Piłka nożna kobiet: widowisko we Wrocławiu, Kopińska bohaterką łodzianek
- Dodał: Wiktoria Kornat
- Data publikacji: 06.03.2022, 18:45
Inauguracja rundy wiosennej Ekstraligi kobiet dostarczyła kibicom zaciętych spotkań okraszonych ładnymi trafieniami. Najciekawiej było w Katowicach i we Wrocławiu. GKS Katowice zremisował z liderem z Łęcznej, dzięki bramce Nikoli Brzęczek w doliczonym czasie gry. UKS SMS Łódź wyrwał zwycięstwo Śląskowi Wrocław, a gola na wagę kompletu punktów zdobyła Dominika Kopińska. Punktami podzieliły się ekipy Medyka Konin i Olimpii Szczecin, a Czarni Sosnowiec pewnie ograli AP Lotos Gdańsk.
Po ponad trzymiesięcznej przerwie powróciły zmagania w ramach kobiecej Ekstraligi. Do rundy wiosennej z najlepszej pozycji startowej przystępowały aktualne liderki ligi, piłkarki Górnika Łęczna, choć na łęcznianki czekało niełatwe spotkanie. Podopieczne trenera Roberta Makarewicza udały się do Katowic na starcie z miejscową GieKSą, która ma apetyt na ligowe podium. Na papierze faworytkami były przyjezdne, ale zawodniczki z Lubelszczyzny w okresie przygotowawczym prezentowały nierówną formę, a w połowie stycznia przegrały aż 14:0 z niemieckim Turbine Poczdam. W sobotnie przedpołudnie w Katowicach od samego początku oglądaliśmy dwa zespoły prezentujące bardzo otwarty futbol, a to zwiastowało sporo emocji, a także bramek. GieKSa postawiła liderowi trudne warunki, ale nie wyrzekła się błędów. W 12. minucie „Górniczki” otrzymały prezent, gdyż fatalną w skutkach pomyłkę po dośrodkowaniu Weroniki Kaczor zanotowała golkiperka gospodyń. Weronika Klimek źle obliczyła tor lotu piłki, która odbiła się przed nią i ku zaskoczeniu piłkarek obu ekip wtoczyła się do bramki katowickiego zespołu. Przyjezdne otworzyły wynik meczu i od razu ruszyły do kolejnych ataków. Miejscowe zdołały jednak przetrwać naciski i odpowiedzieć skutecznie sześć minut później. W polu karnym do piłki zagranej przez Klaudię Maciążkę dopadła Katerina Vojtkova i uderzyła w prawe okienko bramki, Anna Palińska tylko odprowadziła wzrokiem piłkę zmierzającą do siatki. Radość katowiczanek trwała zaledwie cztery minuty, gdyż ponownie Górnik na prowadzenie wyprowadziła Oliwia Rapacka, która wykorzystała podanie z własnej połowy, wygrała pojedynek biegowy z defensorką rywalek i precyzyjnie wykończyła akcję, uderzając po długim słupku. Podopieczne trenera Roberta Mazurkiewicza prowadziły 2:1, ale nieustępliwe gospodynie zdołały wyrównać stan rywalizacji. Z okolic jedenastego metra strzał oddała Weronika Kłoda i jak się okazało, była to próba celna. W kolejnych minutach dwie doskonałe okazje miała Maciążka, ale to „Górniczki” po raz trzeci wysunęły się na prowadzenie. Dośrodkowanie Marianny Litwiniec z lewej strony na dłuższym słupku zamknęła Jolanta Siwińska. Druga połowa przyniosła dużo niedokładności po obu stronach, tempo pojedynku nieco spadło, gdyż przyjezdne postawiły na defensywę i grę z kontrataku. Wydawało się, że liderki z Lubelszczyzny utrzymają korzystny wynik i zgarną pełną pulę, ale w doliczonym czasie gry trafienie na wagę punktu zanotowała Nicola Brzęczek. 19-letnia skrzydła GKS-u była zupełnie niepilnowana w polu karnym, co pozwoliło jej na spokojne przyjęcie piłki i oddanie precyzyjnego uderzenia, które odbiło się od słupka i wpadło do bramki. Po emocjonującym pojedynku Górnik Łęczna podzielił się punktami z GKS-em Katowice.
