LM kobiet: VfL Wolfsburg jedną nogą za burtą, bezbłędna FC Barcelona
- Dodał: Wiktoria Kornat
- Data publikacji: 18.11.2021, 23:08
Mecze rewanżowe w fazie grupowej Ligi Mistrzyń dostarczyły sporo emocji. Juventus ograł na wyjeździe VfL Wolfsburg, spychając faworyta z drugiego miejsca w grupie A. FC Barcelona zapewniła sobie awans do ćwierćfinałów po zwycięstwie nad Hoffenheim. W starciu tytanów Bayern pokonał hegemona z Lyonu, a Chelsea ugrała komplet punktów z Servette. W stolicy Hiszpanii PSG Pauliny Dudek uporało się z Realem Madryt.
GRUPA A
VfL Wolfsburg ugościł Juventus Turyn, a to starcie było kluczowe w kontekście dalszych losów obu zespołów. W zeszłym tygodniu w Turynie padł remis, a gola na wagę jednego punktu w samej końcówce zdobyła napastniczka Juve, Christiana Girelli. Wynik czwartkowego meczu miał przesądzić o tym, która z ekip znajdzie się w lepszej pozycji wyjściowej przed pojedynkiem z finalistkami zeszłorocznej edycji, zawodniczkami Chelsea. Najciekawiej zapowiadające się spotkanie w grupie A w pierwszej połowie nieco zawiodło oczekiwania fanów. VfL Wolfsburg wprawdzie od początku zdecydowanie przeważał na murawie AOK Stadion, ale dominacja w posiadaniu piłki nie przekładała się na kreowane okazje strzeleckie. Te w pierwszej odsłonie można było policzyć na palcach jednej ręki. Gra przez większość czasu toczyła się na połowie Juventusu, „Wilczycom” brakowało jednak kreatywności i z każdym atakiem wicemistrzyń Niemiec radziły sobie przyjezdne z Turynu. Po przerwie oba zespoły postawiły na bardziej otwarty futbol, a to przyniosło sporo emocji. Przyjezdne zdołały uśpić czujność gospodyń i w 53. minucie wyprowadziły skuteczny kontratak, wykorzystując swoją pierwszą klarowną okazję do zdobycia gola w tym meczu. Do własnej bramki przy próbie oddalenia zagrożenia z własnego pola karnego piłkę wpakowała defensorka VfL, Kathy Hendrich. „Wilczyce” natychmiast rzuciły się do odrabiania strat, ale piłkarki Juve dobrze organizowały grę w defensywie. W doliczonym czasie gry wszelkich złudzeń gospodynie pozbawiła Andrea Staskova, trafiając na 2:0. Juventus sprawił niemałą niespodziankę, pokonując VfL Wolfsburg 2:0. „Wilczyce” spadły na trzecie miejsce w tabeli grupy A , tym samym komplikując sobie sprawę awansu do dalszej fazy. Strata do Juventusu wynosi dwa oczka, myśląc o awansie, wicemistrzynie Niemiec muszą pokonać londyńską Chelsea.
Londynki na Kigsmeadow podjęły Servette, zespół Natalii Padilli-Bidas na własnym terenie przegrał 0:7 i na Wyspy Brytyjskie przyleciał z nadziejami na lepszy występ. Kwestia awansu z grupy pozostaje sprawą otwartą, a losów rywalizacji w tej grupie nie sposób przewidzieć. Pierwsza połowa w wykonaniu gospodyń nie była dobra, ekipa The Blues nie miała pomysłu na to, jak przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną defensywę przeciwniczek. Londynki próbowały swoich sił, ale kiedy już zbliżyły się do bramki Servette, fatalnie pudłowały. W przerwie meczu na tablicy widniał dość zaskakujący rezultat, bezbramkowy remis z pewnością bardzo cieszył przyjezdne z Genewy. Po powrocie na murawę podopieczne trener Emmy Hayes wciąż napotykały na zaporę nie do przejścia w postaci formacji defensywnej mistrzyń Szwajcarii. W każdą upływającą sekundą w mistrzyniach Anglii narastała frustracja, londynki z ulgą odetchnęły w 67. minucie, kiedy to upragnione trafienie zdobyła Sam Kerr. Jak się okazało była to jedyna bramka, jaka padła w tym spotkaniu. Zwycięstwo rodziło się w bólach, ale ostatecznie podopieczne trener Emmy Hayes zgarnęły pełną pulę i jeszcze wygodniej rozsiadły się w fotelu lidera grupy A.
