PGNiG Superliga mężczyzn: 22. kolejka [relacja aktualizowana]
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 07.04.2023, 23:00
Panowie w kwietniu rozegrają pierwsze reprezentacyjne starcia pod wodzą Marcina Lijewskiego, ale jeszcze przed tym czeka ich ligowe granie. W 22. serii gier jednym z ciekawszych meczów może być ten, w którym wystąpią Azoty-Puławy i Górnik Zabrze.
Terminarz 22. kolejki:
5 kwietnia, godz. 17:00 | MKS Zagłębie Lubin - Industria Kielce |
5 kwietnia, godz. 18:00 | Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Chrobry Głogów |
5 kwietnia, godz. 19:00 | Gwardia Opole - Orlen Wisła Płock |
5 kwietnia, godz. 19:00 | MMTS Kwidzyn - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski |
6 kwietnia, godz. 18:00 | TORUS Wybrzeże Gdańsk - Grupa Azoty Unia Tarnów |
6 kwietnia, godz. 19:00 | Energa MKS Kalisz - Sandra Spa Pogoń Szczecin |
7 kwietnia, godz. 19:15 | Azoty-Puławy - Górnik Zabrze |
7 kwietnia, godz. 19:15 Azoty-Puławy - Górnik Zabrze 30:34 (12:16)
No i stało się, puławianie spadli w tabeli na odległe szóste miejsce po dzisiejszym meczu na własnej hali. Ekipa z Zabrza pokazała, że jest bardzo mocna w tym sezonie i umie zagrozić nawet tym czołowym zespołom. Przyjezdni dość szybko wypracowali sobie rytm gry i po dziesięciu minutach mieli w zapasie dwie bramki. Świetnie radził sobie Krawczyk, natomiast gdy bardzo ładną serią popisał się Przytuła, goście mieli już bezpieczny dystans 16:12.
W drugiej połowie zabrzanie trochę zwolnili, mimo że na początku zaserwowali podopiecznym Roberta Lisa cztery gole z rzędu. Spory wpływ na bardziej wyrównaną grę miały częstsze kary dwuminutowe dla gości i ich gra w osłabieniu. Na pochwałę zasługuje też bramkarz drużyny miejscowej. Aż siedem dobrych interwencji w meczu poprawiło jakość gry puławian, natomiast i tak musieli się oni pogodzić z porażką.
6 kwietnia, godz. 19:00 Energa MKS Kalisz - Sandra Spa Pogoń Szczecin 25:26 (10:14)
W Kaliszu doszło do meczu kluczowego w kontekście walki o utrzymanie w PGNiG Superlidze mężczyzn. Tamtejszy Energa MKS podejmował Sandra Spa Pogoń Szczecin. Przyjezdni dążący do opuszczenia ostatniego miejsca w ligowej tabeli świetnie rozpoczęli to spotkanie. Podopieczni Wojciecha Jedziniaka zaskoczyli przeciwników, a wskutek udanej akcji Eliasza Kapeli prowadzili 4:0. Później szczecinianie kontynuowali solidną grę, przez co po pierwszym kwadransie na tablicy wyników widniał rezultat 7:3 na ich korzyść. Miejscowi próbowali zniwelować straty i w 22. minucie dzięki celnemu rzutowi Piotra Krępy zmniejszyli różnicę do jednego trafienia (8:7). Natomiast końcówka pierwszej połowy należała do zawodników Pogoni, którzy odbudowali przewagę i schodzili na przerwę z czterobramkową zaliczką (14:10). Na początku drugiej części goście mieli kłopoty ze skutecznym wykańczaniem akcji. Szczypiorniści kaliskiej ekipy to wykorzystali, wyrównując stan rywalizacji. W 45. minucie Jędrzej Zieniewicz pokonał golkipera przeciwników i doprowadził do wyniku 17:17. Losy tej konfrontacji rozstrzygnęły się w ostatnim kwadransie. Rezultat oscylował wokół remisu, a żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć. Ostatecznie to zespół ze Szczecina zachował więcej zimnej krwi i triumfował 26:25. Komplet punktów granatowo-bordowym zapewniła bramka Matiji Starcevicia zdobyta w ostatniej akcji meczu.
6 kwietnia, godz. 18:00 TORUS Wybrzeże Gdańsk - Grupa Azoty Unia Tarnów 26:25 (9:9, 13:13, 4:3 k.)
Bardzo zacięte i wyrównane było starcie Wybrzeża Gdańsk z Unią Tarnów. Dobrze mecz rozpoczęli tarnowianie, szybko zdobywając przewagę. Gospodarze jednak z każdą akcją czuli się pewniej na boisku i szybko doprowadzili do remisu. Obie drużyny bardzo często zmieniały się na prowadzeniu, tym samym zarówno po pierwszej, jak i drugiej połowie na tablicy wyników mogliśmy zobaczyć remis. O zwycięzcy tego meczu musiały zadecydować rzuty karne. Bohaterem Gdańska okazał się bramkarz Kornel Późniak, który w ostatniej kolejce wybronił rzut Shuichiego Yoshidy i bezpośrednio dał swojej drużynie ważne dwa punkty w ligowej tabeli.
