Snooker - Masters: Williams i Robertson niedzielnymi triumfatorami
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 09.01.2022, 23:55
Masters - to słowo elektryzuje nie tylko kibiców snookera na całym świecie, ale i najlepszych graczy, którzy w Alexandra Palace w Londynie wznoszą się zazwyczaj na wyżyny umiejętności. Pierwsze mecze pierwszej rundy wygrali w niedzielę Mark Williams i Neil Robertson.
Pierwszy mecz turnieju był świetnym widowiskiem. Po pierwsze ze względu na zmienność sytuacji, przede wszystkim jednak dzięki stylowi, który zaprezentowali Yan Bingtao i Mark Williams. W dziesięciu frejmach mieliśmy aż 11 brejków powyżej 50 punktów, w tym dwie setki. Obaj zawodnicy postawili na grę ofensywną, starali się wbijać jak najwięcej i szło in naprawdę nieźle. Początkowo przewagę posiadał Chińczyk, który prowadził 2:0, a przed regulaminową przerwą 3:1. Miał też na koncie trzy podejścia 50+ i do szatni udawał się z uśmiechem na ustach. Gasł on z partii na partię po wznowieniu meczu. Przy stole w kolejnych czterech ustawieniach królował Walijczyk. Bingtao w tym fragmencie wbił tylko 63 punkty, czyli mniej niż w pojedynczych partiach wygrywanych wcześniej. Williams szalał natomiast przy stole, pakując do kieszeni bilę za bilą. Zaliczył brejki 56, 62, 67, 64 i w ósmym frejmie 104 punkty. W tym momencie prowadził już 5:3. Bingtao jeszcze przedłużył swoje nadzieje w 9. partii wbijając 122 punkty przy jednej wizycie przy stole. Jednak w kolejnym frejmie Williams dopiął swego, wbił 125 punktó (85 w brejku) i awansował do II rundy, w której zagra albo z Johnem Higginsem, albo ze Zhao Xintongiem.
Mecz Neila Robertsona i Anthony McGilla stał na prawie równie dobrym poziomie. Obaj gracze także postawili na zdobywanie punktów, a nie taktyczne rozgrywki. Popełniali jednak ciut więcej błędów i gra nie była aż tak płynna. Wynik na początku przez cały czas 0kręcił się wokół remisu, zawodnicy partie rozstrzygali na swoją korzyść naprzemiennie, ciut lepsze wrażenie sprawiał jednak Szkot, który w trzecim frejmie wbił b rejka 115-punktowego. Na przerwę zawodnicy schodzili przy remisie, a po powrocie do stołu drugą z rzędu partię wygrał Australijczyk i to McGill od tego momentu musiał gonić wynik. W ósmej partii Szkot popełnił kosztowny błąd na prostej niebieskiej i Robertson objął prowadzenie 5:3. Był o jedną partię od drugiej rundy. Sprawę załątwił w kolejnym, długim, taktycznym, ale zwycięskim frejmie. Teraz zagra albo z Ronniem O'Sullivanem, albo z Jackiem Lisowskim.
W jutrzejszych parach zobaczymy Johna Higginsa i Zhao Xintonga oraz Shauna Murphyego i Barryego Hawkinsa.
Yan Bingtao - Mark Williams 4:6 (71(64):37, 78(71):48, 36:92(63), 65(57):15, 41:63(56), 22:105(62), 0:131(67, 64), 0:14(104), 122(122):0, 8:125(85))
Neil Robertson - Anthony McGill 6:3 (4:78(78), 93:43, 7:123(115), 79(75):46, 101(94):17, 11:75, 64(57):18, 106(62):9, 66:19)
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.