GRUPA B
Przed sezonem piłkarki Realu Madryt postrzegane były jako zespół, który może sporo namieszać w rozgrywkach Ligi Mistrzyń. Wicemistrzynie Hiszpanii nie poradziły sobie jednak w starciu z Paris Saint-Germain, na Parc des Princes przegrały 0:4. Czwartkowy rewanż w Madrycie zwiastował wiele emocji, paryżanki do tego pojedynku przystępowały po druzgoczącej porażce ligowej z największymi rywalkami z Lyonu. Obie ekipy miały zatem sporo do udowodnienia. Od pierwszego gwizdka na stadionie w stolicy Hiszpanii kibice oglądali bardzo wyrównane zawody. Gra przenosiła się z jednego pola karnego do drugiego, żadna ze stron nie chciała pozwolić rywalkom na przejęcie pełnej inicjatywy na murawie. W 33. minucie paryżanki wykorzystały jedną ze swoich najmocniejszych broni, czyli skuteczność ze stałych fragmentów gry. Ramona Bachmann dośrodkowywała z lewej strony boiska, a wychodzącą z bramki Misę Rodriguez uprzedziła Marie-Antoinette Katoto. Napastniczka PSG skierowała futbolówkę do siatki i to przyjezdne objęły prowadzenie. „Królewskie” mocno skupiały się na grze obronnej, ale i tak nie udało im się uniknąć straty kolejnego gola. W 70. minucie indywidualnym rajdem lewym skrzydłem boiska popisała się Sakina Karchaoui, skrzydłowa PSG wpadła w pole karne i pokonała Misę Rodriguez. Gospodynie losów spotkania odwrócić nie zdołały i ostatecznie paryżanki triumfowały, pokonując Real 2:0. Paulina Dudek i jej klubowe koleżanki z kompletem zwycięstw zajmują pierwszą lokatę w grupie.
GRUPA C
W grupie C równych sobie nie ma katalońska Barcelona, która z kompletem zwycięstw plasuje się na pierwszym miejscu. Katalonki jeszcze przed startem fazy grupowej były faworytkami do awansu i jak na razie swoją siłę potwierdzają. Blaugrana już zapewniła sobie grę w ćwierćfinale prestiżowych rozgrywek, awans przypieczętowała zwycięstwem w rewanżowym meczu z Hoffenheim. Obrończynie mistrzowskiego tytułu od pierwszego gwizdka były stroną dyktującą warunki, ale na otwierające trafienie piłkarki z Hiszpanii musiały poczekać do końcówki pierwszej odsłony. Wcześniej swoje szansy miały między innymi Alexia Putellas i Jenni Hermoso, jednak uderzenia głową obu zawodniczek minimalnie mijały lewy słupek bramki Martiny Tufeković. W 41. minucie sprawy w swoje ręce wzięła Putellas, która przedarła się w pole karne, była faulowana i stanęła przed okazją na otworzenie rezultatu starcia z jedenastego metra boiska. Kapitan Dumy Katalonii z dużym spokojem wykorzystała „jedenastkę” i do szatni przyjezdne schodziły ze skromnym jednobramkowym prowadzeniem. Po przerwie Katalonki podkręciły tempo, czego dowodem były cztery kolejne trafienia. W 53. minucie kluczową rolę przy golu odegrał duet środkowych defensorek FC Barcelony, Mapi Leon dośrodkowywała z rzutu rożnego, a Irene Paredes podwoiła dorobek bramkowy zespołu. Cztery minuty później było już 3:0 dla mistrzyń Hiszpanii, a na listę strzelczyń wpisała się pomocniczka drużyny, Aitana Bonmati, umieszczając futbolówkę pod poprzeczką bramki strzeżonej przez Tufeković. Dwa ostatnie ciosy podopieczne trenera Jonatana Giraldeza zadały w samej końcówce rewanżowego starcia. Najpierw w 89. minucie trafienie na swoim koncie zanotowała Marta Torrejon, a w doliczonym czasie gry wynik meczu na 5:0 ustaliła Ana-Maria Crngorcević. Gospodynie nie były w stanie skutecznie postawić się Blaugranie i w dwóch meczach z zespołem ze stolicy Katalonii dały sobie wbić aż dziewięć goli. FC Barcelona z kompletem punktów lideruje w tabeli grupy A i jest już pewna awansu do ćwierćfinałów kobiecej Ligi Mistrzów.
