EHF Liga Mistrzów: Barcelona nie obroni tytułu! waleczny Magdeburg lepszy po karnych
- Dodał: Kinga Filipek
- Data publikacji: 17.06.2023, 17:40
FC Barcelona nie obroni tytułu Ligi Mistrzów! Dumę Katalonii po fantastycznym, pełnym zwrotów akcji, a następnie zakończonym rzutami karnymi półfinale wyeliminowali gracze SC Magdeburga. Wicemistrzowie Niemiec zwyciężyli całe spotkanie 40:39 i po raz czwarty w historii zagrają w wielkim finale Ligi Mistrzów.
Wynik pierwszego półfinału otworzył w drugiej minucie Dika Mem. Bardzo szybko jednak mogliśmy zobaczyć odpowiedź Magdeburga w postaci świetnego trafienia Michaela Damgaarda. To właśnie Duńczyk przodował w ataku niemieckiej drużyny, a gdy w grono strzelców wpisał się również Piotr Chrapkowski, magdeburczycy objęli prowadzenie - 7:6. Barcelona jednak wzmocniła defensywę i rywalom coraz trudniej było przebić się przez ich szczelną obronę. Zdobywanie bramek niemieckiej ekipie utrudniał też Emil Nielsen, który popisywał się skutecznymi interwencjami. Katalończycy wykorzystali swoje szanse, odskakując na dwa punkty po trafieniach Gomeza oraz N’Guessana. Agresywna gra w obronie miała też swoje minusy w postaci rzutów karnych dla rywali. Po jednym z nich SC Magdeburg odrobił straty, ale końcówka należała do obrońców tytułu. Trzy bramki z rzędu Domena Makucia, a potem jeszcze trafienie Diki Mema pozwoliły Barcelonie ponownie wypracować kilka punktów przewagi i zakończyć pierwszą część meczu wynikiem 18:16.
Przed drugą połową można było zastanawiać się, czy magdeburczykom starczy sił na kolejne 30 minut tak wyrównanej walki z obrońcami tytułu. Wicemistrzowie Niemiec jednak bardzo szybko odpowiedzieli na to pytanie. Świetna seria Gladiatorów rozpoczęła się od wykorzystanego karnego przez Kaya Smitsa. Magdeburg nie zmarnował też dwóch minut gry w przewadze i po fantastycznych trafieniach Lukasa Mertensa oraz Nikoli Portnera, doprowadził do remisu - 21:21. Rozpędzeni podopieczni Benneta Wiegerta nie zamierzali zwalniać tempa, a grę fenomenalnie kreował jeden z liderów drużyny - Gisli Thorgeir Kristjansson. Barcelonie nie pomagały natomiast problemy zdrowotne Diki Mema. Gdy Philipp Weber zdobył bramkę po asyście Kristjanssona, tablica wyników pokazała 24:22 dla zespołu z Magdeburga. Ostatnie kilkanaście minut spotkania przyniosło fantastyczne emocje. Obrońcy tytuły zdołali odrobić straty, a w końcówce nawet wyjść na prowadzenie - 29:30. Dodatkowym osłabieniem dla wicemistrzów Niemiec była poważnie wyglądająca kontuzja Kristjanssona, który musiał opuścić boisko na cztery minuty przed końcem podstawowego czasu. Mimo tego Gladiatorzy po raz kolejny pokazali wolę walki, a gol Smitsa w ostatnich sekundach zapewnił im remis i dogrywkę.
Dodatkową część meczu magdeburczycy rozpoczęli bez kontuzjowanego Kristjanssona, a chwilę później stracili też Christiana O’Sullivana, który został ukarany czerwoną kartką. To jednak nie przeszkodziło wicemistrzom Niemiec w fantastycznej grze i objęciu prowadzenia po trafieniach Marko Bezjaka i Michaela Damgaarda - 35:33. To właśnie doświadczony Bezjak, który pojawił się na boisku w wyniku kontuzji Kristjanssona, stał się bohaterem dogrywki, zdobywając najważniejsze punkty dla swojej drużyny. Wydawało się, że Magdeburg jest już jedną nogą w finale, lecz Barcelona z szalejącym w ataku N’Guessanem zdołała wyrównać wynik i doprowadzić do rzutów karnych.
Decydujący fragment półfinału od trafienia Aleixa Gomeza rozpoczęli Katalończycy. Jak się potem okazało, był to jedyny udany karny obrońców tytułu. Po stronie Magdeburga trafiali natomiast Tim Hornke oraz Kay Smits. To wystarczyło na awans do wielkiego finału, gdyż w decydującej „siódemce” Mike Jensen w spektakularny sposób obronił rzut Fabregasa.
SC Magdeburg - FC Barcelona 40:39 p.k. (16:18, 30:30, 38:38 d., 2:1 k.)
Kinga Filipek
Amatorka biegania i pisania, studentka zarządzania w sporcie. Na portalu najczęściej znajdziecie mnie w działach siatkówki, skoków narciarskich, lekkoatletyki i łyżwiarstwa.