Piłka ręczna - ME: Norwegowie nie dali szans Biało-Czerwonym
- Dodał: Przemysław Flis
- Data publikacji: 20.01.2022, 21:59
W pierwszym meczu fazy głównej mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych rozgrywanych na Słowacji i na Węgrzech reprezentanci Polski mierzyli się z Norwegami. Skandynawska drużyna górowała nad Biało-Czerwonymi w każdym elemencie gry i odniosła zdecydowane zwycięstwo, triumfując 42:31.
Pomimo tego, że obie drużyny przystępowały do fazy głównej słowacko-węgierskich mistrzostw z zerowym dorobkiem punktowym, to Norwegowie byli zdecydowanymi faworytami tego starcia. W początkowej fazie czwartkowego spotkania Skandynawowie opierali swoją ofensywę na skutecznych rzutach Sandera Sagosena. Po dwóch trafieniach rozgrywającego THW Kiel na tablicy wyników widniał rezultat 2:0. Polacy nie pozwolili rywalom na przejęcie inicjatywy, a wskutek dobrego wykończenia Jana Czuwary błyskawicznie wyrównali stan rywalizacji (2:2). Później trwała zacięta walka, a akcje obu drużyn toczyły się w szybkim tempie. W 8. minucie dzięki rzutowi karnemu wykorzystanemu przez Arkadiusza Morytę podopieczni Patryka Rombla po raz pierwszy w tym spotkaniu objęli prowadzenie (6:5). W kolejnym fragmencie nasi reprezentanci mieli kłopoty z wykończeniem akcji, a brązowi medaliści igrzysk olimpijskich w Tokio bezlitośnie to wykorzystali. Norweska drużyna zanotowała dobrą serię, doprowadzając do wyniku 10:6 na swoją korzyść. Nasi reprezentanci walczyli o zniwelowanie strat i dzięki dwóm bramkom Arkadiusza Moryty zbliżyli się do przeciwników (10:8). Natomiast norweska ekipa nie pozwoliła Polakom na zbyt wiele, ponieważ w 20. minucie dzięki szybkiemu atakowi wykończonemu przez Kristiana Bjørnsena prowadziła 14:9. Biało-Czerwoni nie potrafili sforsować defensywy rywali, a drużyna prowadzona przez Christiana Berge zdobywała kolejne bramki. Wskutek efektownego trafienia Sandera Sagosena było już 17:10. W końcówce pierwszej połowy Skandynawowie konsekwentnie utrzymywali przewagę i schodzili na przerwę, prowadząc 21:15.
Na początku drugiej odsłony gra była dosyć chaotyczna, a obie drużyny popełniały proste błędy w ataku. W 35. minucie po dynamicznym wejściu zakończonym bramką Macieja Pilitowskiego różnica zmniejszyła się do pięciu "oczek" (22:17). W kolejnym fragmencie polscy szczypiorniści mieli ogromne problemy w ofensywie. Przełomu w grze naszej reprezentacji nie przyniosły ani zmiany personalne w drugiej linii, ani decyzja o wycofaniu bramkarza podjęta przez Patryka Rombla. Norwegowie rzucili kilka bramek z rzędu i w 41. minucie dzięki rzutowi karnemu wykorzystanemu przez Sebastiana Bartholda prowadzili 28:17. W kolejnych akcjach Skandynawowie nie zwalniali tempa, a kwadrans przed ostatnią syreną ich przewaga wzrosła do czternastu trafień (33:19). W 51. minucie po celnym rzucie Mateusza Korneckiego na tablicy wyników widniał rezultat 36:24. W końcówce podopieczni Christiana Berge zaprezentowali kilka efektownych akcji i ostatecznie wygrali to spotkanie 42:31. Biało-Czerwoni wpisali się do tabel statystycznych słowacko-węgierskich mistrzostw, ponieważ podczas trwającego czempionatu żadna z drużyn nie straciła większej liczby bramek niż Polacy w starciu z Norwegią.
W następnym meczu mistrzostw Europy reprezentanci Polski zmierzą się ze Szwedami (21 stycznia, 18:00). Natomiast Norwegowie zagrają z Niemcami (21 stycznia, 20:30).
Polska - Norwegia 31:42 (14:21)
Polska: Kornecki 1, Zembrzycki - Moryto 10, Sićko 6, Dawydzik 3, Jędraszczyk 2, Syprzak 2, Przybylski 2, Czuwara 2, Daszek 1, Pilitowski 1, Beckman 1, Olejniczak, Chrapkowski, Pietrasik, Krajewski.
Norwegia: Bergerud, Saeveraas - Barthold 10, Sagosen 9, Bjørnsen 8, Toft 3, Tønnesen 3, Gulliksen 3, O'Sullivan 2, Reinkind 1, Gullerud 1, Solstad 1, Øverby 1, Eck Aga, Blonz, Øverjordet.