W drugim spotkaniu tej grupy Arsenal ograł Koge 3:0, ale efektowne zwycięstwo nie przyszło londynkom tak łatwo. Podobnie jak tydzień temu, to ekipa The Gunners miała inicjatywę i prowadziła przez większość meczu. Kropkę nad „i” udało się postawić dopiero w końcówce starcia, ale warto odnotować, że w obu spotkaniach trener Jonas Eidevall zdecydował się na grę nieco rezerwowym składem. Wynik rewanżowego starcia w Londynie w 16. minucie otworzyła Caitlin Foord, pokonując Kaylan Marckese po raz pierwszy. Przy trafieniu australijskiej napastniczki kluczowe podanie zaliczyła najlepsza asystentka Arsenalu, Beth Mead. Gospodynie w pierwszej odsłonie zdominowały przeciwniczki, ale podwyższyć prowadzenia już nie zdołały. Obraz gry w drugiej połowie niewiele różnił się od tego, co kibice oglądali przed przerwą, to miejscowe były stroną, która w tym spotkaniu dyktowała warunki. Londynki dość długo nie mogły znaleźć sposobu na ponowne pokonanie Marckese, ta sztuka udała się dopiero w 83. minucie grupowego starcia. Z rzutu rożnego precyzyjnie na głowę Lotte Wubben-Moy dośrodkowywała Beth Mead, a defensorka Arsenalu uderzyła nie do obrony. Pięć minut później swoje nazwisko na liście strzelczyń zapisała też najlepsza snajperka „Kanonierek”, Vivianne Miedema. Na Meadow Park ekipa Arsenalu pokonała duńskie Koge, utrzymując drugie miejsce w grupie C. Piłkarki z Danii w czterech dotychczas rozegranych meczach nie zdobyły nawet punktu i z bilansem 1:15 plasują się na samym dnie tabeli.
GRUPA D
Bayern Monachium udanie zrewanżował się Lyonowi za porażkę z poprzedniej kolejki. Wtedy wicemistrzynie Francji wygrały na własnym obiekcie 2:1, teraz triumfował Bayern, a gola na wagę niezwykle ważnych punktów zdobyła była zawodniczka Lyonu, Saki Kumagai. Na stadionie w Monachium kibice byli świadkami wyrównanego starcia, choć początek należał do gospodyń, które już w drugiej minucie mogły trafić do siatki przyjezdnych. Z pomyłki golkiperki Lyonu, Tiane Endler, nie skorzystała jednak Lea Schuller, ale było to pierwsze poważne ostrzeżenie podopiecznych trener Sonii Bompastor. Po pierwszej połowie na tablicy utrzymywał się bezbramkowy remis. Druga odsłona znakomicie mogła rozpocząć się dla ekipy z Lyonu, ale Catarina Macario w sytuacji sam na sam z Laurą Benkarth uderzyła wprost w golkiperkę Bayernu. Niewykorzystana okazja zemściła się na wicemistrzyniach Francji w 69. minucie, a udział przy trafieniu dla piłkarek z Monachium miały dwie byłe reprezentantki francuskiego Lyonu. Caro Simon dogrywała z rzutu rożnego, a znakomicie do uderzenia głową złożyła się Saki Kumagai. Bayern Monachium objął prowadzenie i tego korzystnego wyniku z rąk nie wypuścił już do samego końca. W ostatnich piętnastu sekundach w polu karnym gospodyń miało miejsce ogromne zamieszanie, ale mistrzynie Niemiec wyszły z tej sytuacji obronną ręką i mogły świętować trzy punkty w starciu z największym grupowym rywalem. To pierwsza porażka Francuzek w tej edycji, ale niezmiennie to Lyon prowadzi w grupie D.
BK Hacken miało szansę utrzymania małego dystansu do Bayernu, ale tę szansę zaprzepaściło. Mistrzynie Szwecji przegrały domowe spotkanie z Benficą Lizbona i ponownie spadły na ostatnie miejsce w grupie. Ekipa ze stolicy Portugalii udanie zrewanżowała się rywalkom za zeszłotygodniową porażkę. Portugalki środowy mecz znakomicie rozpoczęły i w równie skuteczny sposób ten pojedynek zamknęły. W drugiej minucie pierwsze trafienie dla Benfiki w tej edycji europejskiego czempionatu zdobyła Cloe Lacasse, a trzy punkty w drugiej minucie doliczonego czasu gry swojemu zespołowi zapewniła Catarina Amado. Piłkarki z Lizbony mają na swoim koncie cztery oczka i zajmują trzecie miejsce w tabeli grupy D.
Wyniki 4. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzyń:
VfL Wolfsburg – Juventus 0:2 (0:0)
Breidablik – Zhytlobud-1 0:2 (0:1)
Real Madryt – Paris Saint-Germain 0:2 (0:1)
Chelsea – Servette 1:0 (0:0)
Hoffenheim – FC Barcelona 0:5 (0:1)
BK Hacken – Benfica Lizbona 1:2 (0:1)
Arsenal – Koge 3:0 (1:0)
Bayern Monachium – Olympique Lyonnais 1:0 (0:0)
Wiktoria Kornat
Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.