Zmiany, jakie zaszły w scenariuszu „Druhen”
Universal Pictures/You Tube Screenshot

Zmiany, jakie zaszły w scenariuszu „Druhen”

  • Dodał: Marta Wolf
  • Data publikacji: 17.02.2021, 18:00

Minęła dekada, odkąd „Druhny” weszły do światowej kinematografii. Film napisany przez Kristen Wiig i Annie Mumolo, o kobiecie, której życie jest w rozsypce, był wielkim sukcesem. Komedia pomogła wynieść Wiig z obsady „Saturday Night Live” oraz przyniosły jej i Mumolo nominację do Oscara za scenariusz. Teraz okazuje się, że w filmie miało być jeszcze więcej absurdalnych scen.

 

Trzydziestokilkuletnia Annie, w którą wcieliła się sama Kristen Wiig, przeżywa nienajlepszy okres w swoim życiu, a jej sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje kiedy zostaje honorową druhną swojej najlepszej przyjaciółki – Lillian, Maya Rudolph. Annie Koordynuje działania komicznego zespołu kobiet, z którymi wyrusza w szaloną podróż na wieczór panieński. Główna bohaterka toczy walkę z perfekcyjną Helen, Rose Byrne, przez co staje się jej największą przeciwniczką w sporze o względy przyszłej panny młodej. 

 

W trakcie produkcji zaszło wiele zmian i poprawek w scenariuszu. Kiedy Annie ze znienawidzoną Helen szukały Lillian, która miała dość walk i rywalizacji między nimi, bohaterki miały znaleźć leżącą kobietę na ziemi i krzyknąć: „To Lillian - ona nie żyje!”, a następnie: „Och, czekaj - to nie Lillian”, po czym ją zignorować i biec dalej. Poza tym Mumolo początkowo chciała odgrywać rolę jednej z druhen. Z powodu opóźnień produkcji i jej ciąży nie było to realne. Wcieliła się więc w postać panikującej pasażerki linii lotniczych, która „umilała” podróż głównej bohaterce. Natomiast matka przyszłej panny młodej, grana przez Lynne Marie Stewart, była inspirowana postaciami Barb i Star.  

 

Film reklamowany był jako żeńska odpowiedź na „Kac Vegas”. Czy słusznie? Wszystko zależy od subiektywnej opinii. Komedia została bardzo dobrze przyjęta przez krytyków oraz recenzentów, natomiast widzowie mieli nieco gorsze zdanie. Lekka i zabawna produkcja z momentami, które bawią do łez.

Źródło: The New York Times