Plusliga: trzysetowe pojedynki na korzyść faworytów

  • Dodał: K K
  • Data publikacji: 10.11.2018, 22:44

W sobotę wielbiciele siatkówki mogli spędzić cały dzień na śledzeniu wyników Plusligi. Swoje pojedynki wygrały drużyny z Jastrzębia-Zdrój, Bełchatowa i Olsztyna, inkasując po 3 punkty do ligowej tabeli.

 

Pierwsze spotkanie, pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Treflem Gdańsk, zapowiadało się na najbardziej wyrównane. W trakcie okazało się jednak, że najbardziej zacięty był pierwszy set, pomimo początkowego sporego prowadzenia gospodarzy (8:2, 17:12). Gdańszczanie odrobili trzy punkty, będąc jedynie dwie akcje od remisu (17:15). Od tego momentu drużyny grały punkt za punkt, lecz nawet kąśliwe zagrywki Piotra Nowakowskiego nie pomogły w "ugryzieniu" tego seta przez jego zespół, który przegrał 25:22.

 

W drugiej partii gdańskie Lwy walczyły dzielnie, ale dwupunktowa przewaga z początku partii na nic się zdała przy dobrze dysponowanej drużynie z Jastrzębia-Zdrój. Gospodarze nie popełnili żadnego błędu w ataku, zostając zablokowanymi jedynie dwa razy, co zdecydowanie przyczyniło się do wyniku 2:0.

 

Trzeci set rozpoczął się od wyrównanej gry, jednak gdańszczanie popełniali błędy, z których nie omieszkali skorzystać gospodarze; dobra gra w bloku i brak tego elementu u rywala doprowadziły do końca meczu.

 

Jastrzębski Węgiel - Trefl Gdańsk 3:0 (25:22, 25:16, 25:18)

MVP: Dawid Konarski

 

Jastrzębski Węgiel: Fromm, Kosok, Konarski, Lyneel, Kampa, Hain, Popiwczak (libero) oraz Rusek, Bucki

Trefl Gdańsk: Nowakowski, Janusz, Niemiec, Mijailović, Muzaj, Schott, Olenderek (libero) oraz Grzyb, Jakubiszak, Kozłowski, Majcherski (libero)

 

PGE Skra Bełchatów była zdecydowanym faworytem lubińskiego meczu. Co prawda ostatnio ich gra nie zawsze zachwycała, jednak skład personalny prezentuje się o wiele lepiej od Cuprum Lubin. Do stanu 8:8 drużyny szły łeb w łeb, ale coraz wyraźniejsza stawała się przewaga przyjezdnych. Nie tylko grali lepiej w ataku, ale też lepiej radzili sobie z przyjęciem zagrywek. Skuteczne akcje Milada Ebadipoura zakończył pierwszą partię.

 

Przebieg drugiego seta tym razem od początku wskazał, kto ma lepsze karty do gry w tym dniu. Co prawda bardziej widoczny był Jakub Wachnik, jednak nie wystarczyło to na ugranie czegoś więcej niż 17 punktów. Po stronie gości szalał Jakub Kochanowski oraz Artur Szalpuk, dopisując kolejne punkty na swoim koncie.

 

W trzeciej partii do gry po stronie Cuprum Lubin zostali posłani rezerwowi. Decyzja trenera Fronckowiaka mogła okazać się gwoździem do trumny Cuprum, jednak jego gracze nieźle radzili sobie na parkiecie, nie pozwalając przeciwnikowi na zdobycie przewagi. Dopiero od wyniku 18:18 Skra zdołała wypracować sobie 3 punkty z przodu, zarówno w tym secie, jak i w ogólnym rozrachunku

 

Cuprum Lubin - PGE Skra Bełchatów 0:3 (16:25, 17:25, 22:25)

MVP: Jakub Kochanowski

 

Cuprum Lubin: Marcyniak, Boruch, Gorzkiewicz, Grobelny, Wachnik, Yanagida, Gruszczyński (libero) oraz Toobal, Patucha, Ziobrowski, Biegun, Smoliński, Makoś (libero)

PGE Skra Bełchatów: Wlazły, Kłos, Kochanowski, Ebadipour, Szalpuk, Łomacz, Piechocki (libero) oraz Teppan

 

Ostatni akcent siatkarskiej soboty to pojedynek Indykpolu AZS-u Olsztyn z Chemikiem Bydgoszcz. Olsztyn, po wtorkowym zwycięstwie w pucharze CEV, miał nadzieję na kolejne zwycięstwo, z kolei bydgoszczanie zamierzali urwać kolejne punkty wyżej notowanej drużynie. Gospodarze dość szybko odskoczyli na dwa punkty, co nie miałoby miejsca bez dobrze dysponowanego Jana Hadravy. Po drugiej stronie siatki szalał Bartłomiej Lipiński i to jego blok na wspomnianym wcześniej atakującym doprowadził do remisu 20:20. Od tego momentu to olsztynianie gonili wynik, broniąc kolejnych piłek setowych - na tyle skutecznie, że wykorzystali swoją szansę na objęcie prowadzenia w meczu.

 

Wydawało się, że Chemik znalazł sposób na Hadravę, blokując go dwa razy pod rząd i powiększając w ten sposób prowadzenie w początkowej fazie seta (8:5). Nie zatrzymało to czeskiego atakującego, który jeszcze lepiej poczynał sobie w ataku oraz w polu serwisowym, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. To przede wszystkim jego świetna gra przyczyniła się do kolejnego seta na korzyść zespołu z Olsztyna.

 

Trzeci set przypominał pierwszą partię, gdzie akademicy szybko objęli prowadzenie (11:9, 18:13), lecz podobnie zostali dogonieni w końcowej fazie seta. Tym razem ciężar gry na swoje barki wziął głównie Paweł Gryc, m.in. doprowadzając do gry na przewagi (24:24). Niestety dla drużyny Jakuba Bednaruka, nie było to wystarczające, by pokonać zespół prowadzony przez Roberto Santilliego.

 

Indykpol AZS Olsztyn - Chemik Bydgoszcz 3:0 (30:28, 25:17, 26:24)

MVP: Paweł Woicki

 

Indykpol AZS Olsztyn: Hadrava, Zniszczoł, Andringa, Kapelus, Pietraszko, Woicki, Żurek (libero) oraz Kańczok, Lux, Kalinin, Gil

Chemik Bydgoszcz: Lipiński, Margarido, Kovacević, Szalacha, Filipiak, Marozau, Kowalski (libero) oraz Gryc, Lesiuk, Akala, Sieńko, Siwicki