PGNiG Puchar Polski: trofeum po czternastu latach trafiło do Płocka!
Justyna Gawlińska/PGNiG Superliga

PGNiG Puchar Polski: trofeum po czternastu latach trafiło do Płocka!

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 04.06.2022, 20:15

W finale Pucharu Polski mierzyły się dwie najsilniejsze drużyny – Orlen Wisła Płock oraz Łomża Vive Kielce. Kielczanie, którzy dominowali przez cały sezon, w tym meczu grali bez czujnego oka Tałanta Dujszebajewa na ławce. Mistrzowie Polski po czternastu latach poznali gorycz porażki, bo to płocczanie po raz pierwszy od 2008 roku byli lepsi. 

 

Szkoleniowiec Vive od roku jest zawieszony w rozgrywkach Pucharu Polski od marca ubiegłego roku, kiedy to otrzymał czerwoną kartkę, zwiastującą brak możliwości obserwacji zespołu z ławki aż do 2024 roku.

 

Kielczanie zaczęli to spotkanie bardzo mocno, najlepiej jak mogli – najpierw w pierwszych sekundach w bramce zameldował się Sićko, a chwilę później odpowiedź „Nafciarzy” powstrzymał Wolff. Płocczanom udało się wyrównać na 2:2 w piątej minucie, gdy wychwycili moment pustego pola bramkowego. To dodało Wiśle sporo motywacji, bo od tego czasu to oni dyktowali warunki na boisku. Świetne decyzje w podaniach i szybkie ataki pozwoliły im odskoczyć na 7:4, co zdecydowanie było zaskoczeniem dla Vive. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa próbowali czujniej grać w obronie, ale Dujszebajew nie radził sobie z bezpośrednimi pojedynkami i zaliczył dwuminutową karę. Gra w osłabieniu nie była na rękę mistrzom Polski, bo przewaga rywali wzrosła wówczas do pięciu bramek. W polu rywali pojawił się Kornecki, który ratował z opresji swoją ekipę i dał powiew świeżości. Gdy Moryto rzucił w pustą bramkę, na tablicy wynik zmienił się na tylko 9:7 dla Wisły. Ostatnie minuty przed przerwą przyniosły festiwal potężnych ciosów wymienianych pomiędzy zespołami, ale podopieczni trenera Sabate dopilnowali bezpiecznej przewagi – celny rzut Kosorotowa w ostatnich sekundach na 17:13 poskutkował dodatkowo czerwoną kartką dla Karaleka.

 

Przerwa wcale nie wybiła z rytmu płocczan, którzy za cel obrali sobie zapewnienie gry w przewadze. Już w 31. minucie mieli na boisku o dwóch zawodników więcej niż Vive, a w bramce pozostawał Witkowski, który w poprzedniej części zatrzymał rzut Moryty z siódmego metra. Kielczan pogubił chaos, sporo błędów popełniali przy podaniach, praktycznie rzucając piłkę w dłonie przeciwników. Tym samym na dwadzieścia minut przed końcem zespoły dzieliło sześć „oczek” – 22:16. Genialne akcje prezentowali płocczanie – kapitalne podanie Szity do Daszka na długo pozostanie w pamięci kibiców. Dodatkowym atutem była dyspozycja Witkowskiego w bramce, która przysparzała spore problemy mistrzom Polski. Kielczanie byli praktycznie niewidzialni przez kilka minut. Wicemistrzom kraju wystarczało za to grać punkt za punkt, by spokojnie dopiąć swego w tym spotkaniu. Defensywna strona Vive wciąż była niewystarczająco dobra, a „Nafciarze” miali niesamowitego Witkowskiego w bramce. Z minuty na minutę ekipa trenera Sabate była coraz bardziej pewna zwycięstwa, a ten triumf podsumował na koniec Czapliński. Na to zwycięstwo Płock czekał od 2008 roku.

 

Orlen Wisła Płock - Łomża Vive Kielce 34:26 (17:13) 

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.