W pozostałych spotkaniach wiceliderki z Łodzi, które do „Górniczek” tracą zaledwie dwa oczka, zmierzyły się z nieprzewidywalnym Śląskiem Wrocław, a Czarne Sosnowiec czekała wyjazdowa potyczka z AP Lotos Gdańsk. Obrończynie mistrzowskiego tytułu na Pomorze udały się w roli faworytek do zwycięstwa, ale gdańszczanki niejednokrotnie udowadniały już, że potrafią urwać punkty wyżej notowanym przeciwniczkom. Tym razem ta sztuka się nie udała, gdyż Czarne w pełni zdominowały przebieg boiskowych wydarzeń, rozpoczynając strzelanie w dziewiątej minucie starcia. Niestandardowe rozegranie rzutu wolnego zaskoczyło defensywę AP Lotosu, w pole karne dośrodkowała Liliana Kostova, a Zofia Buszewska dopełniła formalności. Czarne objęły prowadzenie i od razu poszły za ciosem. Cztery minuty później przyjezdne prowadziły różnicą dwóch trafień, ponownie zdobywając gola po stałym fragmencie gry, tym razem na listę strzelczyń wpisała się Agnieszka Jędrzejewicz. Mecz rozgrywany był pod dyktando sosnowiczanek, a sytuacja miejscowych skomplikowała się jeszcze bardziej w 42. minucie, kiedy to drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką po nieprzemyślanym faulu na Jędrzejczyk, ukarana została Olga Sirant. Od tego momentu gdańszczanki musiały radzić sobie w dziesiątkę. Z tego użytek w drugiej odsłonie zrobiły aktualne mistrzynie kraju, ponownie korzystając ze swojej najgroźniejszej broni, czyli stałych fragmentów. Najpierw na 3:0 trafiła Patricia Fischerova, a niedługo później Jessicę Ludwiczak po raz drugi w tym spotkaniu pokonała Jędrzejewicz. Tuż przed końcem podstawowego czasu gry gola honorowego dla gospodyń zdobyła Klaudia Dymińska, ale niespełna minutę później swoją drużynę osłabiła Kinga Bużan, która również obejrzała czerwony kartonik. Piłkarki AP Lotos Gdańsk mecz kończyły zatem w dziewiątkę, ostatnie słowo w tym starciu należało do ekipy z Sosnowca. W doliczonym czasie gry ostateczny rezultat na 5:1 dla zawodniczek Czarnych ustaliła Veronika Slukova. Zwycięstwo sprawiło, że sosnowiczanki do liderującego Górnika Łęczna zbliżyły się na różnicę zaledwie jednego oczka.
