Piłka nożna – el. LM: środa pod znakiem dogrywek
El Ronzo/Flickr/CC BY-ND 2.0

Piłka nożna – el. LM: środa pod znakiem dogrywek

  • Dodał: Jan Wagner
  • Data publikacji: 14.07.2022, 04:26

W środowy wieczór poznaliśmy ostatnie sześć zespołów, które zapewniły sobie prawo gry w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Do wyłonienia aż połowy z nich potrzebna była dogrywka. Marzenia o awansie do piłkarskiego raju przedłużyli m.in. zawodnicy węgierskiego Ferencvaros czy norweskiego Bodo/Glimt.

 

Polskich kibiców tego dnia najbardziej interesowało starcie mistrza Gruzji Dinamo Batumi ze Slovanem Bratysława. Przegrany z tego meczu zagra bowiem z Lechem Poznań w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Konferencji. W pierwszym spotkaniu na Słowacji padł remis 0:0. Również w rewanżu przez 90 minut nie oglądaliśmy goli, co znaczyło, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebna będzie dogrywka. W niej przez długi czas zanosiło się na sensacyjne rozstrzygnięcie, gdyż w 104. minucie to Dinamo wyszło na prowadzenie. Slovan długo nie potrafił znaleźć recepty na defensywę rywali. Kiedy jednak piłkarzom mistrza Słowacji udało się ją przełamać w samej końcówce starcia, niemal natychmiast poszli oni za ciosem i dobili graczy z Batumi w ostatniej akcji meczu, strzelając gola bezpośrednio z rzutu rożnego.

 

Jasne stało się tym samym, że to klub z Gruzji będzie rywalem Lecha w walce o pozostanie w eliminacjach europejskich pucharów. Dinamo Batumi to zresztą zespół dobrze znany polskim kibicom. Pięć lat temu mierzyła się z nim Jagiellonia w pierwszej rundzie el. LE. Wówczas drużyna z Białegostoku bez najmniejszych problemów wygrała w dwumeczu 5:0. Bardzo liczymy na powtórkę takiego wyniku w wykonaniu Kolejorza!

 

Dinamo Batumi (Geo) - Slovan Bratysława (Svk) 1:2 po dogrywce (wynik pierwszego meczu: 0:0)

 

Zaskakująco dużo emocji dostarczył kibicom mecz mistrza Wysp Owczych ze świetnie znanym kibicom Legii Bodo/Glimt. W pierwszym starciu norweski zespół pewnie wygrał 3:0 i wydawało się, że zamknął tym samym rywalizację w dwumeczu. Dzielni piłkarze Klaksvik nie zamierzali się jednak poddawać i już po dwudziestu minutach rewanżu prowadzili 2:0. Wówczas ćwierćfinaliści poprzedniej edycji Ligi Konferencji podkręcili nieco tempo i zdobyli na początku drugiej połowy bramkę kontaktową. Końcówka jednak ponownie należała do kopciuszka. Mistrzowie Wysp Owczych strzelili gola na 3:1 i ostatecznie tylko bramki zabrakło im do doprowadzenia do dogrywki. Mimo ostatecznej porażki w dwumeczu zespół Klaksvik zasłużył na słowa uznania i zyskał sobie sympatię wielu kibiców, którzy trzymać będą za niego kciuki podczas przygody w el. LKE.

 

Klaksvik (Fai) - Bodo/Glimt (Nor) 3:1 (wynik pierwszego meczu: 0:3)

 

Z kolei mistrz Słowenii dosyć niespodziewanie nie był w stanie poradzić sobie w pierwszym meczu u siebie z Szachciorem Soligorsk. W Mariborze padł remis 0:0, który dawał białoruskiemu zespołowi duże szanse na końcowy sukces. Ze względu na poparcie reżimu Łukaszenki dla rosyjskiej inwazji na Ukrainę rewanż odbył się w Albanii, co niewątpliwie ułatwiło nieco zadanie gościom. Piłkarze słoweńskiego zespołu szybko zdobyli pierwszą bramkę. Prowadzenie udało im się dodatkowo podwyższyć na początku drugiej połowy, dzięki czemu przejęli całkowitą kontrolę nad meczem i mogli spokojnie wyczekiwać momentu, w którym ostatni gwizdek sędziego potwierdzi awans Mariboru do drugiej rundy el. LM.

 

Szachcior Soligorsk (Blr) - Maribor (Slo) 0:2 (wynik pierwszego meczu: 0:0)

 

Uczestnik Ligi Mistrzów sprzed dwóch sezonów – Ferencvaros nie pozostawił złudzeń mistrzowi Kazachstanu i zgodnie z planem awansował do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. O ile w pierwszym starciu na trudnym terenie na wschodzie mistrzowie Węgier mieli jeszcze pewne problemy i zremisowali ostatecznie 0:0, o tyle na własnym boisku już po nieco ponad 20 minutach gry prowadzili 3:0. Dwumecz już wówczas był tym samym rozstrzygnięty. Ostatecznie spotkanie w Budapeszcie zakończyło się wynikiem 5:1, a goście mecz kończyli w dziesiątkę.

