Premier League: pięć goli, czerwona kartka i dramatyczne sceny na trybunach
- Dodał: Kacper Lewandowski
- Data publikacji: 17.10.2021, 19:50
W ostatnim niedzielnym meczu 8. kolejki Premier League do Newcastle, na St. James's Park przyjechał Tottenham Hotspur. W tym spotkaniu działo się naprawdę wiele. Padło pięć bramek, w tym jedna samobójcza. Sędzia pokazał czerwoną kartkę. Zdarzył się również przykry wypadek na trybunach. Ostatecznie to goście wracają do Londynu z kompletem punktów.
Mecz od początku był wielo-kontekstowy. Po raz pierwszy w historii Sroki wystąpiły w Premier League po przejęciu klubu przez fundusz z Arabii Saudyjskiej. Atmosfera panująca na stadionie udzieliła się gospodarzom, przez co kibice czekali na pierwszą bramkę tylko niespełna dwie minuty. Po tym czasie bowiem Callum Wilson pokonał Hugo Llorisa głową po świetnym dośrodkowaniu Javiego Manquillo, otwierając wynik spotkania. Prowadzenie Newcastle trwało niemal dokładnie kwadrans. W 18. minucie Tanguy N'Dombele oddał fenomenalny strzał z linii pola karnego, który trafił prosto w okienko bramki Darlowa. Ponownie piłka w siatce gospodarzy wylądowała w 22. minucie, kiedy to bramkowe przełamanie w lidze osiągnął Harry Kane. Przez chwilę jeszcze trwała analiza VAR, ponieważ angielski napastnik wyraźnie był wychylony za pobliskich obrońców, ale Javi Manquillo nie przypilnował linii, a w konsekwencji sędzia wskazał na środek boiska. W 41. minucie meczu doszło do przykrego zdarzenia. Jeden z kibiców obecnych na stadionie przeżył zawał serca. Do interwencji medycznej na trybunę wysłany został lekarz klubowy z Tottenhamu, natomiast sędzia Andre Marriner zarządził zejście piłkarzy z boiska. Sytuacja okazała się na tyle skomplikowana, że mecz został oficjalnie zatrzymany i stan ten utrzymał się do momentu, gdy poszkodowany kibic opuścił stadion w karetce. Po wznowieniu gry kolejną bramkę dla Kogutów zdobył Son Heung Min po asyście Harry'ego Kane'a. Gospodarze natomiast cały czas próbowali swoich sił w ofensywie, ale razili nieskutecznością. Do przerwy padł wynik 1:3.
W drugiej połowie wróciła dominacja zespołu z północnego Londynu. Bardzo aktywnym zawodnikiem był Lucas Moura, któremu do pełni szczęścia brakowało tylko skutecznego trafienia. Z czasem przewaga gości tylko rosła, co wprost proporcjonalnie przekładało się na miny nowych właścicieli obecnych na trybunach. Drugie 45 minut było trudne do oglądania również dla postronnych kibiców. Zamiast gradu goli padał grad kartek. Golem zapachniało dopiero w okolicach 80. minuty, kiedy to obrońca Newcastle zagrał ręką w polu karnym. Sędzia z początku nie wskazał na wapno, a w powtórce VAR nie udało się wykazać wyraźnego i oczywistego błędu, więc jedenastka ostatnio nie została podyktowana. Chwilę później czerwony kartonik obejrzał wprowadzony z ławki Jonjo Shelvey. Pomocnik gospodarzy nierozważnie faulował wychodzącego na czystą pozycję Reguilona, mając już na koncie żółtą kartkę. Tym samym były reprezentant Anglii nie pozostawił sędziemu najmniejszego pola manewru. Gdy już wydawało się, że wynik wypracowany w pierwszej części spotkania utrzyma się do ostatniego gwizdka, w ostatniej minucie podstawowego czasu gry trafienie samobójcze zaliczył Eric Dier. Ta bramka przywróciła wiarę w sercach kibiców Srok. Wynik 2:3 utrzymał się jednak na tablicy do samego końca.
Newcastle United – Tottenham Hotspur 2:3
Bramki: 2' Wilson, 89' Dier (s.) - 17' N'Dombele, 22' Kane, 45+4' Son
Newcastle: Darlow– Manquillo, Lescelles, Clark, Ritchie – Hayden – Saint-Macimin, Willock (77' Murphy), Longstaff (60' Shelvey), Joelinton – Wilson (77' Fraser)
Tottenham: Lloris – Emerson, Romero, Dier, Reguilon – Hojbjerg, Skipp – Moura, N'Dombele, Son – Kane
Żółte kartki: 33' Longstaff, 54' Clarke, 68' Hayden, 78' Shelvey, 90+4' Joelinton - 64' Emerson
Czerwona kartka: 83' Shelvey (druga żółta)
Sędziował: Andre Marriner