Premier League: bolesna porażka Evertonu z Watfordem
- Dodał: Kacper Tyczewski
- Data publikacji: 23.10.2021, 18:13
W spotkaniach 9. kolejki Premier League do niespodzianki doszło na Goodison Park. Everton, pomimo prowadzenia 2:1, uległ z Watfordowi aż 2:5, po świetnej grze Joshuy Kinga, który zdobył trzy gole.
Everton - Watford 2:5 (3' Davies, 63' Richarlison - 13', 80', 86' King, 78' Kucka, 90'+1 Dennis)
Przyzwoicie spisujący się w tym sezonie Everton był faworytem spotkania z Watfordem. Gospodarze rewelacyjnie rozpoczęli mecz za sprawą Toma Daviesa, który wpisał się na listę strzelców już w 3. minucie gry. Jednak radość piłkarzy Evertonu nie trwała długo, ponieważ dziesięć minut później do wyrównania doprowadził Joshua King. Po przerwie znów na prowadzenie wyszedł Everton. Tym razem bramkę głową strzelił Richarlison. Później szansę na powiększenie przewagi miał Michael Keane, lecz jego uderzenie przeleciało nad bramką. Następnie nastąpiły dwie minuty, które wstrząsnęły gospodarzami. Najpierw, w 78. minucie, bramkę dla Watfordu zdobył Juraj Kucka, który najlepiej odnalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu z rożnego, a dwie minuty później drugiego swojego gola strzelił Joshua King. W końcówce meczu Norweg skompletował hat-tricka, a dzieła zniszczenia dopełnił w doliczonym czasie gry Emmanuel Dennis.
Crystal Palace - Newcastle United 1:1 (56' Benteke - 65' Wilson)
Zawodnicy z Selhurst Park do meczu z Newcastle przystępowali po serii trzech remisów oraz z tylko jednym zwycięstwem w tym sezonie. Natomiast goście jeszcze nie posmakowali trzech punktów w obecnych rozgrywkach. Przewagę w pierwszej połowie rywalizacji mieli gospodarze, lecz nie umieli jej potwierdzić. Najbliżej szczęścia był Christian Benteke, który trafił w słupek. Belgijski napastnik miał wielką ochotę na strzelenie bramki, co udowodnił w drugiej części gry, gdy w 56. minucie strzałem głową pokonał bramkarza rywali. Jednak pomimo przewagi, zawodnicy Crystal Palace pozwolili rywalom na odrobienie strat za sprawą Calluma Wilsona i ostatecznie musieli zadowolić się remisem.
Leeds United - Wolverhamtpon 1:1 (90'+3 Rodrigo - 10' Hee-Chan Hwang)
W rywalizacji Leeds United z Wolverhampton to, co najlepsze działo się na początku oraz na końcu meczu. Jako pierwsi z gola mogli cieszyć się goście za sprawą Hee-Chan Hwanga, który wpisał się na listę strzelców w 10. minucie. Bliski wyrównania kwadrans później był Jack Harrison, ale jego strzał minimalnie minął bramkę. Następne klarowne sytuacje oglądaliśmy dopiero w ostatnim kwadransie meczu. W 74. minucie Jose Sa świetnie zachował się po strzale Pascala Struijka, a kilka minut później powstrzymał Joe Gelhardta. Gdy wydawało się, że goście dowiozą jednobramkowe prowadzenie, w doliczonym czasie gry Nelson Semedo faulował Joe Galhardta w polu karnym, przez co sędzia podyktował rzut karnego, którego z zimną krwią wykorzystał Rodrigo. 63 minuty w barwach gospodarzy rozegrał Mateusz Klich.
Southampton - Burnley 2-2 (41' Livramento, 50' Broja - 13', 57' Cornet)
W ostatnim ze spotkań rozgrywanych o szesnastej Southampton podejmowało u siebie Burnley. Rywalizację lepiej rozpoczęli goście, którzy w 13. minucie za sprawą Maxwela Corneta wyszli na prowadzenie. Dwadzieścia minut później szansę na podwyższenie wyniku miał Chris Wood, ale jego uderzenie obronił Alex McCarthy. Natomiast kilka minut później to gospodarze cieszyli się z gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Nathana Redmonda najlepiej w polu karnym odnalazł się Valentino Livramento, który znakomicie strzelił głową. Pięć minut po rozpoczęciu drugiej części gry piłkarze Southamtpon wyszli już na prowadzenie. Tym razem bramkarza rywali pokonał Armando Broja. Jednak gospodarze długo nie cieszyli się z prowadzenia, ponieważ w 57. minucie drugi raz piłkę do siatki skierował Maxwel Cornet. Później żadna z drużyn nie potrafiła już strzelić gola i mecz zakończył się podziałem punktów. Jan Bednarek rozegrał całe spotkanie dla Southampton.
Kacper Tyczewski
Kochający wiele sportów. Odpowiedzialny w głównej mierze odpowiedzialny za sporty zimowe, kolarstwo i lekkoatletykę, lecz innymi sportami nie pogardzi.