Siatkówka - ME: bez niespodzianek na początek turnieju
- Dodał: Jan Wagner
- Data publikacji: 17.08.2023, 01:15
Mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet zostały rozpoczęte. W pierwszym meczu rozegranym w przepięknym antycznym amfiteatrze w Weronie Włoszki nie dały szans Rumunkom. W trzech środowych spotkaniach górą również były faworytki.
Choć pierwsze dwa dni mistrzostw Europy dla kibiców w Polsce były jedynie przystawką przed nadchodzącym daniem głównym w postaci występów biało-czerwonych, nie zabrakło w ich trakcie ciekawych akcentów. Pierwszym z nich był niewątpliwie wybór areny, na której rozegrany został mecz otwarcia ME. Odbył się on we wzniesionym niemal 2000 lat temu amfiteatrze w Weronie, w którym w starożytności odbywały się m.in. walki gladiatorów. Gospodynie turnieju w najlepszy możliwy sposób dostosowały się do przepięknej scenerii i nie dały najmniejszych szans Rumunkom. Siatkarki z Italii w żadnym z setów nie pozwoliły rywalkom ugrać nawet dwudziestu punktów. Wygrały 3:0 - łatwo, szybko i przyjemnie, potwierdzając tym samym, że nie bez powodu uważane są za główne faworytki do triumfu w całym turnieju.
Włochy - Rumunia 3:0 (25:19, 25:19, 25:15)
Bez niespodzianek obyło się również w środowych spotkaniach w grupach B i D, choć dwa z nich były zdecydowanie bardziej zacięte niż mecz otwarcia. W najbardziej jednostronnym pojedynku Francuzki pokonały 3:0 Estonki, pozwalając rywalkom w pierwszym secie na wywalczenie zaledwie… ośmiu „oczek”. Po tym pogromie Trójkolorowe nieco zwolniły tempo, dzięki czemu rywalizacja w dwóch kolejnych partiach była dużo bardziej wyrównana. W ostatniej odsłonie Estonki prowadziły nawet 17:15 i wydawało się, że niespodziewanie mogą one urwać faworytkom seta. Końcówka ponownie należała jednak do Francuzek, które włączyły wyższy bieg i wygrały ostatecznie 25:21. Gospodynie przyszłorocznych igrzysk olimpijskich potwierdziły tym samym, że nieprzypadkowo awansowały niedawno do Ligi Narodów, a być może już na rozpoczętym turnieju będą one w stanie zagrozić najlepszym.
Estonia - Francja 0:3 (8:25, 19:25, 21:25)
Największych emocji w środowe popołudnie dostarczył niewątpliwie mecz Szwajcarek z Bośniaczkami. Dwie pierwsze partie były bardzo jednostronne. Seta otwarcia do szesnastu wygrały Helwetki, a kolejnego do piętnastu siatkarki z Bałkanów. Prawdziwa siatkarska bitwa miała się jednak dopiero rozpocząć.
W trzeciej odsłonie niemal od samego początku prowadziły Bośniaczki, odskakując w pewnym momencie rywalkom na aż pięć punktów (18:13). I kiedy wydawało się, że zapiszą one na swoim koncie drugą wygraną partię, Szwajcarki rzuciły się do odrabiania strat, co błyskawicznie im się udało (19:19). W końcówce nakręcone Helwetki nie wypuściły już tej szansy z rąk i wygrały 25:23. Niezrażone tym niepowodzeniem Bośniaczki natychmiast jednak odpowiedziały, demolując przeciwniczki w czwartej partii 25:17. W związku z tym zwycięzcę wyłonić miał tie-break. W nim przez niemal cały czas prowadziły faworyzowane siatkarki z Balkonów, ale w decydującym momencie Szwajcarki wyrównały na 13:13, a chwilę później obroniły dwie piłki meczowe (15:15). Trzeciej okazji Bośniaczki już jednak nie zmarnowały i ostatecznie to one wygrały całe spotkanie 3:2.
Szwajcaria - Bośnia i Hercegowina 2:3 (25:16, 15:25, 25:23, 17:25, 15:17)
Dwa różne oblicza miało natomiast zapowiadane jako hit środy starcie Bułgarek z Chorwatkami. Pierwsze dwie partie były prawdziwą batalią, w której o zwycięstwie decydowały detale. Na otwarcie minimalnie lesze (25:23) niespodziewanie okazały się Chorwatki. W kolejnej odsłonie jednak Bułgarkom udało się odrobić czteropunktową stratę (16:20) i ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść (25:23). Wyraźnie podłamane takim obrotem spraw podopieczne Ferhata Akbasa dość gładko przegrały dwie kolejne partie i w konsekwencji cały mecz 1:3.
Bułgaria - Chorwacja 3:1 (23:25, 25:23, 25:20, 25:18)