5 kwietnia, godz. 19:00 MMTS Kwidzyn - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 25:24 (14:12)
Na miecze poszły zawodnicy z Kwidzynia i Piotrkowa Trybunalskiego. Ci pierwsi musieli się pilnować całe spotkanie, choć to oni mieli delikatny zapas punktowy. Pierwsze 10 minut było podyktowane wymianami pod obiema bramkami, ale kilka akcji później na dwa "oczka" odskoczyli goście. Ekipa MMTS-u zdołała jednak odrobić straty z nawiązką jeszcze przed przerwą.
W drugiej partii gospodarze mieli więc zapas 14:12, ale przyjezdni deptali im po piętach. Podopieczni Bartłomieja Jaszki nie wyglądali wcale wybitnie w ofensywie - aż dwanaście razy pudłowali, ale uratowała ich świetna dyspozycja bramkarzy. Poza interwencjami z gry, obronili oni aż trzy rzuty karne. Kwidzynianie więc zaledwie jedną bramką, ale wygrali to spotkanie, unikając drobnej i niemiłej dla nich niespodzianki.
5 kwietnia, godz. 19:00 Gwardia Opole – Orlen Wisła Płock 23:38 (11:20)
Czy ktoś zatrzyma Wisłę Płock? Na ten moment nie zapowiada się, by płocczanie zeszli ze stołka a ci, którzy mogą im zagrozić, ugoszczą ich u siebie dopiero 21 maja. W środę liderzy tabeli bardzo wysoko pokonali Gwardię Opole - o tym wyjazdowym meczu płocczan więcej przeczytacie TUTAJ.
5 kwietnia, godz. 18:00 Ostrovia Ostrów Wielkopolski - Chrobry Głogów 22:25 (11:13)
W meczu Ostrovii z Chrobrym Głogów emocji nie brakowało od samego początku. Obie ekipy grały agresywnie w defensywie i już w pierwszych minutach drużyny miały okazję do zameldowania się na linii 7. metra. Mecz od prowadzenia jednak rozpoczęli głogowianie i mimo bardzo wyrównanej i zaciętej walki, nie oddali go do samego końca. Chrobry zakończył pierwszą połowę z wynikiem 13:11, a ostrowianie mogli sobie wyrzucać dwa niewykorzystane karne, które mogły zapewnić im remis.
Ostrovia musiała odrabiać straty, jednak to bramka Pawła Paterka otworzyła wynik drugiej połowy. Zmotywowani głogowianie poszli za ciosem i szybko powiększyli swoje prowadzenie do pięciu punktów - 12:17. Chrobry w defensywie był nie do przejścia, ale skutkowało to również przewinieniami i rzutami karnymi dla rywali. Ostrovia jednak nie potrafiła w pełni wykorzystać swoich szans i to rywale utrzymywali się na prowadzeniu. Na pięć minut przed końcem podopieczni Witalija Nata mieli pięć punktów zapasu nad gospodarzami. Ostatecznie ostrowianie odrobili jeszcze dwa punkty, ale nie zmieniło to losów tego meczu.
5 kwietnia, godz. 17:00 MKS Zagłębie Lubin - Industria Kielce 31:43 (18:22)
Kielczanie do Lubina jechali w roli faworytów i bardzo szybko potwierdzili to na boisku, wychodząc na trzypunktowe prowadzenie po trafieniu Dylana Nahi - 1:4. Jeżeli jednak goście liczyli na jednostronny pojedynek, to mocno się pomylili. Zagłębie odpowiedziało bardzo dobrą i momentami agresywną pracą w obronie i zdołało wyrównać wynik. Industria prowadzenia nie oddała, ale gospodarze deptali rywalom po piętach. Emocji nie brakowało, lecz ostatnie 10 minut pierwszej połowy było już popisem kieleckiej drużyny. W ofensywie brylował Arkadiusz Moryto i po jego kolejnym trafieniu Industria prowadziła 22:17. Wykorzystany karny Jakuba Bogacza poprawił nieco sytuację gospodarzy, lecz ich strata przed drugą częścią meczu wynosiła cztery punkty.
Po przerwie kielczanie szybko wzięli w swoje ręce. Goście postawili na mocną defensywę i skutecznie uniemożliwiali rywalom oddawanie rzutów. Industria w tym elemencie natomiast radziła sobie fenomenalnie. Stawce przewodził Nicolas Tournat, który zdobył aż dziewięć bramek. Po sześć trafień dołożyli natomiast Arkadiusz Moryto i Alex Dujszebajew. Co więcej, wszyscy trzej panowie mogli pochwalić się stuprocentową skutecznością. MKS nie był w stanie zatrzymać tak grających kielczan, którzy prowadzili już 30:22. Industria jednak ani myślała zwalniać tempa i kontynuując świetną grę, mogła cieszyć się z pewnego zwycięstwa, które przypieczętował gol Tomasza Gębali.
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.