Süper Lig: Besiktas górą w derbach Stambułu
- Dodał: Kamil Czuj
- Data publikacji: 17.01.2021, 19:20
348. derby Stambułu pomiędzy Besiktasem, a Galatasaray okazały się szczęśliwe dla tej pierwszej drużyny, która to po naprawdę niezłym spotkaniu pokonała rywali 2:0. Mecz ten nie mógł się zbytnio podobać postronnym kibicom. Co prawda była walka o każdy centymetr boiska jak na prawdziwe derby przystało, ale zdecydowanie jednak zabrakło ciekawych piłkarsko zagrań.
Oba zespoły z największego miasta Turcji spisują się w tym sezonie świetnie. Besiktas JK lideruje w tureckiej Superlidze i jest na najlepszej drodze do odzyskania tytułu mistrzowskiego po czterech latach troszkę słabszych występów. Galatasaray SK z kolei jest na trzecim miejscu, jednak ich strata do pierwszej lokaty jest minimalna. Spotkanie to nie miało tylko wydźwięku derbowego, ale również taki, że zespół, który zwycięży zostaje liderem tabeli. Mecz ten był również rywalizacją najlepszej ofensywy rozgrywek z najlepszą defensywą. Do tego zarówno „Czarne Orły” jak i „Lwy” znajdują się ostatnio w bardzo dobrej dyspozycji co dodawało kolejny smaczek temu spotkaniu.
Obaj trenerzy nie mogli skorzystać w tym meczu z najsilniejszych jedenastek. W zespole prowadzonym przez Sergena Yalcina brakowało Isimata-Mirina, Douglasa i Lensa. W ekipie gości tego spotkania – Galatasaray zabrakło za to: Falcao, Muslery, Tasdemira, czy Elabdellaouiego.
Już od pierwszych minut Beskitas zdominował to spotkanie. Pierwszą groźną sytuację gospodarze mieli w 8. minucie. Rachid Ghezzal dynamicznym rajdem minął obrońców „Galaty”, jednak jego uderzenie minęło słupek bramki gości. W kolejnych minutach spotkanie stało się zdecydowanie mniej interesujące jeżeli chodzi o względy czysto piłkarskie. Jak to na derby przystało, było mnóstwo fauli, czy agresywnej gry. W 36. minucie dość groźną sytuację zmarnował Cyle Larin, który to uderzył futbolówkę wysoko nad poprzeczką. Potem do końca pierwszej części gry na Vodafone Park nie wydarzyło się już nic szczególnego.
W drugiej części gry również przeważały nieczyste zagania. Z obu stron było bardzo mało składnych akcji. Czerwona kartka w tym spotkaniu była jedynie kwestią czasu. I tak właśnie stało się w 58. minucie. Po skrajnie niebezpiecznym zagraniu Mbaye Diagne, kiedy to kopnął obrońcę Besiktasu w głowę, decyzja arbitra mogła być tylko jedna. Grający w przewadze jednego zawodnika zespół aktualnych liderów Superligi znów delikatnie przejął inicjatywę. Mieli jednak oni spore problemy ze stwarzaniem groźnych sytuacji. Zmieniło się to w 79. minucie. W sporym zamieszaniu w polu karnym Galatasaray najlepiej odnalazł się Josef, który to pewnym strzałem przy lewym słupku bramki pokonał golkipera gości. Po tym trafieniu gospodarze nie tylko się nie cofnęli, ale dalej wyprowadzali kolejne ataki. Przyniosło to zamierzony skutek. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Kocuka pokonał N’Koudou, który po sprytnym podaniu od Larina uderzył piłkę do już praktycznie pustej bramki. Wynik na Vodafone Park już się nie zmienił i to czarno-biała część Stambułu długo dzisiaj nie zaśnie.
Wynik ten spowodował, że Galatasaray traci do Besiktasu już 5 punktów i spadł w tabeli na czwartą lokatę. Ekipa „Czarnych Orłów” zaś umocniła się na pozycji lidera i pokazała, że faktycznie chce zdobyć w tym sezonie tytuł mistrzowski.
Beskitas JK – Galatasaray SK 2:0 (0:0)
Bramki: 79’ Josef, 92’ N’Koudou
Beskitas: Destanoglu – Yilmaz, Montero, Vida, Rosier – Hutchinson (87’ Tokoz), Josef – Larin, Ozyakup (67’ N’Koudou), Ghezzal (67’ Mensah) – Aboubakar (87’ Tore)
Galatasaray: Kocuk – Saracchi, Marcao, Luyindama, Ozbayrakli (39’ Linnes) – Antalyali – Turan (69’ Babel), Etebo (80’ Akbaba), Belhanda (69’ Donk), Caglayan (80’ Kilinc) - Diagne
Żółte kartki: 22’ Rosier, 64’ Ghezzal – 14’ Turan, 34’ Caglayan
Czerwone kartki: 58’ Diagne
Sędzia: Cuneyt Cakir