„Świat inkwizytorów. Płomień i krzyż tom IV” Jacka Piekary [RECENZJA]
- Dodał: Natalia Zoń
- Data publikacji: 17.07.2023, 10:23
Cykl inkwizytorski publikowany jest od 2003 roku, a najnowsza powieść jest już siedemnastym tomem. Obecnie trwają również prace nad grą Ja, inkwizytor, która powstaje we współpracy z autorem i będzie oparta na jego twórczości. Na tom czwarty Płomienia i krzyża ze Świata inkwizytorów czekałam z niecierpliwością, zastanawiając się, co tym razem Jacek Piekara zaserwuje swoim czytelnikom.
Święte Officjum szykuje się do decydującej bitwy. Czas końca jest już blisko. Tym razem batalia toczyć się będzie nie tylko o mistyczne tajemnice. Nie uda się też jej ukryć przed zwykłymi ludźmi. Teraz w płomieniach wojny i dymach śmiercionośnej zarazy ma się wykluć całkiem nowy chrześcijański porządek.
Za decyzję podjęte przez inkwizytorów zapłacą wszyscy mieszkańcy Cesarstwa. W świecie, w którym nic nie jest jednoznaczne, inkwizytor Arnold Löwefell staje przed decyzjami, w których podjęciu pomaga mu niezłomna wiara w Boga i w wieczne życie w Jego światłości…
Muszę przyznać, że trochę zawiodłam się na tej części. Owszem, jest ciekawie, ale tak mniej więcej od połowy książki. Dopiero wtedy faktycznie się wciągnęłam i zaczęłam dobrze się bawić, czytając. Liczyłam jednak, że tak będzie od pierwszych stron.
Początek niestety to właściwie powtórzenie tego, co już było. Może gdybym nie znała poprzednich tomów, byłoby to dla mnie bardziej interesujące, jednak jaki byłby sens zaczynania swojej przygody z cyklem od siedemnastego tomu? Całość trochę przypominała mi odcinki seriali, w których bohaterowie przed jakimś ważnym momentem w ich życiu wspominają wspólne chwile, a widz ogląda po prostu retrospekcje z poprzednich sezonów. Zakończenie natomiast daje do myślenia i można go traktować jako pewną zapowiedź, co będzie dalej.
Jak to bywa w książkach wydawanych przez Fabrykę Słów, tak i tutaj mamy świetne ilustracje. Wykonane przez Pawła Zarębę idealnie oddają klimat powieści. Są mroczne, tajemnicze i pełne detali.
Tom czwarty z cyklu Płomień i krzyż porządkuje wszystkie zdarzenia i chcę go traktować jako właśnie pewien wstęp do dalszych wydarzeń. Nie była to najlepsza część, ale też nie mogę powiedzieć, że była zła. Mnie ona nie zachwyciła tak bardzo, jak myślałam, że zachwyci, ale nie oznacza to też, że na tym zakończę swoją przygodę z całą serią. Bo, choćby z sentymentu, warto powrócić do tego świata.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Fabryka Słów.
Natalia Zoń
Zawsze odlicza do jakiegoś koncertu. Miłośniczka teatru, a szczególnie musicali. W wolnych chwilach pochłania kolejne książki. E-mail: nataliazon@icloud.com