Piłka nożna kobiet: wyjazdowe sensacje – Medyk i Górnik tracą punkty
- Dodał: Wiktoria Kornat
- Data publikacji: 20.03.2022, 16:25
Czternasta kolejka sezonu kobiecej Ekstraligi przyniosła dwie niespodzianki. Beniaminek z Tarnowa ograł Medyk Konin 2:1 na własnym obiekcie. Piłkarki AZS UJ Kraków powtórzyły wyczyn z rudny jesiennej, pokonując faworyzowaną ekipę Górnika Łęczna. W pozostałych spotkaniach triumfowali faworyci – Czarne Sosnowiec wygrały z Olimpią Szczecin, GKS Katowice wbił cztery gole AP Lotosowi Gdańsk, a UKS SMS Łódź uporał się ze Sportisem Bydgoszcz.
Olimpia Szczecin – Czarni Sosnowiec
Pojedynek mistrza kraju z walczącą o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej Olimpią Szczecin miał jednego faworyta. Sosnowiczanki na Pomorze przyjechały po komplet punktów, ale „Olimpijki” tanio skóry sprzedać nie zamierzały. Piłkarki Czarnych od samego początku starały się narzucić swój styl gry, próbując zdominować posiadanie futbolówki. Podopieczne trenera Łukasza Wojtali naciskały rywalki, ale nie były w stanie zmusić golkiperki Olimpii, Natalii Radkiewicz, do większego wysiłku. Szczecinianki dobrze organizowały się w defensywie, nękając przeciwniczki szybkimi kontratakami. To wystarczyło, by w pierwszej połowie powstrzymać faworyzowane sosnowiczanki przed zdobyciem otwierającego trafienia. Po powrocie na murawę obraz meczu właściwie nie ulegał zmianie, przewagę na boisku w Szczecinie miały przyjezdne, ale w żaden sposób nie przekładało się to na zdobycze bramkowe. Z każdą kolejną upływającą minutą w poczynaniach mistrzyń kraju widać było sporo nerwowości i irytacji z przebiegu boiskowych wydarzeń. Ambitnie grające „Olimpijki” zdołały skutecznie się bronić przez ponad godzinę gry. W 63. minucie sprawy w swoje ręce wzięła kapitan sosnowiczanek, Martyna Wiankowska. Skrzydłowa Czarnych ograła w polu karnym dwie rywalki i wykończyła okazję precyzyjnym uderzeniem po długim słupku. Mistrzynie kraju mogły odetchnąć z ulgą, determinacja przyniosła oczekiwane efekty. Zawodniczki z Sosnowca poszły za ciosem i dziesięć minut później podwyższyły prowadzenie, a do siatki szczecinianek z bliskiej odległości trafiła Nadia Stanović, finalizując kombinacyjną akcję całego zespołu. Czarne Sosnowiec po niełatwym meczu pokonały Olimpię Szczecin i dopisały do swojego ligowego dorobku ważne trzy oczka.
Tarnovia Tarnów – Medyk Konin
Sobotnie spotkanie w Tarnowie to pojedynek dwóch ekip, które mają w tej rundzie wiele do udowodnienia. Z jednej strony beniaminek z Tarnowa, który potrzebuje punktów, by debiutancki sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju był dla niego pierwszym, ale nie ostatnim. Z drugiej strony jeden z najbardziej utytułowanych klubów kobiecego piłkarstwa w Polsce, który próbuje wyjść z twarzą z podbramkowej sytuacji. Obecny sezon dla podopiecznych trenera Romana Jaszczaka jest jednym z najgorszych w wieloletniej historii konińskiej drużyny i tylko dobra runda wiosenna może sprawić, że ekipa z Wielkopolski uniknie sporego blamażu. Niezależnie od aktualnej pozycji w ligowej tabeli, w roli faworyta do zwycięstwa w tym meczu wskazywano przyjezdne z Konina, choć było wiadomo, że „Medyczki” mogą spodziewać się trudnej przeprawy. I tak też się stało, gdyż piłkarki Medyka gonić wynik musiały już od 15. minuty starcia. Wtedy to miejscowe zrobiły użytek ze stałego fragmentu gry, z prawej strony boiska w pole karne dośrodkowywała Gabriela Krawczyk, a Oliwię Szymczak pokonała Gabriela Gębica. W kolejnych minutach przyjezdne bezskutecznie próbowały pokonać golkiperkę tarnowskiego zespołu, ale mimo wykreowanych szans i optycznej przewagi, nie były w stanie doprowadzić chociażby do remisu. Po pierwszej połowie na tablicy wyników widniał zaskakujący rezultat, gospodynie prowadziły w pojedynku z konińskim Medykiem. W drugiej odsłonie piłkarki z Tarnowa ukąsiły po raz drugi, Katarzyna Białoszewska uderzyła na bramkę „Medyczek”, nie dając żadnych szans na skuteczną interwencję Oliwii Szymczak. Podopieczne trenera Romana Jaszczaka stać było tylko na jedną odpowiedź, na kwadrans przed zakończeniem spotkania gola kontaktowego zdobyła Karlina Miksone, pokonując golkiperkę beniaminka ligi uderzeniem głową po dograniu z rzutu rożnego. Zdeterminowane miejscowe nie dały sobie już wydrzeć zwycięstwa z rąk i można było mówić o niemałej sensacji, spisywana na porażkę drużyna Tarnovii odprawiła z kwitkiem ekipę Medyka Konin.
