LM kobiet: droga z piekła do nieba – FC Barcelona wygrywa El Clasico
- Dodał: Wiktoria Kornat
- Data publikacji: 22.03.2022, 23:00
Rozgrywki kobiecej Ligi Mistrzów weszły w decydującą fazę. W środku tygodnia rozegrano pierwsze mecze ćwierćfinałowe tegorocznej edycji. Real Madryt był bliski sprawienia sensacji, ale ostatecznie przegrał z FC Barceloną 1:3. W drugim wtorkowym pojedynku Paris Saint-Germain na wyjeździe pokonało Bayern Monachium. Rewanże na Parc des Princes i Camp Nou za tydzień.
Real Madryt – FC Barcelona
Kolejna para ćwierćfinałowa to starcie dwóch hiszpańskich zespołów, dwóch wielkich marek w światowym futbolu. Sympatyków kobiecej piłki czekało zatem kolejne emocjonujące El Clasico, choć z jednym wyraźnym faworytem. FC Barcelona kilka dni wcześniej zapewniła sobie tytułu mistrzowski w kraju na dwa miesiące przed końcem sezonu. Katalonki wciąż zmagają się ze sporą ilością kontuzji w składzie, ale nieobecność takich nazwisk jak Lieke Martens, Asisat Oshoala czy Mariona Caldentey, nie przeszkadza im w odnoszeniu kolejnych zwycięstw. Również ekipa z Madrytu odczuwa brak kluczowych postaci – snajperki Kosovare Asllani i skrzydłowej Marty Cardony. „Królewskie” będą potrzebować dobrego wyniku w pierwszym meczu, gdyż rewanż odbędzie się na legendarnym Camp Nou, gdzie spodziewana jest rekordowa frekwencja.
Wtorkowe spotkanie na Estadio Alfredo di Stefano nie rozpoczęło się dla Katalonek najlepiej. Gospodynie z Madrytu od pierwszych minut były mocno zdeterminowane i sprawiły, że przyjezdne na murawie nie czuły się komfortowo. Podopieczne trenera Jonatana Giraldeza były wyraźnie rozkojarzone, zupełnie nie przypominając zespołu, który od wielu lat dominuje na krajowym podwórku. „Królewskie” od początku egzekwowały swój plan na ten pojedynek i zdołały zaskoczyć rywalki w ósmej minucie meczu, kiedy to Sandrę Panos pokonała Olga Carmona. Esther Gonzalez wykorzystała błąd w ustawieniu ekipy ze stolicy Katalonii i przytomnie rozciągnęła grę do Carmony, a ta wykończyła okazję mierzonym uderzeniem po długim słupku. Piłkarki Blaugrany znalazły się w sytuacji, z którą nie mierzyły się już od dłuższego czasu, ostatni raz mistrzynie kraju wynik gonić musiały w październiku ubiegłego roku. Duma Katalonii nie była w stanie otrząsnąć się z szoku, a miejscowe konsekwentnie realizowały swoje założenia taktyczne. Narastająca frustracja i mnożące się faule po obu stronach sprawiła, że arbiter główna zmuszona była sięgać do kieszonki, by utemperować zapędy zawodniczek. W 38. minucie piłkę w polu karnym otrzymała Esther. Napastniczka Realu w asyście trzech przeciwniczek zdołała uwolnić się spod ich opieki i oddać strzał na bramkę Panos, futbolówka zatrzymała się jednak tylko na słupku. Pierwsza połowa należała do „Królewskich”, które do szatni schodziły z zasłużonym prowadzeniem. W tej odsłonie Katalonki oddały tylko jeden celny strzał na bramkę rywalek, pozwalając miejscowym na przejęcie inicjatywy na boisku. W przerwie ćwierćfinałowego starcia „pachniało” sensacją, ale w drugą połowę przyjezdne weszły z impetem. Mistrzynie Hiszpanii otrząsnęły się z letargu i jak to mają w zwyczaju, zdominowały swoje przeciwniczki. Do remisu siedem minut po powrocie na murawę doprowadziła Alexia Putellas. Kapitan Dumy Katalonii zachowała zimną krew w pojedynku z Misą Rodriguez i zamieniła na gola „jedenastkę” podyktowaną po faulu na Caroline Graham Hansen. Chwilę później Claudia Pina powinna była dać prowadzenie Blaugranie, ale w dogodnej sytuacji młoda pomocniczka FC Barcelony fatalnie przestrzeliła. Kolejne minuty upływały pod znakiem dominacji przyjezdnych, które mocno naciskały gospodynie. Zawodniczki Realu Madryt zdołały skutecznie bronić się do 81. minuty, kiedy to szybka kontra ekipy ze stolicy Katalonii zaowocowała w postaci trafienia. Z prawego skrzydła w pole karne dogrywała Graham Hansen, uderzenie Aitany Bonmati zostało zablokowane, ale najszybszą reakcją popisała się Pina, strzelając precyzyjnie po ziemi. Kropkę nad „i” w doliczonym czasie gry postawiła Putellas, finalizując trójkową akcję efektowną „podcinką” nad wychodzącą z bramki Misą Rodriguez. FC Barcelona przeszła drogę z piekła do nieba, rozgrywając dwie zupełnie różne połowy. Ostatecznie Katalonki do Barcelony wracają w dobrych nastrojach, mając dwubramkową zaliczkę przed rewanżowym starciem na Camp Nou.
