Koszykówka - prekwalifikacje olimpijskie: zwycięstwo Polaków po nerwówce
- Dodał: Radosław Kępys
- Data publikacji: 13.08.2023, 15:34
Świetna gra w pierwszej połowie trzeciej kwarty, później utracenie przewagi. Bardzo nierówny i wymęczony mecz reprezentacji Igora Milicicia na inaugurację prekwalifikacji olimpijskich w Gliwicach na szczęście zakończył się zwycięstwem Biało-Czerwonych 83:81. Jutro Polacy o 20:30 zmierzą się z Bośnią i Hercegowiną.
Reprezentacja Polski na inaugurację turnieju prekwalifikacyjnego w Gliwicach rozegrała starcie z Węgrami. Przeciwnik reprezentacji Polski to drużyna bez większych sukcesów w najnowszej historii. Na igrzyskach nie występowała od 1964 roku, w Mistrzostwach Świata nie występowała nigdy w historii, a na dwóch ostatnich Mistrzostwach Europy zajmowała 16. i 23. lokatę. Było jasne, że Biało-Czerwoni są zdecydowanym faworytem tego spotkania. Należy jednak uważać na rywali, bo dwa ostatnie mecze obu reprezentacji zakończyły się triumfem Madziarów, w tym spotkanie kwalifikacyjne do Mistrzostw Świata rozgrywane w 2017 roku.
Pierwszą akcję Polaków (2+1) zakończył Mateusz Ponitka. Dla Węgrów pierwsze punkty rzucił David Vojvoda. Rywale po trzech udanych akcjach z rzędu objęli prowadzenie 7:3. Michał Sokołowski zmniejszył straty rzucając trzy rzuty osobiste. Węgrzy mieli świetną skuteczność rzutów za trzy, ale na szczęście Polacy nie pozostawali dłużni, uzyskując rzuty osobiste lub akcje 2+1. Mieliśmy też niestety w defensywie problemy ze zbiórkami. Po dłuższym prowadzeniu Węgrów wreszcie wyszliśmy na 15:14, dzięki udanej akcji indywidualnej Michała Michalaka. W końcówkce kwarty rozgrywanej bez liderów – Balcerowskiego, Ponitki i Zytskowskiego – Węgrzy najpierw objęli prowadzenie 19:15, ale Polacy zdobyli cztery punkty z rzędu i był remis 19:19.
W pierwszej minucie drugiej kwarty oba zespoły popisały się nieskutecznością. Dopiero pod jej koniec Mateusz Ponitka trafił jeden z dwóch rzutów wolnych. Po dwóch minutach nadal był to jedyny punkt zdobyty w tej kwarcie. Trzy punkty Vojvody wróciły prowadzenie Węgrom 22:20. Nadal nie minęły polskie problemy ze zbiórkami, przez co Węgrzy mieli sporo szans i ten mecz był bardzo równy – na przerwie wziętej przez Igora Milicicia rywale prowadzili 25:24. Węgrzy w ataku byli dużo bardziej dynamiczni. Znowu ratowały nas pojedyncze bardzo dobre akcje. Pierwszą trójkę dla Polaków w meczu rzucił Michał Michalak, po chwili powtórzył to Mateusz Ponitka i zrobiło się 31:29. Od tego momentu Węgrzy zdobyli tylko jeden punkt, a Polacy zaczęli grać jak natchnieni. Sokołowski zdobył dwa punkty na 37:30 i zarobił jeszcze rzut osobisty. Pierwsza połowa skończyła się rezultatem 38:32.
