Ostatnia misja Lindsey Vonn

  • Dodał: Szymon Frąckiewicz
  • Data publikacji: 26.10.2018, 13:45

Już jutro w Solden rozpoczyna się kolejny sezon Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim. Ostatni w karierze legendarnej Lindsey Vonn. Przed Amerykanką ostatnia misja – pobić rekord Ingemara Stanmarka w liczbie wygranych wyścigów. To zresztą nie jedyny rekord jaki może paść w tym sezonie. Ochotę na zapisanie się w historii sportu, mają też inni.

 

Rekord po 30 latach?

Ingemar Stanmark ostatni raz wygrał 19 lutego 1989 roku. Ustanowił tym samym, wciąż obowiązujący, rekord 86 pucharowych zwycięstw w karierze. W tym roku 19 lutego odbędzie się city event w stolicy jego ojczyzny – Sztokholmie. Jest prawdopodobne, że Szwed nie będzie go już jednak oglądał jako rekordzista. Do tego czasu, jeśli pogoda nie pokrzyżuje planów, odbędzie się 28 wyścigów, z czego 6 w ulubionej konkurencji Lindsey Vonn – zjeździe. Wystarczy, że Amerykanka 5 razy stanie na najwyższym stopniu podium, a będzie mogła pochwalić się 87 triumfami w swojej karierze. Po zawodach w Sztokholmie wciąż będzie miała 10 wyścigów, w tym 3 zjazdy, na powiększenie swojego dorobku. Vonn bez problemów przeszła przez okres przygotowawczy. Ominęły ją kontuzję, w związku z czym rytm treningowy nie został zaburzony. Nie ciąży też na niej presja wyników. Mistrzyni olimpijska z Vancouver nie stawia sobie w tym roku żadnych innych celów, poza poprawieniem rekordu. Zarzeka się, że karierę skończy bez względu na to, czy uda jej się to zrobić, czy nie. Zresztą, aktualny dorobek jej kariery już wygląda nad wyraz imponująco. Złoto i dwa brązowe medale igrzysk olimpijskich, 2 złote, 3 srebrne i 2 brązowe medale mistrzostw świata, 4 duże Kryształowe Kule, 16 małych (w sumie 20 trofeów za klasyfikację końcową to należący już do niej rekord), 82 pucharowe zwycięstwa, 35 drugich miejsc i 20 trzecich. Jeśli Vonn zdoła pobić rekord Stenmarka, na tę chwilę widać dwie osoby, które będą mogły jej go zabrać w niedalekiej przyszłości. Jej rodaczka Mikaela Shiffrin, która w wieku zaledwie 23 lat ma już 43 triumfy oraz austriacki dominator Marcel Hirscher, który ma 29 lat i 58 zwycięstw.

 

Nie tylko Vonn

Zarówno Shiffrin jak i Hirscher już w tym sezonie celują w inne rekordy. Austriak, mając już 7 dużych Kryształowych Kul, samodzielnie dzierży rekord w ich ilości, ale zapewne chciałby jak najbardziej uciec rywalom. Ósme zwycięstwo (z rzędu!) w klasyfikacji generalnej jest w przypadku Austriaka jak najbardziej prawdopodobne. Skoro w zeszłym roku nie powstrzymała go nawet poważna kontuzja na początku sezonu, to co może? Przed miesiącem Hirscher został ojcem, co może go dodatkowo motywować do jak najlepszych startów. Mikaela Shiffrin stoi za to przed szansą na zostanie 4. w historii narciarką z trzema kolejnymi triumfami w Pucharze Świata. Wcześniej udało się to tylko Annemarie Moser-Pröll, Petrze Kronberger, i Lindsey Vonn.

 

Kto jeszcze powalczy o najwyższe cele?

Wydaje się, że ci, którzy w ostatnich latach zazwyczaj stawiali im opór największym. Marcela Hirschera spróbuje wreszcie pokonać Henrik Kristoffersen. Norweg specjalnie trenował i stosował dietę, zaplanowaną przez jego partnerkę specjalizującą się w tej dziedzinie, by stać się cięższym, co pozwoli mu osiągać lepsze wyniki w slalomie gigancie. Ciekawe czy postęp dalej będą notować Szwajcarzy Ramon Zenhausern i Daniel Yule oraz Niemiec Linus Strasser, którzy w zeszłym sezonie dobrze prezentowali się w slalomach. Groźni będą zapewne Francuzi. W konkurencjach szybkościowych prawdopodobnie dalej czeka nas rywalizacja między Norwegami Kjetillem Jansrudem i Akselem Lundem Svindalem, Włochami Peterem Fillem i Dominikiem Parisem oraz broniącym małej Kryształowej Kuli w zjeździe Szwajcarem Beatem Feuzem. Czasem swoje szanse wykorzystywać mogą Austriacy, na przykład Max Franz.

