Co nas czeka za rok (4) - 29 lipca
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 29.07.2023, 17:00
Jeśli spełniłyby się nasze oczekiwania, o których pisałem w poprzednich odcinkach cyklu, drugi tydzień igrzysk rozpoczynalibyśmy z dorobkiem 3-4 medali. Realnie rzecz jednak biorąc, jeden krążek w pierwszy olimpijski weekend byłby powodem do zadowolenia. W poniedziałek, 29 lipca, ta sytuacja raczej nie ulegnie zmianie. Ogólnie ten dzień nie będzie wyjątkowo frapujący z punktu widzenia polskich kibiców.
Tradycyjnie pierwsze medale rozdane zostaną w strzelectwie, tym razem w karabinie pneumatycznym - kobiet i mężczyzn. Jak już pisałem wczoraj, Polska ma w tych konkurencjach trzy kwalifikacje - Julii Piotrowskiej, Natalii Kochańskiej i Tomasza Bartnika. Każde z tej trójki ma potencjał na olimpijski finał, może nawet na medal, ale takich zawodników jest bardzo wielu i ktoś będzie musiał zaznać goryczy porażki. My z jednego finału bylibyśmy zadowoleni, a krążek byłby powodem ogromnej radości. Pamiętać jednak należy, że na przykład Bartnik zdecydowanie więcej sukcesów odnosił w konkurencji trzech postaw i w Paryżu będzie zapewne koncentrował się właśnie na niej.
Wczorajsze mistrzostwo świata wywalczone przez drużynę szpadzistek wielu kibicom przypomniało nie tylko że istnieje taki sport, ale też że Polacy mają w nim ogromne tradycje, historycznie tylko lekkoatletyka, boks, podnoszenie ciężarów i zapasy dały Polakom więcej olimpijskich medali. Nasi szermierze wywalczyli dotychczas 4 krążki złote oraz po 9 srebrnych i brązowych. Ostatni medal był dziełem drużyny szpadzistów w czasie igrzysk w Pekinie. Za rok minie więc 16 lat od tego wydarzenia, najwyższy już czas ten dorobek poprawić. Jednak nim do walki przystąpią drużyny szpadzistek, w poniedziałek zakończy się część indywidualna. Walczyć będą floreciści i szablistki. W momencie kiedy piszę te słowa, występ Polaków w tych dwóch broniach stoi pod dużym znakiem zapytania. Gdyby ranking zamykano 29 lipca, żadna z przepustek nie trafiłaby do Polski. Oczywiście do zamknięcia rankingów pozostało jednak jeszcze sporo czasu. Bardzo ważne są turnieje drużynowe mistrzostw świata w Mediolanie, które zakończą się w niedzielę 30 lipca 2023.
Nie pisałem jeszcze w tym cyklu o siatkówce plażowej, a to przecież piękna, emocjonująca dyscyplina, z którą pewne nadzieje na dobry występ Polaków możemy wiązać. W rankingu olimpijskim Michał Bryl i Bartosz Łosiak zajmują na dziś wysokie, piąte miejsce, które naturalnie dawałoby olimpijską kwalifikację (ranking zostanie zamknięty w czerwcu 2024). Gorzej jest w przypadku pań. Najlepsze z Polek, Jagoda Gruszczyńska i Aleksandra Wachowicz plasują się na miejscu 40. i do Paryża droga przed niemi długa i skomplikowana. Duet Bryl/Łosiak stać na wielkie rzeczy, łącznie z medalem olimpijskim, jednak będzie o niego bardzo trudno, bo par równie dobrych jest kilkanaście i każda marzy o olimpijskim podium. W poniedziałek będzie kontynuowana faza grupowa, która rozpocznie się jeszcze w sobotę. Czy akurat w tym dniu na boisko wyjdą Polacy, trudno na dziś powiedzieć. Jeśli tak, z całą pewnością będziemy im mocno kibicowali.
Kontynuowana będzie rywalizacja w judo, na poniedziałek zaplanowano kategorie wagowe do 57 kilogramów kobiet i do 73 kilogramów mężczyzn. Biorąc pod uwagę ranking olimpijski na dzień 1 lipca w tych wagach nie mielibyśmy swojego reprezentanta. Jednak Julia Kowalczyk i Adam Stodolski są blisko miejsc dających start na igrzyskach, więc liczymy, że ich zobaczymy w stolicy Francji. Niemniej ich szanse na medale należy oceniać sceptycznie.
