Boks: Jeżewski, Jakubowski i Gardzielik wygrywają w Koninie

  • Dodał: Jakub Zegarowski
  • Data publikacji: 10.11.2018, 00:35

Przed kilkoma minutami zakończyła się gala boksu zawodowego w Koninie, przygotowana przez grupę Rocky Boxing Promotions. W trzech najważniejszych walkach zwycięstwa odnieśli Nikodem Jeżewski, Igor Jakubowski i Kamil Gardzielik. 

 

Nikodem Jeżewski (16-0-1, 9 KO) pewnie wypunktował Lance'a Bryanta (12-5, 5 KO), choć po świetnym początku miał pewne problemy w końcowej fazie walki. Jeżewski zaczął niezwykle aktywnie. Kontrolował rywala ciosami prostymi, bardzo dobrze poruszał się na nogach, obijając bezradnego Nowozelandczyka. Szczególnie efektowne były mocne ciosy sierpowe z bloku, które raz za razem przestawiały w ringu Bryanta. Wydawało się, iż potyczka ta nie potrwa pełnego dystansu, lecz w środkowej fazie walki wszystko zaczęło się wyrównywać. Coraz bardziej zmęczony Jeżewski zmniejszył swoją aktywność, a do głosu dochodził Nowozelandczyk. Co prawda, nie miał on żadnej szansy na znokautowanie Polaka, lecz kilka razy odważniej zaatakował, celnie uderzając. Dodatkowo, w ostatniej rundzie Bryant został ukarany odjęciem jednego punktu za cios poniżej pasa, co ostatecznie rozstrzygnęło losy zwycięstwa. Po ośmiu ciekawych starciach sędziowie wskazali wygraną Nikodema Jeżewskiego w stosunku 79-72, 77-74, 76-75. 

 

Debiutujący na zawodowych ringach, Igor Jakubowski (1-0, 0 KO) wygrał na punkty z Oleksijem Żukiem (2-1, 0 KO), ale zaprezentował się zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Nasz olimpijczyk z Rio de Janeiro rozpoczął niezwykle ostrożnie, boksując głównie lewym prostym. Premierową odsłonę wygrał tylko dzięki mocnemu prawemu sierpowemu, który wyprowadził pod sam jej koniec. Niespodziewanie, w kolejnych rundach walka jeszcze bardziej się wyrównała. Żuk walczył na pressingu, spychał Jakubowskiego do lin i zadawał sporo ciosów. Polak długo nie mógł znaleźć na to recepty, wydawał się być spięty i nerwowy. Na szczęście, w ostatnich sekundach Jakubowski przejął inicjatywę. Jako pierwszy wyprowadzał szybkie ciosy, które trafiały w cel. Nie zachwiał może Żukiem, nie rzucił go na deski, lecz zwyciężył w ostatnim starciu i zapewnił sobie wygraną w całym pojedynku. Sędziowie wypunktowali 58:56, 59:55 x2 dla Jakubowskiego. Po walce polski pięściarz tłumaczył, że boksował z kontuzją ręki, której nabawił się jeszcze przed pojedynkiem. 

 

Teoretycznie najłatwiejszą przeprawę miał Kamil Gardzielik (9-0, 3 KO). Polak już w pierwszej rundzie zdominował Marcosa Jesusa Cornejo (19-5, 18 KO), rzucił go na deski po świetnej kontrze podbródkowym i był bliski wygrania przed czasem. Nie zdołał jednak tego zrobić i chociaż w późniejszych rundach wydawało się, iż nokaut jest tylko kwestią czasu, to Argentyńczyk zdołał dotrwać do ostatniego gongu. Polak wygrał na punkty w stosunku 80-71 x3, prezentując się ostatecznie z bardzo dobrej strony. 

 

W Koninie swoje zawodowe pojedynki wygrali także Kewin Gruchała (3-0, 1 KO) i Paweł Czyżyk (2-1, 0 KO). Polskich fanów może cieszyć postawa tego pierwszego. Gruchała ma dopiero 18 lat i już teraz w większości elementów bokserskiego rzemiosła spisuje się bardzo przyzwoicie.