„League of Legends: Zrujnowanie” [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 29.06.2023, 22:13
Choć w Ligę Legend nie gram już od dobrych kilku lat (tak, da się przestać), to nadal darzę sympatią świat przedstawiony. Przez wiele lat twórcy stworzyli pokaźne i zróżnicowane krainy, czego przykład widzieliśmy chociażby w genialnym Arcane, ale i w ramach rozmaitych opowiadań. Postanowiłem więc sprawdzić teraz jedną z książek, aby zweryfikować ich jakość.
Zrujnowanie skupia się na postaci Kalisty. Bohaterka stara się zadbać o pokój w królestwie, rządzonym przez jej stryja, lecz wkrótce okaże się, iż nie jest to zbyt łatwe. Gdy żona króla zachoruje na śmiertelną chorobę, protagonistka będzie musiała udać się na niebezpieczną wyprawę, w celu znalezienia dla niej lekarstwa. Poza samym znalezieniem miejsca, będzie musiała udać się też w głąb własnych przekonań.
Muszę przyznać, że z książkami rozwijającymi uniwersum od zawsze miałem problem. Wiele razy byłem kuszony opcją poszerzenia swojej wiedzy na temat jakiegoś świata, więc dawałem się na to złapać i cóż... rozczarowywałem się. Zwykle styl pisarza jest praktycznie żaden (ot, zwykły wyrobnik, bez charakterystycznego sznytu), a i same wydarzenia nie potrafiły zaangażować. Tutaj jest bardzo podobnie, choć z pewnymi wyjątkami.
Bo tak, styl twórcy nie należy do wybitnych, gdyż nie przebija się żadnymi charakterystycznymi elementami. Sam świat przedstawiony miejscami bardzo zawodzi i trudno było mi się w niego wczuć, bo autor nie zadbał o odpowiednie nakreślenie go, a zamiast tego uraczył nas, nieco sztywnimy, a wręcz drętwymi opisami. I choćbym bardzo chciał bronić tych elementów, to trudno mi to zrobić, szczególnie gdy widzę jak rozwinięty jest rynek książki w Polsce i ile potrafi nam zaoferować, gdy akurat nie dostajemy kolejnego poszerzenia uniwersum.
Mimo to, bohaterowie są ciekawi, a sama fabuła nieźle rozkręca się gdzieś w drugiej połowie książki. Dopiero wtedy (choć lepiej późno niż wcale) udało mi się odpowiednio wczuć w historię, ale przede wszystkim się w nią zaangażować. Poczułem jakiekolwiek emocje wobec postaci, a także zauważyłem u siebie chęć poznania zakończenia, co w konsekwencji przełożyło się na dobry odbiór finału. Może i wciąż pozostał mi niemiły posmak po pierwszym daniu, ale drugie nasyciło mnie odpowiednio i jestem w stanie potyczki wybaczyć.
Czy polecam? Dla fanów LOLa będzie to świetna pozycja, która sensownie rozwinie świat, a przy tym dostarczy ciekawej opowieści. Przejdźcie tylko przez tą, nieco karkołomną, pierwszą połowę, a będzie Wam to wynagrodzone. Dla niefanów trudno mi ją polecać, bo trochę ZRUJNOWANO potencjał tej książki. Choć osoby zainteresowane serialem Arcane i tak mogą tu znaleźć coś dla siebie, poprzez eksplorację nieznanych terenów
Książkę otrzymałem od wydawnictwa Insignis na mocy współpracy reklamowej.
Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl