Rajd Dakar: Toyota najlepsza na dziewiątym etapie, rewelacyjne tempo Marka Goczała
- Dodał: Bartłomiej Woliński
- Data publikacji: 11.01.2022, 18:40
Niespełna 290-kilometrowy dziewiąty etap rajdu zdominowała Toyota, która zajęła całe podium w klasie aut terenowych. Zwycięzcą odcinka został Giniel De Villiers, a czołową trójkę skompletowali Henk Lategan oraz Nasser Al-Attiyah. Tradycyjnie podczas 44. edycji maratonu nie możemy nachwalić się jazdy polskich załóg w grupie T4. We wtorek na arabskich szutrach ponownie najlepszy był Marek Goczał.
Hat-trick Toyoty i strata Przygońskiego
Na wtorkowym, jednym z najkrótszych etapów tegorocznego Dakaru najlepiej poradzili sobie kierowcy Toyoty. Na mieszance piasku, szutru i wydm najlepiej poradził sobie Giniel De Villiers, który pokonał etap w czasie 2 godzin 33 minut i 8 sekund. O 9 sekund wolniejszy od zespołowego kolegi był Henk Lategan, który do 120 km dyktował tempo. Nasser Al-Attiyah, po naprawie poniedziałkowej awarii dyferencjału, etap dziewiąty zakończył minutę i cztery sekundy za De Villiersem i umocnił się na pozycji lidera maratonu. Sebastien Loeb, piąty na wtorkowym odcinku traci do Nassera ponad 39 minut. Francuz uniknął również kary za zgubienie koła na ósmym etapie rajdu.
- Czysty odcinek. Mechanicy pracowali ostatniej nocy bardzo ciężko. Mieliśmy problem z zawieszeniem przez ostatnie dwa, trzy dni. Samochód spisywał się dziś niesamowicie dobrze i mogliśmy atakować. Przytrafił się wolny kapeć w lewym przedzie około 50 kilometrów przed metą, ale udało się uniknąć zatrzymania. Cieszę się i chciałbym podziękować mechanikom za to, co zrobili minionej nocy. Zostały trzy etapy i wszystko może się zdarzyć. Wygląda na to, że dzień po dniu spisuję się coraz lepiej. Może byłoby lepiej gdyby rajd trwał trzy tygodnie! – powiedział zwycięzca dziewiątego etapu.
- Nie licząc wczorajszego dnia, kiedy mieliśmy problem z nową częścią, wymienioną podczas dnia przerwy, dziś znowu dobrze nam się jechało. Ukończyliśmy etap na trzecim miejscu i mamy sporą przewagę nad Sebastienem Loebem. Cieszymy się, że Toyota spisuje się dobrze oraz z tego, że jesteśmy coraz bliżej mety – powiedział lider rajdu - Nasser Al-Attiyah.
Swoje bardzo dobre czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej stracił Kuba Przygoński. Polsko-niemiecki duet stracił bardzo dużo czasu pomiędzy czwartym i piątym punktem pomiarowym z powodu pękniętego mocowania drążka od zmiany biegów. Kuba ukończył etap dopiero na 33. miejscu, spadając tym samym na szóstą lokatę w swojej klasie.
- Pękło nam mocowanie od drążka zmiany biegów, przez dłuższy czas nie mogliśmy ich zmieniać. Na szczęście nie była to skrzynia biegów i udało nam się to naprawić. W pewnym momencie wyglądaliśmy z Timo jak w filmie MacGyver – powiedział polski kierowca na mecie dziewiątego etapu.
Nowy lider w motocyklowej stawce i dobry etap polskich zawodników
Na wtorkowym etapie, w klasie motocyklistów ponownie najlepiej radzili sobie zawodnicy Hondy. Niespełna 290-kilometrowy odcinek wygrał José Ignacio Cornejo, dla którego jest to drugie etapowe zwycięstwo w tegorocznej edycji rajdu. Dzięki zwycięstwu Chilijczyka Honda przypieczętowała swój czwarty etapowy triumf w 44. edycji maratonu. Podium uzupełnili Kevin Benavides (+1 min 26 sek.) oraz Ricky Brabec (+1 min 47 sek.). Prawdziwe powody do zadowolenia ma jednak Matthias Walkner. Zawodnik zespołu KTM ukończył wtorkowy etap na czwartym miejscu, przed dotychczasowym liderem Samem Sunderlandem. Brytyjczyk otwierał trasę dziewiątego etapu, a na mecie odcinka jego strata wyniosła ponad 8 minut.