AP Lotos Gdańsk – GKS Katowice
W sobotę na piłkarki GKS-u Katowice czekał pierwszy wyjazdowy mecz w rundzie wiosennej. Podopieczne trener Karoliny Koch udały się na Pomorze, by stawić czoła ekipie AP Lotosu Gdańsk. Zawodniczki GieKSy ze zdobywaniem goli długo czekać nie zamierzały. Rezultat starcia otworzyły w trzeciej minucie, za sprawą trafienia Kateriny Vojtkovej, która popisała się rajdem lewą stroną boiska, zakończonym mierzonym uderzeniem obok wychodzącej z bramki Jessiki Ludwiczak. Miejscowe szukały swoich szans w grze z kontrataku, ale defensywa ekipy z Katowic była czujna. Na domiar złego dla gdańszczanek w 28. minucie meczu pechową interwencję przy próbie oddalenia zagrożenia z własnego pola karnego zanotowała Julia Ignatowicz. Defensorka gospodyń wpakowała futbolówkę do własnej bramki i przyjezdne prowadziły już różnicą dwóch trafień. Taki stan rzeczy utrzymał się do końca pierwszej odsłony. Druga połowa stała pod znakiem pełnej kontroli nad przebiegiem boiskowych wydarzeń przez katowiczanki, które nie pozwalały rywalkom zbliżyć się do bramki strzeżonej przez Weronikę Klimek. W 80. minucie w polu karnym gdańszczanek dobrze odnalazła się Klaudia Maciążka. Pomocniczka GKS-u miała wystarczająco dużo czasu i miejsca, by przyjąć futbolówkę na linii pola karnego i precyzyjnie uderzyć przy słupku. W poczynania podopiecznych trener Koch wkradło się nieco rozluźnienia, a to wykorzystały zawodniczki AP Lotosu Gdańsk. Trzy minuty po golu Maciążki, szans na zachowanie czystego konta Weronikę Klimek pozbawiła Roksana Polańska. Ostatni akord w tym spotkaniu należał do ekipy z Katowic, pewne zwycięstwo w doliczonym czasie gry przypieczętowała Weronika Kłoda, popisując się ładnym uderzeniem z dystansu. GKS Katowice umocnił się na czwartej lokacie w tabeli, a AP Lotos Gdańsk wciąż nie może być spokojny o swoją przyszłość w kobiecej Ekstralidze.
Sportis KKP Bydgoszcz – UKS SMS Łódź
Wobec sobotniego zwycięstwa Czarnych na ekipie UKS SMS-u Łódź ciążyła dodatkowa presja. By powrócić na fotel lidera ligi łodzianki spotkanie z niewygodnym rywalem, jakim jest bydgoski Sportis, musiały wygrać. W minionej kolejce ekipa z Bydgoszczy stoczyła zacięty bój z GKS-em Katowice, ostatecznie zakończony remisem 3:3, natomiast zawodniczki SMS-u rozbiły beniaminka z Tarnowa. Srebrne medalistki zeszłego sezonu do Bydgoszczy przyjechały w roli faworyta, ale mając w pamięci styczniowy sparing, w którym przegrały ze Sportisem 2:1, podopieczne trenera Marka Chojnackiego nie mogły więc liczyć na łatwe starcie. Lepiej w ten mecz weszły gospodynie, w piątej minucie czujność Oliwii Szperkowskiej między słupkami sprawdziła Aleksandra Witczak. Golkiperka przyjezdnych z uderzeniem poradziła sobie bez żadnych problemów. Wraz z upływającymi minutami łodzianki coraz mocniej zaznaczały swoją obecność na murawie. W 17. minucie bramkarkę miejscowych zaskoczyć próbowała Gabriela Grzybowska, strzał kapitan SMS-u był jednak zbyt słaby, by zatrzepotać w siatce. Ataki podopiecznych trenera Chojnackiego nie ustawały, a to przyniosło korzyść w postaci otwierającego trafienia. Dominika Kopińska wyłożyła futbolówkę do Nadii Krezyman, która z linii pola karnego przymierzyła w samo okienko bramki. Po dwóch kwadransach gry ekipa z Łodzi objęła prowadzenie na stadionie w Bydgoszczy. Kilka minut później z ostrego kąta pokonać Natalię Piątek próbowała Kopińska, ale golkiperka Sportisu zdołała zbić futbolówkę na rzut rożny. W samej końcówce pierwszej odsłony bydgoszczanki bliskie były wyrównania, skuteczną interwencję zanotowała jednak Szperkowska, zatrzymując Karolinę Majdę. Drugą połowę lepiej rozpoczął zespół gości i już trzy minuty po starcie tej partii zdołał podwyższyć prowadzenie. Po strzale Anny Rędzi piłka spadła pod nogi Kopińskiej, a najlepsza snajperka SMS-u Łódź dopełniła formalności. Wydawało się, że przyjezdne mają spotkanie pod pełną kontrolą, ale piłkarki Sportisu nie złożyły broni i w 70. minucie wywalczyły rzut karny po faulu Katarzyny Konat na Edycie Sobczyk. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podeszła Majda i zdobyła gola kontaktowego. Kolejne minuty stały pod znakiem ataków miejscowych, łodzianki musiały mocno napracować się w defensywie, by odeprzeć naciski przeciwniczek. Pod bramką SMS-u działo się sporo, w szeregi przyjezdnych wkradło się sporo nerwowości, ale o uspokojenie sytuacji w końcówce zadbała Konat. Defensorka ekipy z Łodzi wykorzystała precyzyjne dogranie z rzutu wolnego, tym samym pozbawiając rywalki nadziei na odrobienie strat. Zawodniczki UKS SMS-u Łódź ponownie dostarczyły swoim sympatykom sporej dawki emocji, ale dzięki waleczności oraz determinacji, zdołały sięgnąć po komplet punktów. Sytuacja w tabeli nie uległa zmianie, łodzianki obroniły fotel lidera, a nad drugimi w tabeli Czarnymi Sosnowiec mają oczko przewagi.
AZS UJ Kraków – GKS Górnik Łęczna
Miano meczu kolejki nadano pojedynkowi AZS-u UJ Kraków z Górnikiem Łęczna. Ekipa z Lubelszczyzny przyjechała na bardzo trudny teren, bowiem stadion w Krakowie to jedyny niezdobyty obiekt w tym sezonie. Krakowianki na swoim terytorium nie zaznały jeszcze smaku porażki, a na jesień w starciu z „Górniczkami” sprawiły sensację, ogrywając faworyzowane rywalki 2:1. Stawka meczu spora, równie spora była presja, ciążąca na przyjezdnych. Podopieczne trenera Roberta Makarewicza nie mogły pozwolić sobie na potknięcie w starciu z akademiczkami z Krakowa, na taki scenariusz czekały największe rywalki z Sosnowca i Łodzi. Mecz na stadionie w Krakowie mógł się podobać, choć pierwsza odsłona nie przyniosła trafień po stronie jednych i drugich. Te padły dopiero po zmianie stron, a wynik sensacyjnie otworzyły gospodynie. W 62. minucie z błędu golkiperki Górnika Łęczna, Anny Palińskiej, skorzystała Karolina Gec. Młoda pomocniczka akademiczek spod Wawelu jako pierwsza dopadła do piłki „wyplutej” przez Palińską i ucieszyła zgromadzonych na trybunach kibiców. Na odpowiedź podrażnionych łęcznianek nie trzeba było długo czekać, sześć minut po golu Gec, do wyrównania doprowadziła Chinonyerem Malceans. Nigeryjka uniknęła spalonego, finalizując dobre podanie prostopadłe od Klaudii Lefeld. Akcję bramkową „Górniczek” przeprowadził zatem duet – najlepsza snajperka i najlepsza asystentka trwającego sezonu Ekstraligi kobiet. W kolejnych minutach obie drużyny próbowały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry miejscowe przeprowadziły świetną zespołową akcję, a całość wykończyła zupełnie niepilnowana w polu karnym Natalia Wróbel. Trafienie skrzydłowej AZS-u okazało się być bramką na wagę trzech punktów, gdyż ekipa z Lubelszczyzny mimo rozpaczliwych prób nie zdołała już doprowadzić do remisu. Akademiczki z Krakowa powtórzyły zatem swój wyczyn z rundy jesiennej i po raz drugi sprawiły niemałą sensację, pokonując utytułowane rywalki z Łęcznej. Porażka sprawia, że mający mistrzowskie ambicje Górnik spada na najniższy stopień podium i do liderującego SMS-u Łódź traci aktualnie trzy punkty.
Wyniki 14. kolejki Ekstraligi kobiet:
Olimpia Szczecin – Czarni Sosnowiec 0:2 (0:0)
Tarnovia Tarnów – Medyk Konin 2:1 (1:0)
AP Lotos Gdańsk – GKS Katowice 1:4 (0:2)
Sportis KKP Bydgoszcz – UKS SMS Łódź 1:3 (0:1)
AZS UJ Kraków – GKS Górnik Łęczna 2:1 (0:0)
Wiktoria Kornat
Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.