OUT OF THIS WORLD pic.twitter.com/yghMUOlkrc
— Barça Femení (@BarcaFem) March 22, 2022
Bayern Monachium – Paris-Saint Germain
Na Allianz Arena spotkanie półfinalistów zeszłorocznej edycji europejskich pucharów. Dwóch podrażnionych ekip, bowiem Bayern przegrał wtedy z Chelsea, a PSG z Barceloną, która ostatecznie sięgnęła po tytuł. Trudno wskazać faworyta tego dwumeczu, choć to paryżanki wygrały swoją grupę z kompletem zwycięstw i znakomitym bilansem bramkowym, 25 goli strzelonych i ani jednego straconego. Les Parisiens do stolicy Bawarii przyjechały w mocnym składzie, jednak z drużyną nie podróżowała Paulina Dudek, która zmuszona była opuścić weekendowy mecz ligowy z Soyaux z powodu urazu kostki. Po stronie gospodyń wtorkowego starcia zabrakło pierwszej bramkarki, Laury Benkarth i środkowej defensorki Mariny Hegering.
Parysko-monachijskie starcie od pierwszych minut było bardzo zacięte, choć wraz z upływem czasu zarysowywała się delikatna przewaga przyjezdnych. W dziewiątej minucie pod bramką Barbary Votikovej zrobiło się gorąco, kiedy to w pole karne z prawej strony dogrywała Sarah Zadrazil. Kluczową interwencję wślizgiem zanotowała stoperka PSG, Amanda Ilestedt, wybijając futbolówkę spod nóg czyhającej za plecami skrzydłowej Bayernu Monachium. Miejscowe poczuły się na murawie pewniej, czego potwierdzeniem były kolejne szanse na objęcie prowadzenia. Trzy minuty później paryżanki przed stratą gola ponownie uratowała Ilestedt, w widowiskowy sposób blokując silne uderzenie Klary Buhl z bliskiej odległości. Ekipa Les Parisiens na próby przejęcia inicjatywy przez mistrzynie Niemiec odpowiedziały w najlepszy możliwy sposób. W 19. minucie z rzutu rożnego w pole karne dośrodkowywała była piłkarka Bayernu, Sara Dabritz, a w sporym zamieszaniu na przedpolu najlepiej odnalazła się Marie-Antoinette Katoto. Najlepsza snajperka paryżanek silnym uderzeniem z bliskiej odległości umieściła piłkę pod poprzeczką. W tej odsłonie więcej goli już nie padło, podopieczne trenera Jensa Scheuera próbowały zniwelować dystans, ale defensywa PSG nie dała się zaskoczyć. Druga połowa niewiele różniła się od pierwszej, więcej okazji kreowały sobie przyjezdne ze stolicy Francji. W 58. minucie z dystansu golkiperkę Bayernu zaskoczyć próbowała Kheira Hamraoui, jednak Janinę Leitzig czujnie interweniowała, zbijając piłkę na rzut rożny. Miejscowe nie zamierzały się poddawać i w kolejnych minutach przejęły inicjatywę na boisku, testując dyspozycję Votikovej. Swoje szanse miały Sydney Lohmann i Klara Buhl, ta pierwsza uderzała obok słupka, natomiast ze strzałem Buhl poradziła sobie bramkarka monachijskiej drużyny. Paryżanki przetrwały naciski i wyprowadziły cios numer dwa, ponownie robiąc użytek ze stałego fragmentu gry. Dublet na swoim koncie zapisała Katoto. Piłkarki z Monachium znalazły się w niełatwym położeniu, ale dzięki determinacji na sześć minut przed końcem starcia zdołały zdobyć gola kontaktowego. Znakomitym uderzeniem z szesnastego metra popisała się Buhl, Votikova miała piłkę na rękawicach, jednak strzał młodej reprezentantki Niemiec był zbyt silny. Paris Saint-Germain ograło Bayern Monachium w pierwszym meczu ćwierćfinałowym, rewanż już za tydzień na Parc de Princes w stolicy Francji.
Wyniki wtorkowych meczów ćwierćfinałowych:
Bayern Monachium – Paris Saint-Germain 1:2 (0:1)
Real Madryt – FC Barcelona 1:3 (1:0)
Wiktoria Kornat
Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.