PKO Ekstraklasa: Legia zgarnia cenny komplet punktów z Górnikiem Łęczna
- Dodał: Izabela Szukowska
- Data publikacji: 19.09.2021, 19:23
Ósmą kolejkę PKO Ekstraklasy zakończyło niedzielne spotkanie Legii Warszawa z Górnikiem Łęczna. Drużyny pojedynkowały się przy Łazienkowskiej 3. Lepsi okazali się gospodarze.
Wojskowi mieli za sobą wygrany mecz w Lidze Europy UEFA ze Spartakiem Moskwa, co z pewnością napędzało ich, by sięgnąć po punkty w rodzimej lidze i odbić się od dna tabeli. Choć przewyższali Zielono-Czarnych zaledwie o „jedno” oczko, gra na własnym stadionie i występy w LE przekonywały ekspertów, że to oni mogą triumfować w niedzielę. Tego samego zdania byli kibice, którzy tłumnie przybyli na stadion i dopingowali swoich, co starczy sił w gardle.
Pierwszy strzał w kierunku bramki zanotowali gospodarze, zabrakło w nim jednak precyzyjności i piłka przeszła obok lewego słupka. Legioniści szturmowali pole chronione przez linię defensywną Górnika Łęczna oraz Macieja Gostomskiego. Swoich szans szukali również Zielono-Czarni. Wynik formalnie otworzyli Mistrzowie Polski. Do siatki trafił Paweł Baranowski, notując bramkę samobójczą. Stoper nie zdołał wybić futbolówki poza murawę, czym przysporzył kłopotów swoim kolegom. Przyjezdni chcieli szybko zrekompensować swój błąd, ale mimo kilku agresywnych wyjść do przodu, każda próba kończyła się fiaskiem. Blisko zdobycia dwubramkowej przewagi był Thomas Pekhart, który ruszył prawą stroną, ułożył piłkę przy nodze i oddał strzał z okolicy jedenastu metrów. Futbolówka wpadła w rękawice Gostomskiego. Wojskowi nie dawali za wygraną – w 27. minucie siatka za plecami bramkarza Zielono-Czarnych zatrzepotała. Autorem trafienia był Ernest Muci, który posłał prostopadłą piłkę po ziemi na dalszy słupek i zaskoczył rywala. Ekipa gości nie uległa naporom Legii, ale mimo pojedynczych dobrze rokujących akcji, nie udało się im wywalczyć gola kontaktowego z pola. Zawodnicy nie zeszli jednak do szatni przy stanie 2:0. W doliczonym czasie gry Mariusz Złotek podyktował rzut karny z uwagi na nieprzepisowe zagranie Mateusza Wieteski. Bartosz Śpiączka stanął „oko w oko” z Arturem Borucem i przemienił stały fragment gry na bramkę.
Druga połowa zaczęła się nieco spokojniej niż pierwsza część meczu. Groźniejszą sytuację mogliśmy zaobserwować w 53. minucie. Wówczas Muci zdecydował się na strzał z dystansu, ale Gostomski pozostał czujny i odparł zagrożenie. Fani Górnika Łęczna zamarli chwilę później, gdy futbolówka poszybowała z rzutu rożnego w kierunku Boruca. Szybko okazało się, że piłka uderzyła w boczną siatkę i o wyrównaniu nie ma mowy. Czesław Michniewicz zdecydował się na serię zmian, wprowadzając na murawę nieco świeżej krwi. Mimo niekorzystnego wyniku, Zielono-Czarni rozgrywali spotkanie w początkowym składzie aż do 64. minuty. Legia Warszawa zyskała przewagę nad oponentami i prowadziła grę na pół godziny przed końcowym gwizdkiem. Fakt ten przypieczętowała w 79. minucie – Emreli wszedł w strefę jedenastki i kopnął piłkę w światło bramki. Ta przeszła pomiędzy nogami Gostomskiego, pozostawiając go całkowicie bezradnego. Na liczniku pojawił się bezpieczny dla Wojskowych wynik – 3:1. Do końca nie wydarzyło się już nic, co mogło odmienić losy starcia. Dzięki temu gospodarze poszybowali w górę tabeli. Górnik natomiast będzie musiał pogodzić się z kolejną porażką w sezonie.
Legia Warszawa – Górnik Łęczna 3:1 (2:1)
Bramki: 11’ Baranowski (sam)., 27’ Muci, 79’ Emreli – 45+1’ Śpiączka (k.)
Legia Warszawa: Boruc - Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki – Kastrati (46’ Skibicki), Josue (46’ Kharatin), Slisz (73’ Celhaka), Luquinhas (62’ Lopes), Mladenović - Muci – Pekhart (46’ Emreli)
Górnik Łęczna: Gostomski – Leandro, Orłowski (73’ Lokilo), Pajnowski – Gol, Drewniak, Wędrychowski, Gąska (80’ Serrano), Krykun (64’ Mak), Baranowski – Śpiączka (80’ Wojciechowski)
Żółte kartki: – 45+2’ Gąska
Sędzia: Mariusz Złotek