
Michniewicz wraca w dobrym stylu - recenzja „Zdążyć przed wrogiem"
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 10.08.2025, 20:08
Robert Michniewicz w marcu ubiegłego roku z przytupem wkroczył na polski rynek powieści szpiegowskiej. Jego Dolina szpiegów zdobyła powszechne uznanie czytelników i recenzentów, w tym niżej podpisanego. Mająca właśnie premierę druga część serii Zdążyć przed wrogiem jest prawie równie dobra. Prawie.
Warto na wstępie podkreślić, że choć Zdążyć przed wrogiem to zupełnie inna historia niż Dolina szpiegów, ale łączy te powieści bardzo wiele - przede wszystkim główni bohaterowie. W tej najnowszej mamy też bardzo wiele nawiązań do starszych wydarzeń, wydaje się więc, że warto sięgnąć najpierw po pierwszą część cyklu. Zresztą kto przeczyta jedną, zapragnie bez wątpienia drugiej, bo to są świetne książki.
Nie będę jednak ukrywał, że jestem minimalnie, ale to minimalnie rozczarowany po zakończeniu lektury najnowszej powieści Michniewicza. Mam wrażenie, że autor spieszył się pisząc końcowe fragmenty i chyba niepotrzebnia ją skrócił. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale biorąc pod uwagę wcześniejszy sposób budowania fabuły zaskakujące jest skrótowe potraktowanie scen powrotu głównych bohaterów z terenu prowadzonej operacji do domu. Autor buduje najpierw odpowiednie napięcie wokół tego zdarzenia, a potem nagle - “wsiedli, odlecieli, przylecieli, wysiedli”. No niemal dosłownie tak to wygląda. Już kiedyś Michniewiczowi (przy okazji recenzji drugiego tomu innej serii) sugerowałem, że nie ma się po co spieszyć, czytelnik nie ucieknie, jeśli premiera opóźni się o kilka tygodni a nawet miesięcy. Vincent Severski, którego sukces w jakimś stopniu zapewne zachęcił Michniewicza do pisania, nie spieszy się, jego premiery pojawiają się nie częściej niż raz na rok, choć i jemu zdarzają się słabsze momenty (na przykład Kraviec).
Tyle narzekania, bo w gruncie rzeczy to kolejna powieść Michniewicza, od której trudno się oderwać. Wartka akcja, osadzona w realnej historycznej czasoprzestrzeni okresu upadku Powstania Warszawskiego w samej stolicy i otaczającej ją Puszczy Kampinoskiej, pełna zwrotów i niespodziewanych zakrętów gwarantuje czytelnikowi godziny pełne emocji. Sporo mocnych scen, czasami krwawych i brutalnych, jak to w czasie wojny być musi. Wszystko to jednak zdaje się być bardzo realne, wierne rzeczywistości, która wówczas, te 80 lat temu miałą miejsce. Bohaterowie Michniewicza też są bardzo autentyczni, niepozbawieni ułomności, a przede wszystkim nie nieśmiertelni, z kilkoma postaciami, które zdążyliśmy polubić, przyjdzie się nam pożegnać. Wszystko to sprawia, że czytelnik bez trudu przenosi się w realia tamtych czasów i ma poczucie, że jest (biernym, ale jednak) obserwatorem wydarzeń, które jak najbardziej mogły mieć miejsce.
Jak zwykle Michniewicz nie stroni od tematów trudnych i kontrowersyjnych. Tym razem jest to momentami bardzo krwawa rywalizacja między Armią Krajową i Armią Ludową. Pisarz jednoznacznie prezentuje swoje poglądy, generalnie tę drugą formację przedstawiając w negatywnym świetle. Pokazuje ich współpracę nie tylko z komunistami (ją jakoś jeszcze przecież można zrozumieć, wszak w tamtych czasach sowieci byli bardziej wyzwolicielami niż tyranami), ale nawet i z faszystami. Ludowcy na kartach Zdążyć przed wrogiem są ugrupowaniem prowokującym konflikty z AK, działającą niekorzystnie dla spraw polskich. Zdaje się, że to ujęcie obciążone jest nieco znajomością historii lat następnych, bo wtedy, w roku 1944 wielu szczerze wierzyło w Stalina i widziało świetlaną przyszłość naszego kraju w jego rękach. No cóż. Niemniej w tym aspekcie Michniewicz jest bardziej jednostronny, w Dolinie szpiegów, gdzie poruszany był temat współpracy górali z faszystami, mieliśmy zdecydowanie więcej odcieni szarości - tu mamy raczej czerń i biel, możemy się na to zżymać, ale prawem pisarza jest mieć swoje poglądy i je na kartach powieści czytelnie prezentować.
