LKE: grad goli w Belgradzie, Pradze i Eindhoven

  • Dodał: Szymon Frąckiewicz
  • Data publikacji: 10.03.2022, 23:53

W pierwszych meczach 1/8 finału Ligi Konferencji Europy nie zabrakło emocji. W każdym meczu padały bramki, a w starciach Partizanu Belgrad z Feyenoordem, Slavii Praga z LASK Linz i przede wszystkim PSV Eindhoven z FC Kopenhagą było ich wiele. Na innych boiskach też było ciekawie.

 

FK Partizan Belgrad - Feyenoord 2:5 (1:1)

Bardzo interesująco było w Belgradzie. Partizan podejmował Feyenoord. Zespół z Rotterdamu był faworytem tego spotkania, ale gospodarze długo dzielnie się przeciwstawiali. To oni wyszli na prowadzenie w 13. minucie dzięki bramce Bibrasa Natcho. Siedem minut później wyrównał Jens Toornstra, ale tuż po przerwie znów szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść ekipy z Serbii. Bramkę zdobył Nemanja Jović. Drużynę z Holandii tylko to jednak podrażniło i w kolejnych minutach nie pozostawili rywalom złudzeń co do tego, kto jest lepszy. W 51. minucie wyrównanie przyniósł Cyriel Dessers. Trzynaście minut później goście już prowadzili dzięki trafieniu Lustharela Geertruida. W 71. minucie przewagę powiększył Luis Sinisterra, a po kolejnych sześciu minutach wynik ustalił Toornstra.

 

Bramki:

13' Natcho, 46. Jović - 20', 77' Toornstra, 51' Dessers, 64' Geertruida, 71' Sinisterra

 

PAOK Saloniki - KAA Gent 1:0 (0:0)

Znacznie spokojniejszy przebieg miało spotkanie w Salonikach. PAOK odniósł skromne zwycięstwo nad belgijskim KAA Gent. Gospodarze przeważali przez większość spotkania i zdołali raz trafić do siatki Davy'ego Roefa. Uczynił to w 58. minucie Jasmin Kurtić. Goście nieszczególnie potrafili zagrozić bramce greckiego zespołu i swojej szansy muszą szukać w rewanżu.

 

Bramki:

58' Kurtić

 

Slavia Praga - LASK Linz 4:1 (2:0)

Dużo goli padło za to w Pradze. Gospodarze aż zaskakująco łatwo poradzili sobie z austriackim LASK Linz. Już w czwartej minucie Yira Collins Sor wyprowadził czeski zespół na prowadzenie. W 29. minucie Nigeryjczyk powiększył prowadzenie swojego zespołu. Prażanie cały czas przeważali, ale w 67. minucie kontaktową bramkę zdołał zdobyć Husein Balić. Końcówka znów jednak należała do gospodarzy. W 82. minucie Alexandra Schlagera pokonał Peter Olayinka, a trzy minuty później zrobił to Ibrahim Traore.

 

Bramki:

4', 20' Collins Sor, 82' Olayinka, 85' Traore - 67' Balić

 

Vitesse - AS Roma 0:1 (0:1)

Po raz kolejny w tym sezonie trudny mecz ma za sobą Roma. W czwartkowym meczu Vitesse nieoczekiwanie dominowało na boisku w starciu z zespołem ze stolicy Włoch. Jak to jednak często bywa w przypadku drużyn prowadzonych przez Jose Mourinho, nie znaczyło to, że ci, którzy wyglądali lepiej, triumfowali. To zawodnicy Romy potrafili wykorzystać swoją okazję i w doliczonym czasie pierwszej połowy zdobyć jedyną w tym meczu bramkę. Do siatki trafił Sergio Oliveira. W utrzymaniu prowadzenia nie pzeszkodziło Romie to, że w drugiej połowie strzelec bramki obejrzał dwie żółte kartki i w 78. minucie wyleciał z boiska. Cały mecz na ławce włoskiej ekipy spędził Nicola Zalewski.

 

Bramki:

45+1' Oliveira

 

Bodo/Glimt - AZ Alkmaar 2:1 (1:0)

Nie przestaje zaskakiwać rewelacja tych rozgrywek, czyli zespół Bodo/Glimt. Drużyna z Norwegii poradziła sobie z holenderskim AZ Alkmaar. W 39. minucie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Amahl Pellegrino. W 73. do wyrównania doprowadził Zakaria Aboukhal. Wydawało się już, że mecz zakończy się remisem, ale w doliczonym czasie gry sędzia podyktował "jedenastkę" dla Bodo/Glimt. Wykorzystał ją niezawodny Ola Solbakken.

 

Bramki:

39' Pellegrino, 90+1' (k.) Solbakken - 73' Aboukhlal

 

Leicester City - Stade Rennes 2:0 (1:0)

W jednym z hitów tej kolejki z dobrej strony pokazali się piłkarze Leicester City. Angielski zespół poradził sobie z francuskim Stade Rennes. Podopieczni Brendana Rodgersa prowadzili od 30. minuty za sprawą trafienia Marca Albrightona. W drugiej połowie goście próbowali odrobić straty, ale nie udało im się strzelić wyrównującej bramki. Zamiast tego w doliczonym czasie gry nadziali się na kontrę i przewagę gospodarzy powiększył Kelechi Iheanacho.

 

Bramki:

30' Albrighton, 90+3' Iheanacho

 

PSV Eindhoven - FC Kopenhaga 4:4 (1:3)

Miano "spotkania kolejki" bezapelacyjnie należy się jednak starciu PSV Eindhoven z FC Kopenhagą, w którym kibice ujrzeli aż osiem bramek. Pierwsza połowa była znacznie lepsza w wykonaniu gości z Danii. W szóstej minucie na prowadzenie wyprowadził ich Isak Bergmann Johannesson. W 21. minucie wyrównał Cody Gakpo, a gospodarze zdawali się coraz śmielej atakować, ale do przerwy to zawodnicy z Kopenhagi strzelili jeszcze dwie bramki. Już po minucie prowadzenie przywrócił im Pep Biel, a tuż przed przerwą Joela Drommela pokonał również Lukas Lerager. Po przerwie zawodnicy PSV zdecydowanie rzucili się do odrabiania strat. Skutecznie zresztą. Bramkę kontaktową w 50. minucie strzelił Ritsu Doan. Dwanaście minut później do wyrównania znów mógł doprowadzić Gakpo, jednak jego strzał z rzutu karnego obronił Kamil Grabara. Holender zdołał jednak pokonać Polaka w 70. minucie. Wcale nie był to jednak koniec emocji. Kopenhaga wróciła już osiem minut później na prowadzenie dzięki kolejnemu trafieniu Biela. Gospodarze nie pozwolili jednak rywalom na zdobycie przewagi przed rewanżem. Bramkę na 4:4 strzelił w 85. minucie Eran Zahavi.

 

Bramki:

21', 70' Gakpo, 50' Doan, 85' Zahavi - 6' Johannesson, 22', 78' Biel, 43' Lerager

 

O zwycięskim meczu Olympique'u Marsylia z FC Basel, w którym dwie bramki zdobył Arkadiusz Milik, można przeczytać tutaj.

Szymon Frąckiewicz

Miłośnik sportu i muzyki alternatywnej. Pasjonat geografii.