Spotkanie łodzianek z wrocławiankami zwiastowało wiele emocji, ekipę trenera Marka Chojnackiego zimą opuściła wieloletnia kapitan, Daria Kurzawa, przenosząc się do Czarnych Sosnowiec, a z powodu kontuzji kolana z gry wypadła napastniczka, Paulina Filipczak. Zawodniczki SMS-u w sparingach przed powrotem radziły sobie ze zmiennym szczęściem, pokonały węgierski Ferencvaros, ale zanotowały też wpadkę, przegrywając z bydgoskim Sportisem. Podobną formę prezentowały wrocławianki, choć ekipie z Dolnego Śląska udało się pokonać mistrzynie kraju z Sosnowca, dając tym samym do zrozumienia, że na wiosnę trzeba się z nimi będzie liczyć. Początek meczu był dość spokojny w wykonaniu obu zespołów, czujność golkiperki miejscowych, Anny Bocian, po raz pierwszy łodzianki przetestowały na dwie minuty przed upływem pierwszego kwadransa gry. Bocian popisała się znakomitą paradą, zapobiegając utracie gola. Pięć minut później to miejscowe wyprowadziły zabójczy cios, a z precyzyjnego podania z głębi pola skorzystała Karolina Iwaśko, posyłając piłkę obok wychodzącej z bramki Oliwii Szperkowskiej. Brązowe medalistki poprzedniego sezonu szybko zabrały się do odrabiania strat, minęło nieco ponad sześć minut, a do wyrównania doprowadziła Anna Rędzia, trafiając z narożnika pola karnego. Zawodniczki z Łodzi poszły za ciosem, niedługo później obejmując prowadzenie, a na listę strzelczyń wpisała się Dominika Kopińska. Do przerwy rezultat nie uległ już zmianie. Druga odsłona rozpoczęła się od ataków wrocławianek, ale próby te przeplatały się z groźnymi akcjami przyjezdnych. Determinacja piłkarek Śląska opłaciła się w 70. minucie, kiedy to po raz drugi do siatki przeciwniczek trafiła Iwaśko, najprzytomniej reagując po zamieszaniu w polu karnym. Wydawało się, że pojedynek zakończy się remisem, ale końcówka należała do UKS SMS-u Łódź. W ostatniej ofensywnej akcji spotkania komplet punktów rzutem na taśmę przyjezdnym zapewniła Kopińska. Piłkarki z Łodzi ograły Śląsk Wrocław i zrównały się w ilości punktów z liderującym Górnikiem Łęczna.
Rundę wiosenną domowym meczem zainaugurowała Olimpia Szczecin, podejmując Medyka Konin. Podopieczne trenera Romana Jaszczaka jesień zakończyły na rozczarowującej szóstej lokacie i do ligowego podium tracą tyle samo oczek, ile mają przewagi nad strefą spadkową. "Olimpijki" natomiast stają przed trudnym wyzwaniem, w rundzie wiosennej potrzebują regularnego punktowania, by wydostać się ze strefy spadkowej i utrzymać w Ekstralidze. Sobotni pojedynek dobrze rozpoczął się dla ekipy z Wielkopolski, która objęła prowadzenie już w siódmej minucie. W roli głównej wystąpiła napastniczka koninianek, Klaudia Fabova, wykorzystując dobre dogranie Alicii Tamburro i pokonując najlepszą golkiperkę rundy jesiennej w Ekstralidze, Natalię Radkiewicz. Od tego momentu „Medyczki” miały optyczną przewagę na murawie, ale nie potrafiły tego wykorzystać. Przyjezdne musiały też być skoncentrowane w defensywie, bo w pierwszej odsłonie szczecinianki parę razy sprawdziły czujność Oliwii Szymczak między słupkami konińskiej bramki. Zapowiadało się na to, że podopieczne trenera Romana Jaszczaka jednobramkowe prowadzenie utrzymają do końca pierwszej odsłony, ale w 40. minucie do wyrównania doprowadziła Weronika Szymaszek. Z lewego skrzydła w pole karne dośrodkowywała Zuzanna Radochońska, a piłka spadła wprost na nogę Szymaszek, która z bliskiej odległości pokonała bramkarkę konińskiego Medyka. Druga odsłona stała pod znakiem ataków przyjezdnych, ale Radkiewicz nie dała się zaskoczyć. „Olimpijki” po raz drugi w tym sezonie urwały punkty piłkarkom z Wielkopolski. Podopieczne trenera Tomasza Bieleckiego rundę wiosenną rozpoczęły zatem od pozytywnego akcentu, natomiast „Medyczki” mimo dobrego występu, wróciły do Konina ze sporym niedosytem.
Wyniki 12. kolejki sezonu:
Olimpia Szczecin – Medyk Konin 1:1 (1:1)
AP Lotos Gdańsk – Czarni Sosnowiec 1:5 (0:2)
GKS Katowice – Górnik Łęczna 3:3 (2:3)
Śląsk Wrocław – TME UKS SMS Łódź 2:3 (1:2)
Sportis KKP Bydgoszcz – Tarnovia Tarnów 3:0 (1:0)
Wiktoria Kornat
Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.