics. Pomimo to drużyna z Miami po dwóch meczach prowadziła 2:0, a kolejna dwa spotkania miała rozegrać we własnej hali.
Zdecydowanie większa część pierwszej kwarty była bardzo wyrównana. W ekipie przyjezdnych nieźle prezentowali się gracze podstawowej piątki. W ekipie gospodarzy natomiast mniej widoczni byli Jimmy Butler czy Bam Adebayo, ale mocno dawali o sobie znać zadaniowcy. Znakomicie wyglądał Caleb Martin, którego 8 punktów z ławki mocno przyczyniło się do prowadzenia miejscowych po pierwszej partii. Heat mieli wówczas właśnie 8 "oczek" przewagi. Po krótkiej przerwie nie po raz pierwszy w tej serii olbrzymie kłopoty mieli Jaylen Brown oraz Jayson Tatum. Gwiazdorzy Celtów trafili w drugiej kwarcie łącznie tylko 3 z 12 oddanych rzutów. W Heat zabłysnął natomiast kolejny rezerwowy. Duncan Robinson w samej drugiej partii zapisał na swoim koncie 10 punktów, do których dołożył 3 asysty. Solidnie wyglądali również pozostali zawodnicy gospodarzy i wynik meczu niebezpiecznie zaczął uciekać ekipie przyjezdnych. Po pierwszej połowie spotkania wynik wynosił 61:46 dla zespołu z Miami.
Czas spędzony w szatni przed drugą połową meczu wcale nie pomógł ekipie przyjezdnych. Fatalną grę kontynuowali Brown i Tatum i w efekcie w ekipie Celtics nie było żadnego gracza, który mógłby pociągnąć grę zespołu. W ekipie gospodarzy swoje robili Butler oraz Adebayo, ale ponownie to nie oni byli pierwszoplanowymi postaciami w ofensywie. Tym razem w tę rolę wcielił się Gabe Vincent, a swoje akcje na punkty pewnie zamieniali również Max Strus czy Caleb Martin. Celtowie nie mieli żadnej odpowiedzi na fantastyczną postawę rywali i można powiedzieć, że jeszcze w trzeciej kwarcie Heat zamknęli mecz. Gospodarze do swojej przewagi dołożyli kolejnych 15 punktów i zwycięstwo mieli już na wyciągnięcie ręki. Miejscowi w ostatniej partii posłali do gry już niemal wyłącznie rezerwowych, a Ci bez najmniejszych problemów dowieźli prowadzenie do końca.
Miami Heat pokonali Boston Celtics 128:102 i pewnie kroczą w kierunku finałów NBA. Podopiecznym trenera Erika Spoelstry do awansu brakuje już tylko jednego zwycięstwa.
Miami Heat - Boston Celtics 128:102 (30:22, 31:24, 32:17, 35:39), stan rywalizacji 3:0 dla Heat
Andrzej Kacprzak
Pasjonat sportu i rocka. Piszę głównie o piłce nożnej, koszykówce, tenisie oraz Formule 1.