 

Ferencvaros (Hun) - Tobol (Kaz) 5:1 (wynik pierwszego meczu: 0:0)

 

Niezwykle zacięte było starcie dwóch zespołów z Wysp Brytyjskich. Mistrz Walii – zespół The New Saints pokonał w pierwszym meczu u siebie Linfield z Irlandii Północnej 1:0. Bardzo długo wydawało się, że ta skromna zaliczka wystarczy ostatecznie do awansu do kolejnej rundy. W ostatniej minucie rewanżu gospodarzom udało się jednak strzelić gola i wyrównać stan dwumeczu. W dogrywce poszli oni za ciosem i to Linfield przedłużyło swoje marzenia o dostaniu się do piłkarskiego raju. Kolejną przeszkodą na ich drodze będzie norweskie Bodo/Glimt.

 

Linfield (Nir) - TNS (Wal) 2:0 po dogrywce (wynik pierwszego meczu: 0:1)

 

Dogrywka potrzebna była także w starciu mistrza Rumunii z najlepszą drużyną Armenii. CFR Cluj po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu, w rewanżu u siebie szybko wyszedł na prowadzenie i utrzymywał je niemal całe spotkanie. Piłkarze Pyuniku wyrównali dopiero w 89. minucie. Dodatkowe pół godziny gry miało jeszcze bardziej dramatyczny przebieg. Ponownie to faworyzowani Rumuni pierwsi strzelili gola, jednak Ormanie nie zamierzali się poddawać. Wywalczyli sobie nawet rzut karny, którego nie wykorzystali, ale nawet to ich nie złamało. Dopięli swego na kilkadziesiąt sekund przed końcem, doprowadzając do serii rzutów karnych. W niej gracze mistrza Armenii byli już bezbłędni i sprawili tym samym największą sensację pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów.

 

CFR Cluj (Rou) - Pyunik (Arm) 2:2 k. 2:4 po rzutach karnych (wynik pierwszego meczu: 0:0)

 

Dzień wcześniej nasza uwaga skoncentrowała się przede wszystkim na kompromitacji Lecha Poznań, który przegrał w rewanżu z Karabachem Agdam aż 1:5. Niemniej jednak warto zwrócić uwagę także na kilka innych spotkań, które rozegrano we wtorek. Awans do dalszej fazy rywalizacji wywalczyli m.in. starzy znajomi polskich zespołów, a mianowicie Żalgiris Wilno (pogromcy Kolejorza z sezonu 2013/2014) oraz Dudelange, które cztery lata temu wyeliminowało z Ligi Europy Legię Warszawa.

 

Na ogromne uznanie zasługuje postawa mistrzów Islandii oraz Gibraltaru. Zespół Vikingur Reykjavik po pasjonującym dwumeczu przegrał ze szwedzkim Malmo FF 5:6. Z kolei piłkarze Lincoln Red Imps wygrali 2:0 rewanż z macedońskim Shkupi i tylko gol dzielił ich od odrobienia strat z pierwszego spotkania. Wielka szkoda, że żadnemu z tych zespołów nie udało się ostatecznie sprawić sensacji i zmusić o wiele silniejszego rywala choćby do grania dogrywki.

 

Prześledzenie drużyn, które wraz z Lechem odpadły już na pierwszym etapie eliminacji Ligi Mistrzów, stanowi kolejną przykrą lekcję geografii od polskiego zespołu w kwalifikacjach europejskich pucharów. W jej trakcie poznać możemy choćby niezwykle urokliwe i spokojne miasto Klaksvik na północy Wysp Owczych, które wydaje się idealnym miejscem do relaksu po obejrzeniu występów naszych klubów w Europie. Z drugiej jednak strony, jeżeli weźmie się pod uwagę zaangażowanie i walkę do ostatniej minuty półamatorów z Islandii czy Gibraltaru, to czy Kolejorz po kompromitacji w Baku naprawdę zasługuje na miejsce w tym gronie?...

 

Komplet wyników wtorkowych meczów el. Ligi Mistrzów:

RFS (Lat) - HJK (Fin) 2:1 k. 4:5 po rzutach karnych (wynik pierwszego meczu: 0:1)

Zalgiris (Ltu) - FC Ballkani (Kos) 1:0 po dogrywce (wynik pierwszego meczu: 1:1)

Karabach (Aze) – Lech Poznań (Pol) 5:1 (wynik pierwszego meczu: 0:1)

Lincoln Red Imps (Gib) – Shkupi (Mkd) 2:0 (wynik pierwszego meczu: 0:3)

S. Tiraspol (Mda) - Zrinjski (Bih) 1:0 (wynik pierwszego meczu: 0:0)

Tirana (Alb) - Dudelange (Lux) 1:2 (wynik pierwszego meczu: 0:1)

Hibernians (Mlt) - Shamrock Rovers (Irl) 0:0 (wynik pierwszego meczu: 0:3)

Sutjeska (Mne) - Ludogorets (Bul) 0:1 (wynik pierwszego meczu: 0:2)

Vikingur Reykjavik (Ice) - Malmo FF (Swe) 3:3 (wynik pierwszego meczu: 2:3)