Na występ naszego reprezentanta w skokach do wody czekamy od bardzo długiego czasu. Ostatnim Polakiem, który zakwalifikował się na igrzyska był Grzegorz Kozdrański, który wystąpił w 1992 roku w Barcelonie. Po niedawnych mistrzostwach świata w Fukuoce wstąpiła w nas nadzieja, że może się to zmienić. Historyczny występ w skokach synchronicznych z wieży zanotowali Robert Łukasiewicz i Filip Jachim, zajmując siódme miejsce. Problem jest w tym, że o olimpijską przepustkę w tej konkurencji jest szalenie trudno, bowiem w Paryżu zobaczymy tylko osiem par, w tym jedną z urzędu francuską. Trzy przepustki rozdano medalistom w Fukuoce, kolejne cztery rozdane zostaną w kolejnym czempionacie, w Dosze, na początku przyszłego roku. Już sam awans na igrzyska byłby dla polskiej pary niesamowitym sukcesem, ale jak widać nie jest on nierealny. A wtedy w Paryżu, w Aquatics Centre, 29 lipca o 11:00 mielibyśmy dodatkowe emocje.
W wodzie i na wodzie zapewne też zobaczymy naszych zawodników. W kilku konkurencjach wioślarskich na poniedziałek zaplanowano repasaże, między innymi w męskiej czwórce podwójnej, w której po cichu liczymy na medal. Tu jednak akurat mamy nadzieję Polaków nie zobaczyć, lepiej żeby z eliminacji bezpośrednio awansowali do półfinałów. Zobaczymy pierwsze wyścigi ósemek, ale tu polskich osad trudno się spodziewać. Na pływalni liczymy na występ Ksawerego Masiuka w finale 100 metrów grzbietem. Z kolei w porannych eliminacjach na tym samym dystansie wśród kobiet być może zobaczymy Laurę Bernat, choć jej koronnym dystansem jest 200 metrów, czego dowodzi w ostatnich godzinach w Fukuoce.
U wybrzeży Marsylii 29 lipca kontynuowana będzie rozpoczęta dzień wcześniej rywalizacja windsurferów i skiffistów. W tych żeglarskich konkurencjach nasze nadzieje na dobry występ biało-czerwonych są dosyć spore. Już teraz do szeroko rozumianej światowej czołówki w klasie IQFoil należą Maja Dziarnowska i Paweł Tarnowski, a pamiętać należy, że są to zawodnicy bardzo młodzi, na których dynamiczny rozwój w najbliższym czasie mocno liczymy. Za rok sporo radości dostarczyć mogą nam również skiffiści - największe szanse na to wydają się mieć Aleksandra Melzacka i Sandra Jankowiak, jednak niewykluczone, że w klasie 49erFX w Paryżu zobaczymy zamiast nich medalistki igrzysk w Tokio - Agnieszkę Skrzypulec i Jolantę Ogar. Ich koronna konkurencja została bowiem usunięta z programu olimpijskiego i aktualnie szukają one swoich szans w nowej klasie. Mamy nadzieję, że biało-czerwoni, którzy wypłyną w poniedziałek na wody u wybrzeży Marsylii, powalczą o jak najlepszą lokatę przed zaplanowanymi na kolejne dni wyścigami medalowymi.
W poniedziałek zakończy się wszechstronny konkurs konia wierzchowego. Na 10:00 zaplanowano konkurs skoków. Jak już pisałem wczoraj, awans na igrzyska polskiej drużyny, dający też trzy kwalifikacje indywidualne, jest miłą niespodzianką. Mamy więc nadzieję, że za rok doczekamy się kolejnej sensacji już na samych igrzyskach. Jednak nawet niepoprawny optymista olimpijski, jakim bezdyskusyjnie jestem, nie będzie brał pod uwagę podium w wykonaniu polskich jeźdżców, czy to w klasyfikacji indywidualnej, czy drużynowej. Miejsce w czołowej dziesiątce przyjęte zostałoby w Polsce z aplauzem.
Jeśli chodzi o sporty zespołowe, to jest duża szansa, że 29 lipca swój mecz zagrają polskie siatkarki, o ile zdobędą kwalifikację - pisałem o tym szerzej w poprzednim odcinku cyklu. Drugą kolejkę grupową rozegrają piłkarze ręczni, tu też wciąż liczymy na olimpijską promocję polskiego zespołu. Kto wie, może dodatkowo emocjonować się będziemy kontynuacją występu polskich rugbistek. Uwzględniając, że dla polskich kibiców będzie to taki spokojniejszy dzień, będzie okazja popatrzeć na mniej popularne sporty zespołowe - hokej na trawie, piłkę wodną. Warto też będzie zwrócić uwagę na rywalizację badmintonistów (raczej bez Polaków), tenisistów stołowych (może z Polakami), tenisistów (czy Iga Świątek zagra już mecz 1. rundy, a może to będzie już jej drugi olimpijski występ na kortach Roland Garros?).
Będziemy wniebowzięci: medal w strzelectwie
Realnie: raczej taki spokojny dzień dla polskich kibiców
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.