Surfing - WSL: Moore i Medina ponownie zwycięscy
- Dodał: Remigiusz Nowak
- Data publikacji: 28.04.2023, 21:32
Carissa Moore i Gabriel Medina wygrali Western Australia Margaret River Pro, piąte zawody zawody z tegorocznego cyklu World Surf League.
Amerykanka i Brazylijczyk to jedni z najlepszych ostatnich lat, zwycięzcy klasyfikacji generalnej w sezonie 2021. O ile mistrzyni olimpijskiej udało się przez ostatnie miesiące utrzymywać w czołówce światowego surfingu, to Medina zaliczył w 2022 roku kontuzję, która wyłączyła go na dłuższy czas z rywalizacji, w tym roku regularnie odpadał w 1/8 finału. Podczas Margaret River starzy mistrzowie pokazali, że jeszcze stać ich na wiele.
W zeszłym roku Carissa Morre padła "ofiarą" nowego systemu rozgrywek WSL, bo pomimo najlepszego wyniku na przestrzeni całego sezonu przegrała w finałowej rywalizacji ze Staphanie Gilmore. Rok 2023 rozpoczęła wprawdzie od zwycięstwa, potem jednak forma nieco spadła i Hawajka nie była liderką rankingu. W piątych zawodach ponownie jednak dała o sobie znać pozostałym surferkom. Najpierw jak burza przeszła rundę otwierającą, w której warunki były sprzyjające, a zawodniczki zaliczyły kilka naprawdę wartościowych wyników. W 1/8 finału Moore trudne warunki postawiła Sophie McCulloch, jednak Amerykanka nie dała się pokonać zaliczając prawie 16 "oczek. Do starcia gigantów doszło w ćwierćfinale, gdzie przeciwniczką Carissy była jej rodaczka Lakey Peterson, Moore w jednym z przejazdów została oceniona na 9.63 punku, to tego dołożyła 8.50 w drugim i nawet świetnie 15.56 rywalki okazało się za słabym wynikiem na awans do półfinału. Walka o finał z Bronte Macaulay to było jednostronne widowisko, Australijka nie potrafiła złapać dobrej fali. Z drugiej strony drabinki jak burza szła Tyler Wright, notując imponujące wyniki i nie dając kolejnym rywalkom większych szans na zwycięstwo. W finale warunki były ciężkie, lepiej poradziła sobie Amerykanka, kompletnie zagubiła się gdzieś Australijka, która musiała uznać wyższość Moore . Na jej usprawiedliwienie można dodać, że zawody w Australii zostały mocno rozciągnięte w czasie, organizatorzy czekali na dogodne warunki pogodowe. Na czoło klasyfikacji generalnej wskoczyła jednak Wright, druga jest wciąż Moore, na trzecie miejsce spadła dotychczasowa liderka Molly Picklum, która w Margaret River odpadła w ćwierćfinale.
Przebrnąć 1/8 finału - taki cel z pewnością przyświecał Gabrielowi Medinie, który długo nie był już na surfingowych salonach. Początek był dobry, bo w pierwszych biegu Brazylijczyk zaliczył równo 16 punktów, potem była w miarę wyrównana walka z Maxime Huscenotem części turniejowej. O przełamanie impasu i awans do ćwierćfinału Brazylijczyk walczył z Włochem Fioravantim, jednak Europejczyk zaliczył tylko jedną próbę na dobrym poziomie, to było za mało na stabilnie się prezentującego reprezentanta "canarihnos". W "ćwiartce" w bratobójczym pojedynku Felipe Toledo nie wytoczył żadnych poważniejszych dział przeciwko Gabrielowi, w półfinale poprzeczka poszła już wyżej, bo rywalem Mediny był Joao Chianca, tegoroczny lider WSL. Szczęście znów uśmiechnęło się do bardziej doświadczonego surfera, który odesłał kolegę do domu. Za przeciwnika w walce o zwycięstwo los postawił mu potem Griffina Collapinto, który nie miał szczególnie wymagających rywali w drabince, dopiero w półfinale musiał zmierzyć się z John John Florencem. Na nieszczęście Amerykanina ten etap zawodów był w wykonaniu jego przeciwnika najlepszy młody surfer zdobywając 17.5 punktu wytrącił Hawajczykowi wszystkie argumenty. Finał to z kolei będącego na fali Mediny, Collapinto mógł tylko patrzeć na to, co wyczynia Brazylijczyk, który pewnie wygrał te starcie. Na czele rankingu zaszły kosmetyczne zmiany, liderem wciąż jest Joao Chanca, na drugie miejsce awansował Felipe Toledo, który wyprzedził kontuzjowanego Jacka Robinsona. o cztery pozycje, na siódmą lokatę awansował Gabriel Medina.
Kolejne zawody WSL pod koniec maja, tym razem zawodnicy spotkają się w Kalifornii.