Piłka ręczna - ME kobiet: gospodynie w formie, Francuzki z wysoką wygraną
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 05.11.2022, 23:37
Drugi dzień mistrzostw Europy za nami. Podczas sobotnich zmagań Francuzki i Czarnogórki pokazały siłę, Holenderki pomęczyły się z Rumunkami, a Biało-Czerwone były o krok od zwycięstwa.
Sobotnim spotkaniem swój udział w turnieju zainaugurowały przede wszystkim gospodynie. Czarnogórki rozpoczęły od potężnej przeciwko Hiszpankom, a przerwała ją tylko na moment Barbosa. Rywalki z Hiszpanii nie miały zbytnio pola manewru, bo zawodniczki Bojany Popovic po 10 minutach prowadziły już 6:1. Gospodynie utrzymały dobry poziom aż do przerwy, mając spokojniejszy start także w drugiej części meczu. Przede wszystkim ofensywa wyglądała lepiej w wykonaniu Czarnogóry, ale Hiszpanki pogrążały się znaczną liczbą strat. Guerreras przez cały mecz zanotowały ich aż 27.
Czarnogóra – Hiszpania 30:23 (12:9)
Zgodnie z planem swój pierwszy mecz rozegrały Francuzki. Wicemistrzynie olimpijskie mierzyły się z Macedonią Północną i różnica klas była tutaj nad wyraz widoczna. Niedługo trzeba było czekać na potwierdzenie tej tezy, bo Trójkolorowe podzieliły się między sobą zadaniami i odskoczyły na 6:1. Przed przerwą powiększyły liczbę bramek dwukrotnie, utrzymując przy tym bardzo skuteczną obronę. Rywalkom pozwoliły wówczas na tylko pięć goli. Żeby nie było tak kolorowo, wicemistrzynie Europy również popełniały błędy, ale nawet szesnaście strat nie przełożyło się na pozytywny wynik Macedonii.
Francja – Macedonia Północna 24:14 (12:5)
Reprezentantki Polski miały bardzo realną szansę na wygranie swojego premierowego spotkania na tym Euro. Niestety po raz kolejny nie wykorzystały swoich okazji w kluczowych momentach. Więcej o starciu z Niemkami można przeczytać tutaj.
Polska – Niemcy 23:25 (12:11)
Jeśli szukać zaskoczeń w sobotnich meczach to można do nich zaliczyć wyrównany przebieg spotkania pomiędzy Holenderkami, a Rumunkami. Praktycznie przez całe spotkanie te drugie grały jak równy z równym z mistrzyniami świata. Również i tym razem faworytki zbudowały na samym początku kilkupunktowe prowadzenie, ale później rozkręciły się też Rumunki i po pierwszej połowie było 14:12. Oranje po przerwie miały moment znacznie skuteczniejszej gry, gdzie prowadziły już pięcioma bramkami, ale w ostatnich minutach roztrwoniły tę przewagę. Na szczęście dla mistrzyń globu rywalkom zabrakło czasu, bo w ostatnich sekundach Buceschi rzuciła na 29:28.
Holandia – Rumunia 29:28 (14:12)
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.