W trzeciej kwarcie pierwsze punkty dla Polski akcją „alley oop” zdobył Aleksander Balcerowski. Po chwili Biało-Czerwoni prowadzili już 10 punktami i mogliśmy grać z trochę większym komfortem. Węgrzy jednak dobrze odpowiedzieli pięcioma punktami z rzędu i to nieco ostudziło nasze apetytu. Wreszcie lepiej wyglądała kwestia zbiórek Polaków – po jednej z nich akcję udanie zakończył Aleksander Balcerowski na 46:39. Michał Sokołowski udanymi rzutami wolnymi wrócił nas na prowadzenie 49:39. Po chwili Jarosław Zyskowski trafił za trzy punkty, a do końca Q3 zostało pięć minut. Polacy już dość zdecydowanie dominowali na parkiecie. Po akcji 2+1 Zoltana Perla rywale zmniejszyli stratę do 10 punktów. Na trzy minuty przed końcem za trzy trafił Zyskowski na 59:46. I od tego momentu zaczęło się dziać dużo gorzej. Świetnie w ofensywie grał Zoltan Perl, jego ofensywne poczynania dały Węgrom kilka punktów z rzędu – na 1:50 przed końcem kwarty było 59:53. Fatalna postawa Polaków trwała nadal i to Węgrzy skończyli tę kwartę z prowadzeniem 60:59. Momentami gra naszych koszykarzy wyglądała tragicznie.
Polacy w ostatniej kwarcie musieli wrócić do dobrej gry. Ponitka wykorzystał jeden rzut wolny, a po chwili za dwa punkty trafił Olek Balcerowski. Akos Keller – kapitan reprezentacji Węgier – zaliczył piąty faul w meczu i musiał zejść z boiska. Dwa udane rzuty wolne Igora Milicicia Juniora pozwoliły nam wyjść na prowadzenie 64:60. Za chwilę Sokołowski trafił jeszcze za dwa i Polacy wydawali się odzyskiwać panowanie nad meczem. Węgrzy doszli na trzy punkty. Końcówka miała być bardzo nerwowa. Obie drużyny udanie wykorzystywały rzuty wolne. Po rzutach Balcerowskiego na tablicy wyników widniał rezultat 69:65. Węgrzy dużo faulowali, a Polacy odpowiednio to wykorzystywali. Na cztery minuty przed końcem w dwucyfrową zdobycz punktową wszedł Mateusz Ponitka rzucając dwa osobiste na 73:65.
Po chwili Madziarzy jednak znowu zaliczyli lepszy moment i tracąc tylko trzy punkty do naszej reprezentacji (72:75) mieli przed sobą rzuty osobiste. Benke trafił jeden rzut osobisty. Przy wyniku 75:73 wreszcie za trzy pięknie trafił Balcerowski. W ostatnią minutę obie drużyny wchodziły z wynikiem 78:75. Błąd kroków popełnił Sokołowski. Węgrzy mieli szansę, by nawet wyrównać. Kolejne wydarzenia były bardzo dynamiczne. Po przechwycie piłki Michalak trafił za dwa, ale Węgrzy szybko wrócili do ofensywy i rzut Perla za trzy zniwelował straty rywali do dwóch punktów. Na szczęście z wolnych na 8,1 sekundy przed końcem trafił Ponitka i nic złego nam się tu nie mogło stać. Nawet udana trójka Gyory’ego Golomana nie zmieniła końcówki. Polacy po nerwówce zwyciężyli 83:81, ale przed jutrzejszym meczem z Bośnią i Hercegowiną mają wiele do poprawy.
Polska – Węgry 83:81 (19:19, 19:13, 21:28, 24:21)
Radosław Kępys
Mam 30 lat. W październiku 2017 roku uzyskałem dyplom magistra Politologii na Wydziale Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Wcześniej od 2015 roku pisałem dla igrzyska24.pl. Odpowiedzialny za biathlon, kajakarstwo, pływanie, siatkówkę i siatkówkę plażową, ale w tym czasie pisałem informacje z bardzo wielu sportów - od lekkiej atletyki po narciarstwo alpejskie. Sport to moja pasja od najmłodszych lat i na zawsze taką pozostanie. Poza nim uwielbiam dobrą literaturę, dobrą muzykę i dobre jedzenie. Interesuje się też historią najnowszą i polityką.