- Bardzo szybki odcinek. Ostrzegali przed nawigacją, ale ostatecznie różnice między zawodnikami były małe. Liczyłem na większy zysk, ale zachowam swoje podejście - zyskać każdego dnia tyle czasu, ile to możliwe. Pierwszego dnia straciłem bardzo dużo i będę kontynuował gonitwę przez drugi w tydzień. Zbliżam się do gości z przodu – przekazał José Ignacio Cornejo.
Ponownie udany etap zaliczyli polscy motocykliści. Maciej Giemza uzyskał dziesiąty rezultat, a Konrad Dąbrowski uplasował się na drugiej pozycji wśród juniorów.
- Na tym etapie udało mi się uzyskać bardzo dobry wynik. Jechałem szybko i utrzymywałem to tempo od początku do końca. Moja strata do lidera była niewielka. Cieszę się szczególnie dlatego, że przed rokiem to właśnie na 9. etapie musiałem się wycofać z Dakaru. Jutrzejszy dzień będzie dłuższy, więc trzeba dzisiaj się dobrze zregenerować – powiedział na mecie wtorkowego odcinka Maciej Giemza.
Polska szarża w T4
Can-Am z numerem 410 ponownie okazał się najlepszy na dziewiątym etapie tegorocznego Rajdu Dakar. Marek Goczał i Łukasz Łaskawiec przejęli prowadzenie po setnym kilometrze odcinka i nie oddali go aż do końca oesu. Dla polskiej załogi jest to piąty triumf podczas 44. edycji rajdu. Dzięki świetnej jeździe Goczał i Łaskawiec przesunęli się na czwarte miejsce w grupie T4 konstrukcji SSV. Liderem klasy pozostaje Austin Jones, który do zwycięzców stracił 58 sekund. Podium uzupełnili Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk, piastujący również trzecią pozycję w klasie. Aron Domżała i Maciej Marton również zaliczyli bardzo udany etap, kończąc odcinek na pozycji piątej.
- To był odcinek specjalny jakby skrojony pode mnie. Ciasny, kręty, techniczny, z dużą ilością kamieni i z wydmami. Bardzo lubię taką charakterystykę prób, gdzie jest co robić za kierownicą. To był na pewno jeden z najpiękniejszych odcinków tegorocznego Dakaru. Znów wygraliśmy - to jest fantastyczne uczucie. Przez problemy z drugiego dnia nie możemy już raczej wygrać tego rajdu, więc chcemy chociaż wygrywać odcinki i pokazywać nasz potencjał. Chcę też pogratulować mojemu bratu, bo pojechał dzisiaj bardzo dobrze i wytrzymuje presję w walce o podium – powiedział zwycięzca wtorkowego etapu w grupie T4.
Przewaga Kamila Wiśniewskiego topnieje
Polski quadowiec ukończył dziewiąty etap maratonu na szóstej pozycji ze stratą ponad 32 minut do zwycięzcy odcinka – Pablo Copettiego. Największy rywal Wiśniewskiego w drodze do Dakarowego podium – Francico Moreno uzyskał trzeci rezultat, odrabiając do Polaka ponad 23 minuty. Pomiędzy zawodnikami utrzymuje się cienka różnica, zaledwie dziesięciu sekund.
W środę kierowcy pokonają 375-kilometrowy odcinek z Wadi Ad Dawasir do Biszy, zmierzając powoli w stronę mety tegorocznego Rajdu Dakar.
Źródło: pl.motorsport.com
Bartłomiej Woliński
Absolwent Dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Motorsportem pasjonuję się od 2007 r. W związku z moimi zainteresowaniami prowadzę także bloga i fanpage na Facebooku.