 

Wśród kobiet Mikaeli Shiffrin w slalomie wyzwanie stawiać będą zapewne Wendy Holdener i Frida Hansdotter, może również Nina Haver-Loseth. W gigancie groźne będą na pewno Tessa Worley, Viktoria Rebensburg, czy Ranghild Mowinckel. O kolejną małą Kryształową Kulę w supergigancie powalczy Tina Weirather, której zagrozić spróbują Lara Gut, czy Anna Veith. W zjeździe Lindsey Vonn zadanie utrudniać będą zapewne Włoszki, choć do końca roku na pewno nie będzie to mistrzyni olimpijska Sofia Goggia. Na zawodniczki pokroju Federici Brignone jednak zawsze należy uważać. Również tutaj do głosu zapewne dochodzić będzie Weirather.

 

Kontuzje i powroty

Narciarstwo alpejskie to niebezpieczna dyscyplina, co wiąże się z wysokim ryzykiem kontuzji. Dlatego zawsze przed sezonem warto zwrócić uwagę na to, kogo w najbliższych tygodniach/miesiącach nie zobaczymy na stokach, a kto pokaże się po raz pierwszy po dłuższej przerwie. Najgłośniej w ostatnim czasie mówi się o urazie Sofii Goggii. Mistrzyni Olimpijska w zjeździe podczas niedawnego treningu doznała złamania kości strzałkowej. Włoszka najprawdopodobniej wróci do rywalizacji w styczniu. W Solden nie zobaczymy Norweżki Niny Haver-Loseth, która zmaga się z problemami mięśniowymi, natomiast wszystko wskazuje na to, że będzie mogła wystartować w połowie listopada w fińskim Levi. Szczęścia w ostatnim czasie nie ma Melanie Meillard. Szwajcarka opuściła igrzyska w Pjongczang z powodu zerwania więzadła krzyżowego i jej rekonwalescencja nie przebiega odpowiednio. W tym miesiącu przeszła kolejną operację, w związku z czym raczej nie zobaczymy 20-latki do końca sezonu. Kolejna zawodniczka, której w tym sezonie nie zobaczymy, to Amerykanka Breezy Johnson, która w zeszłym miesiącu złamała nogę podczas treningów w Chile. Wśród mężczyzn poważnych kontuzji w czołówce jest mniej. Wspomnieć należy na pewno o Justinie Murisierze. Szwajcar przeszedł operację chrząstki i również nie wystartuje w tym sezonie.

 

Powrót do rywalizacji po kontuzji, która przydarzyła mu się na początku zeszłego sezonu, zapowiada Felix Neureuther. Niemiec doszedł do siebie po zerwaniu więzadła krzyżowego i najprawdopodobniej wystartuje w niedzielę. Po urazach kolan wrócić zamierza również Steven Nyman. Amerykanin uszkodził lewe kolano w styczniu 2017 roku. Do rywalizacji wrócił w grudniu, jednak tylko na chwilę, gdyż zerwał więzadło w prawym. Na stoki powraca także Ilka Stuhec. Słoweńska sensacja sezonu 2016-17 i aktualna mistrzyni świata w zjeździe, również straciła sezon olimpijski przez kontuzję kolana. Zapowiada ona występ w kanadyjskim St. Louis pod koniec listopada. Pytanie, czy powróci do formy, która pozwoli jej w lutym w szwedzkim Are obronić tytuł mistrzowski.

 

W Polsce bez zmian

Sytuacja narciarstwa alpejskiego w Polsce wciąż jest bardzo zła. Polski Związek Narciarski nie zapewnia zawodnikom odpowiedniego wsparcia. Wielu z nich trenuje i startuje w zawodach za własne pieniądze, w związku z czym ciężko jest im osiągać dobre wyniki. Na pewno największe nadzieje wiążemy z Maryną Gąsienicą-Daniel. Polka w zeszłym sezonie dwukrotnie zdobywała punkty, notując najlepszy w karierze rezultat – 17. miejsce w slalomie równoległym w Courchevel. Udanie pokazała się w trakcie igrzysk. Kilka razy brakowało jej trochę szczęścia, bo mogła zdobyć więcej punktów, ale często plasowała się tuż za czołową trzydziestką. Może w tym sezonie zacznie punktować regularnie. Na pewno będzie regularnie próbować. Wszystko wskazuje na to, że Polka uda się na listopadowo-grudniowe tournée po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

 

U mężczyzn sytuacja wygląda gorzej. Tu jakiekolwiek punkty będą sukcesem. Wydaje się jednak, że Michał Kłusak, bądź Michał Jasiczek musieliby dać z siebie znacznie ponad 100%. W niedziele w Solden w Pucharze Świata zadebiutuje 20-letni Szymon Bębenek. Może dla młodego narciarze będzie to przełomowy sezon, choć na razie nie ma doświadczenia nawet w Pucharze Europy. Wiadomo już, że w przyszłym miesiącu na slalom do Levi uda się Michał Jasiczek. Nie wiadomo, czy którykolwiek z naszych reprezentantów zaprezentuje się w Ameryce.

Szymon Frąckiewicz

Miłośnik sportu i muzyki alternatywnej. Pasjonat geografii.

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki. Zamknij