Siatkówka - ME: niepotrzebne cztery sety Polek
Daria Jańczyk

Siatkówka - ME: niepotrzebne cztery sety Polek

  • Dodał: Jan Wagner
  • Data publikacji: 20.08.2023, 22:10

Polskie siatkarki pozostają niepokonane na mistrzostwach Europy. Po pokonaniu 3:0 Słowenek, w niedzielny wieczór biało-czerwone wygrały 3:1 z Węgierkami. Stracony przez podopieczne Stefano Lavarinirgo set zasiewa jednak ziarnko niepewności przed czekającymi nasze siatkarki prawdziwymi wyzwaniami.

 

Przed meczem z Węgierkami (podobnie jak w przypadku starcia ze Słowenkami) wszyscy spodziewali się łatwego zwycięstwa Polek. Wszak Madziarki to na papierze zespół jeszcze słabszy od tego, z którymi biało-czerwone mierzyły się na otwarcie turnieju. Niestety, ambicja rywalek i pewna niefrasobliwość biało-czerwonych spowodowały, że nasze siatkarki na parkiecie spędziły w niedzielny wieczór zdecydowanie za dużo czasu.

 

Od samego początku meczu Polki miały ogromny kłopot z utrzymaniem wypracowanej przewagi. Szybko odskoczyły bowiem na 4:1, ale Węgierki błyskawicznie odrobiły cześć strat dzięki asowi Glemboczki (4:3). Sytuacja ta powtórzyła się, gdy biało-czerwonym po doskonałej kiwce Łukasik udało się wypracować sobie trzy „oczka” przewagi (7:4),  a Madziarki po chwili znów złapały kontakt (7:6). W środkowej fazie seta Polki przejęły jednak kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie, wyraźnie odskoczyły rywalkom (16:11) i wydawało się, że o problemach z początku spotkania nie warto będzie nawet wspominać. Wówczas jednak w szeregi biało-czerwonych wkradła się pewna nerwowość. Zdecydowanie spadła dokładność przyjęcia, co przekładało się na większą liczbę niepotrzebnych błędów. Pozwoliło to Węgierkom zbliżyć się na odległość dwóch „oczek” (19:17). Na szczęście w końcówce górę wzięło doświadczenie Polek, które skutecznie przytrzymały rywalki blokiem i dały im możliwość popełnienia błędów, które ostatecznie przełożyły się na zwycięstwo Polek 25:22.

 

Druga partia miała już zupełnie inny przebieg. Od samego początku doskonale funkcjonować zaczął polski blok, na który błyskawicznie dwukrotnie nadziała się Nemeth (3:0). Przekładało się to również na większą liczbę obron i okazji do wyprowadzenia kontr, które raz za razem z zimną krwią kończyła Oliwia Różański. To w dużej mierze dzięki fantastycznej grze naszej przyjmującej Polki odniosły w drugiej partii imponujące zwycięstwo 25:12.

 

Trudno było przypuszczać, że Węgierki będą w stanie podnieść się po takim pogromie, jednak ambitne Madziarki do samego końca nie zamierzały odpuszczać żadnej piłki. Trener Stefano Lavarini z kolei postanowił dokonać swoistego przeglądu kadr przed spotkaniem z Serbkami i dał szansę na zaprezentowanie się rezerwowym. Te niestety nie zagrały najlepiej. Polki nie kończyły prostych piłek, popełniały zdecydowanie zbyt dużo błędów i w konsekwencji przez całą partię nie odskoczyły rywalkom (19:19). Te z kolei w końcówce poczuły swoją szansę i mimo wprowadzenia przez Lavariniego na parkiet kilku podstawowych zawodniczek, nie wypuściły jej z rąk. Najpierw ataku dwukrotnie nie skończyła Różański i zrobiło się 19:22, a następnie Węgierki wykorzystały po ataku w aut Fedusio już pierwszą piłkę setową i sensacyjnie wygrały partię 25:21.

 

W czwartym secie na parkiecie od samego początku zameldowała się nasza podstawowa szóstka. Partia ta wyglądała tak, jakby trener Lavarini ze swoimi podopiecznymi powiedzieli sobie „dość tych żartów” i postanowili jak najszybciej zakończyć to spotkanie. Tak też się stało. Biało-czerwone nie dały Madziarkom nadzieli na wyrównaną walkę i wygrały 25:16, a cały mecz 3:1. Stracony set i momentami bardzo kiepska gra mogą jednak wzbudzać pewien niepokój przed kluczowym w kontekście drabinki fazy pucharowej meczem z Serbkami.

 

Polska - Węgry 3:1 (25:22, 25:12, 21:25, 25:16)