Snooker - Tour Championship: świetna dyspozycja Robertsona
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 30.03.2022, 04:55
Neil Robertson pokonał Marka Allena 10:6 w drugim ćwierćfinale prestiżowego Tour Championship. Australijczyk pokazywał momentami formę, która czyni go faworytem nie tylko tego turnieju, ale i mistrzostw świata. Miał jednak też sporo przestojów, które częściowo wykorzystał Irlandczyk.
Neil Robertson w tym sezonie jest w świetnej formie, choć zdarzają mu się wpadki. Wygrał English Open, Players Championship i Masters, był w finale World Grand Prix, ale przegrywał w 1. rundzie UK Championship, czy German Masters. Mark Allen miał bardzo udany początek sezonu, triumfował w swoim Notrthern Ireland Open, grał w finale Championship League, ale w ostatnich tygodniach szło mu znacznie słabiej. Panowie grali ze sobą dotąd 27 razy, Robertson wygrywał piętnastokrotnie. Ostatnio zmierzyli się w finale Champion of Champins w 2020 roku, lepszy wtedy był Irlandczyk. Dziś więcej ekspertów stawiało na Australijczyka, ale chyba nikt nie spodziewał się takiego przebiegu meczu.
Po pierwszej sesji Robertson mógł się już w zasadzie szykować do półfinału, bo prowadził 7:1. Co prawda John Higgins wczoraj pokazała, że nie ma strat nie do odrobienia, ale różnica w poziomie gry dziś ze sobą rywalizujących była ogromna. Robertson grał po prostu kapitalnie, podchodził do stołu i wbijał wszystko to co można było wbić, radził sobie też nieźle z ustawieniami nie do wbicia. W sześciu kolejnych frejmach notował brejki powyżej 50 punktów, w tym aż trzy setki, jedna łatwiejsza od drugiej. W tym czasie Allen głównie siedział na wygodnym skądinąd fotelu, a jak podchodził z rzadka do stołu, to zdobywał pojedyncze punkty i wracał na z góry upatrzone miejsce z coraz bardziej kwaśną miną. Gdyby odliczyć partie pierwszą i ósmą, to zdobył łącznie 23 oczka! Więcej wyrównanej gry mieliśmy w tych dwóch frejmach - otwierającym i zamakającym popołudniową sesję. Ten ostatni Irlandczyk zapisał nawet na swoim koncie, co niewiele zmieniło w jego, jak się wydawało, beznadziejnej sytuacji przed wieczorną częścią pojedynku.
Jednak drugą odsłonę dzisiejszego ćwierćfinału lepiej zaczął Allen, a może inaczej, źle ją zaczął Robertson. W dwóch pierwszych partiach popełnił chyba więcej błędów niż w całej części popołudniowej, co pozwoliło Irlandczykowi na zredukowanie straty, choć akurat jego gra niewiele się poprawiła. Partia numer 11. po długiej i dość nerwowej z obu stron rozgrywce zakończyła się dogrywką na czarnej, wygraną łatwo przez Allena. Niemoc Australijczyk przełamał w kolejnym długim frejmie. Na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 8:4 z perspektywy Robertsona. Po niej Irlandczyk wymęczył jeszcze jedną partię, a potem powrócił Robertson z pierwszej sesji. Wbił dwie szybkie setki i awansował do półfinału. Jak najbardziej zasłużenie.
Neil Robertson - Mark Allen 10:6
82:32, 77(76):0, 125(125):11, 109(94):11, 140(103):0, 73(68):1, 125(125):0, 28:67
11:103(66), 50:64, 67:74, 64:32, 0:75, 1:70, 121(121):1, 130(130):0
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.