Snooker - Players Championship: kolejny tytuł Robertsona
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 13.02.2022, 23:04
Wyjątkowo udany początek roku ma Neil Robertson. Po zwycięstwie w Masters dziś zapewnił sobie wygraną Players Championship. Co ciekawe w obu finałach jego rywalem był Barry Hawkins, który też nie może narzekać na aktualną formę.
Cztery tygodnie temu Barry Hawkins i Neil Robertson zmierzyli się w wielkim finale prestiżowego Masters. Australijczyk wygrał wyraźnie, 10:4. Dziś nadszedł czas rewanżu w finale turnieju nieco mniej prestiżowego, ale też takiego "z górnej półki". Wszak Players Championship gromadzi na starcie najlepszą szensastkę w rankingu ostatnich 12 miesięcy. Ogólnie było to 28. spotkanie tych dwóch doświadczonych snookerzystów, bilans był korzystny dla Robertsona (16 wygranych, 10 porażek, 1 remis). Australijczyk grał o swój 22. triumf w turnieju rankingowym, Anglik o czwarty, choć jest zdecydowanie starszy od swego rywala i dłużej gra w tourze.
Pierwsza sesja mogła się podobać kibicom snookera. Była krótka, szybka z licznymi wysokimi brejakmi, grą zdecydowanie ofensywną w wypadku obu zawodników. Mecz zaczął się od wygranego frejma Hawkinsa - Anglik miał szansę na setkę, ale zatrzymał się na 91 punktów. Potem na długie minuty stół objął we władania Robertson. Partie numer 2. i 3. były jeszcze dość wyrównane, Hawkins miał szanse, ale popełniał błędy i w efekcie z 1:0 zrobiło się 1:2. Jednak to nie był koniec kłopotów popularnego Hawka. Robertson nie zamierzał zwalniać tempa i w kolejnych trzech frejmach nie pozwolił rywalowi na choćby jedno wbicie. Sam uzbierał trzy setki i prowadził już 5:1. Zanosiło się na pogrom, ale w ostatnich dwóch partiach pierwszej sesji Hawkins obudził się. Najpierw uciułał w kilku podejściach wystarczające 71 punktów, a tuż przed przerwą wbił efektowne 137 punktów. Była to setka numer 400. Hawkinsa, który stał się w tym momencie 15. zawodowym graczem, który może się pochwalić takim osiągnięciem w zawodowej karierze.
Wieczorna finałowa sesja zaczynała się zatem przy stanie 5:3 z perspektywy Robertsona, co zwiastowało sporo emocji w drugiej części finałowego starcia. Jednak w pierwszych dwóch wieczornych rozdaniach Robertson grał prawie tak dobrze, jak w środkowej części sesji popołudniowej. "Prawie" bo nie udawało mu się zaliczyć podejść trzycyfrowych, ale rywalowi pozwolił na zdobycie łącznie dwóch punktów. Hawk pokazał się dopiero w trzeciej partii, którą wygrał na raty, ale do zera. Przed przerwą Anglik zmniejszył stratę do dwóch partii, "kradnąc" układ, który Australijczyk powinien był wyczyścić. Jednak po powrocie do stołu na ostatnią minisesję mistrz świata sprzed 12 lat nie pozwalał sobie już na błędy. We frejmie 13. wbił kolejną setkę, po czym w dwóch podejściach zapewnił sobie wygraną w bardzo trudnym układzie. Było już 9:5 i trudno było sobie wyobrazić, by Hawkins był w stanie odwrócić losy meczu. I nie odwrócił - Robertson 22. rankingowy triumf zapewnił sobie już w kolejnej partii.
Barry Hawkins - Neil Robertson
91(91):0, 18:64, 55(55):75, 0:107(107), 0:105(105), 0:130(130), 71:0, 141(137):0
1:90(58), 1:118(64, 54), 92:0, 96(61):26, 15:120(116), 0:91(51), 1:77(69)
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.