Måneskin na Open'er Park [RELACJA]
- Dodał: Zuzanna Ptaszyńska
- Data publikacji: 23.08.2021, 02:58
Włoski zespół był bez wątpienia największą gwiazdą tegorocznego, wyjątkowego w swojej formule Open'era. Ponadgodzinny czwartkowy (19.08) występ z pewnością można zakwalifikować do udanych, choć jest czuć pewien niedosyt...
Måneskin przywitali się z Gdynią dwoma utworami ze swojej ostatniej płyty, tj. In nome del Padre oraz Zitti e buoni, które to przyniosło Włochom zwycięstwo podczas tegorocznej Eurowizji. Tego wieczoru wybrzmiały jeszcze cztery utwory z Teatro d'Ira: ballada Coraline, podczas której publiczność rozświetliła teren parku latarkami, For Your Love, które w mojej opinii wypadło na żywo jeszcze lepiej niż w studyjnej wersji, viralowe I Wanna Be Your Slave oraz Lividi sui gomiti, podczas wykonywania którego na scenie pojawiło się kilkoro wyselekcjonowanych przez Damiano szczęśliwców. Nie zabrakło piosenek z EPki z 2017 roku: tytułowego Chosen, obecnie najpopularniejszego nagrania zespołu na portalach streamingowych (już niemal pół miliarda odtworzeń w Spotify!), czyli interpretacji kultowego Beggin' grupy The Four Seasons, oraz Somebody Told Me, oryginalnie wykonywanego przez The Killers, a potem także przez Måneskin w jednym z odcinków programu X-Factor. Z albumu z największą ilością utworów (Il ballo della vita) wybrzmiało niestety jedynie Closer to the Top (a jakże cudowną niespodzianką byłoby pojawienie się w secie tak niedocenionego Are Your Ready?). Oprócz przywołanych już coverów publiczność usłyszała utwory od dawna towarzyszące zespołowi: bury a friend Billie Eilish, Take Me Out Franz Ferdinand, które stanowiło niejaki wstęp do wspomnianego już utworu The Killers, i Kiwi Harry'ego Stylesa (podczas wykonywania którego Damiano wspomniał, że bywa oskarżany o imitowanie brytyjskiego wokalisty...). Jednym z nowszych elementów koncertowego repertuaru grupy był swoisty hołd dla Iggy'ego Popa i The Stooges (I Wanna Be Your Dog) poprzedzony pytaniem do publiczności czy wie, kim jest Iggy Pop (a więc to już te czasy...). Damiano nie omieszkał się oczywiście pochwalić ostatnim dokonaniem zespołu, jakim było podjęcie współpracy z Popem we wspólnej wersji I Wanna Be Your Slave.
Trzeba przyznać, że nagłośnienie było fantastyczne (nigdy nie byłam na koncercie, na którym gitara basowa byłaby tak klarownie słyszalna, i to nie tylko w kompozycjach, w których bas jest podstawą, takich jak I Wanna Be Your Slave), ale czymże byłoby ono bez fenomenalnych umiejętności grania na żywo. Dość powiedzieć, że solówka gitarowa Thomasa, gdy ten był niesiony przez tłum, była absolutnie bezbłędna. Aż nie chce się wierzyć, że słychać było podczas tego koncertu tylko jedną gitarę, jednak granie z playbacku czy półplaybacku to chyba ostatnie, o co można byłoby podejrzewać ten zespół. Do fanów wskoczył też Damiano, czego mógł spodziewać się każdy, kto oglądał nagrania z ostatnich koncertów w Czechach i Belgii. Choreografia koncertu (na przykład wypluwanie przez Damiano wody do góry czy zdjęcie przez niego koszulki w odpowiednim momencie) była bowiem niemalże identyczna, co nie powinno jednak dziwić. Mimo wszystko dość zadziwiające było umieszczenie flagowych kompozycji (Zitti e buoni, I Wanna Be Your Slave) w pierwszej części występu, a także pominięcie w secie tak popularnych utworów jak: Torna a casa, Vent'anni czy Morirò da re na rzecz utworów anglojęzycznych, w tym stosunkowo wielu coverów. Można to tłumaczyć swoistą chęcią zaangażowania niewłoskojęzycznej publiczności do śpiewania, co jednak kłóci się z oddaniem jej mikrofonu podczas zwrotek (nawet nie refrenów!) włoskojęzycznych niepierwszoligowych utworów zespołu. Wspomniane już I Wanna Be Your Slave wybrzmiało drugi raz podczas bisu, co według mnie było dość nieudane, ponieważ ten hitowy numer powinien był wybrzmieć wtedy pierwszy i ostatni raz, a więc zabrakło tego finalnego efektu wow. W pewnym momencie jednak zdawało się, że ma on nadejść, gdy Damiano zwrócił się do fanów, aby rozstąpili się niczym Morze Czerwone. Pewnie niektórzy myśleli, że członkowie zespołu w rytm ich bodaj największego przeboju przebiegną między licznie zgromadzonymi, jednakże skończyło się na ścianie śmierci. Jak umierać, to tylko przy dobrej muzyce!
Ogólnie koncert był bardzo udany, a jego organizacja szczęśliwie przesłoniła wspomnienie czerwcowego występu grupy w Sopocie (tzn. nie samego świetnego minikoncertu, ale raczej tego, co działo się wokół niego). Musi być niesamowitą frajdą dla zespołu, który jeszcze kilka miesięcy temu był niemalże nierozpoznawalny poza granicami Włoch, że tłumy w całej Europie wyśpiewują z Damiano niemalże każde słowo (lub jego lokalną wersję w przypadku utworów po włosku...). Oby tysiące gardeł, które wyśpiewywały z Måneskin każdy utwór, zostawiły członkom zespołu dużo lepsze wspomnienie Polski.
Setlista:
- In nome del Padre
- Zitti e buoni
- bury a friend (Billie Eilish)
- Chosen
- Beggin' (The Four Seasons)
- Coraline
- I Wanna Be Your Slave
- Take Me Out (Franz Ferdinand)
- Somebody Told Me (The Killers)
- I Wanna Be Your Dog (The Stooges)
- For Your Love
- Kiwi (Harry Styles)
- Close to the Top
- Lividi sui gomiti
- bis: I Wanna Be Your Slave