Warsztatowo Michniewicz jak zawsze jest bardzo dobry, choć… Są takie dialogi, które wydają się nieco sztuczne, a humor w tych wymianach zdań taki momentami mało udany. Szczególnie dotyczy to części akcji rozgrywającej się w Londynie. Nie ma tego dużo, ale jest to najsłabsza warstwa pisarstwa byłego szpiega. Zauważyłem to już w powieści Partnerzy. Zemsta. Poza tym stylistycznie, językowo wszystko wygląda bardzo dobrze. Książka napisana jest w mojej ulubionej narracji trzecioosobowej, linearnie, bez zbędnych ozdobników i retrospekcji.
Robert Michniewicz najnowszą książką potwierdza, że jest bardzo utalentowanym i już ukształtowanym pisarzem. Cieszę się, że seria wojenna będzie miała kontynuację, co autor w posłowiu dość jednoznacznie zapowiada. Chętnie jednak poczekam na kolejną odsłonę historii cichociemnych i Carla von Wedela ciut dłużej. Porządna szpiegowska cegłówka powinna mieć 600 stron i więcej, takie jest moje zdanie i zapewne zgodzi się ze mną większość fanów tego gatunku. Nie ma co się spieszyć panie Robercie, poczekamy.
Tytuł: Zdążyć przed wrogiem
Autor: Robert Michniewicz
Data premiery: 13 sierpnia 2025
Stron: 423
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ocena: 7/10
Robert Michniewicz: Były oficer polskiego wywiadu. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego oraz studiów podyplomowych w Polskiej Akademii Nauk. W 1984 roku jako jeden z prymusów ukończył Ośrodek Kształcenia Kadr Wywiadowczych. W polskim wywiadzie przepracował 23 lata, z czego 11 lat działał za granicą. Realizował zadania wywiadowcze na Bliskim Wschodzie, w Ameryce i Europie. W 2006 roku w stopniu podpułkownika przeszedł na emeryturę. Po zakończeniu służby zajmował się audytem i kontrolą wewnętrzną oraz bezpieczeństwem korporacyjnym. Do 2014 roku był Dyrektorem Biura Audytu i Bezpieczeństwa w Bumar sp. z o.o. i następnie w Polskim Holdingu Obronnym. Zainteresowania: literatura sensacyjna i marynistyczna, polityka, sprawy gospodarcze i finansowe, podróże, sport (siatkówka, tenis, skoki narciarskie).
Pisanie zawsze przychodziło mi z łatwością i jest jednym z moich ulubionych zajęć. Od wczesnej młodości pasjonowało mnie pisanie książek, które jednak zazwyczaj trafiały do szuflady. Przez okres mojej pracy zawodowej wielokrotnie sporządzałem dokumenty, mogące stanowić ciekawe publikacje. Pozostają obecnie w archiwach Agencji Wywiadu.
Opis fabuły od wydawnictwa: Ostatnie dni Powstania Warszawskiego. Gestapo zatrzymuje oficera ruchu oporu odpowiedzialnego za ewakuację archiwum agentury Oddziału II Komendy Głównej AK. Londyński Sztab Naczelnego Wodza powierza zadanie odzyskania dokumentów, walczącemu w powstaniu, oddziałowi cichociemnych. Do kraju wysłany zostaje agent polskiego wywiadu Carl von Wedel, który ma pomóc cichociemnym. W wyniku przecieku tajnych informacji na temat operacji, dokumenty AK próbują zdobyć także Gestapo, NKWD oraz partyzanci Armii Ludowej. Czy zdrada pozwoli na osiągnięcie sukcesu, tym dla których interes narodowy nie ma znaczenia? Czy współpracownikiem rosyjskiego wywiadu jest wysoki oficer polskiego sztabu? Szpiegowska intryga, której rozstrzygnięcie zdecyduje o życiu lub śmierci polskich agentów.
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.