Dart - European Tour: zwycięstwo Chisnalla w Leeuwarden
- Dodał: Rafał Kozieł
- Data publikacji: 30.04.2023, 23:04
Dave Chisnall zwyciężył szóstą odsłonę tegorocznego European Touru, tym razem rozgrywanego w holenderskim Leeuwarden. Jedyny Polak startujący w zawodach, Krzysztof Ratajski, zakończył swoje zmagania w drugiej rundzie.
Jak zwykle zmagania rozpoczęły się już w piątek wczesnym popołudniem, i od razu przy tarczy zobaczyliśmy Krzysztofa Ratajskiego. Polski darter prowadził grę w pojedynku z Andym Boultonem, jednak poprzez słabszą dyspozycję na podwójnych, zamknął spotkanie dopiero w 10. legu. W innych pojedynkach warto odnotować odpadnięcie Adama Gawlasa z Grahamem Hallem czy Alana Soutara z Berrym van Peerem.
W sobotę do gry wchodzili czołowi zawodnicy cyklu i na takiego właśnie trafił Ratajski. Polak toczył wyrównany pojedynek z Peterem Wrightem. Bardzo podobna gra na doublach czy średnia spowodowały, że doszło do decydującego lega, gdzie jednak lepszy okazał się były mistrz świata, który zakończył spotkanie zejściem z 65 punktów. Dość niespodziewanie z marzeniami o zwycięstwie na tym etapie pożegnali się Rob Cross, Joe Cullen oraz Jonny Clayton. Piąty zawodnik światowego rankingu uległ Keane’a Barry’emu, „The Rock Star” w angielskim pojedynku uległ Stephenowi Buntingowi, a Walijczyk musiał uznać wyższość kapitalnie prezentującego się van Peera. Świetne widowisko stworzyli Ryan Searle oraz Dimitri Van den Bergh. Obaj zawodnicy grali na średniej powyżej 105 punktów, obaj także grali na co najmniej 50%-owej skuteczności na podwójnych, jednak to Anglik okazał się lepszy, zwyciężając w siedmiu legach. W 1/8 finału zameldowali się inni czołowi darterzy, m. in. Michael Smith, Michael van Gerwen czy lider European Touru – Luke Humphries.
Gra o czołowe lokaty rozpoczęła się w niedzielę wczesnym popołudniem. Dyspozycji z poprzedniego dnia nie potwierdził Searle, który po deciderze uległ Barry’emu. Los Anglika potwierdził van Peer, którego zatrzymał Damon Heta. Na tym etapie doszło do dwóch hitowych spotkań – Michael Smith mierzył się z Wrightem, a Dave Chisnall z Joshem Rockiem. Pogromca Krzysztofa Ratajskiego pokazał solidnego darta – chociaż brakowało wysokich zejść, to ponad 100-punktowa średnia oraz 60%-owa skuteczność na podwójnych pozwoliła mu pokonać aktualnego mistrza świata 6:4. Z kolei w angielsko-północnoirlandzkim pojedynku to „Dizzy” nadawał ton rywalizacji i pewnie zwyciężył 6:3. Co ciekawe, tych dwóch panów stworzyło jedną z par ćwierćfinałowych. W grze o zwycięstwo pozostawali także m. in. van Gerwen, solidny Bunting oraz Danny Noppert.
Pierwszym spotkaniem wśród najlepszej „ósemki” było starcie Barry’ego z van Gerwenem. Jeden z najlepszych darterów w historii zatrzymał kapitalnego Irlandczyka, pozwalając rywalowi ugrać zaledwie dwa legi, wcale nie prezentując kapitalnej gry. Hitowo zapowiadające się starcie Wrighta z Chisnallem zupełnie rozczarowało. Szkot po raz kolejny potwierdził, że w tym sezonie jest mocno chimeryczny i przez fatalną grę na doublach w starciu z Anglikiem dał radę ugrać tylko jedną partię. Swój apetyt na wygraną potwierdził Damon Heta. Australijczyk nie dał szans Stephenowi Buntingowi, pewnie zwyciężając 6:2 i będąc lepszym praktycznie w każdej statystyce. W walce o finał jego rywalem został Humphries, który po bardzo ciekawym spotkaniu okazał się lepszy od Nopperta. Chociaż to Holender popisał się widowiskowym, 167-punktowym zejściem, to finalnie Anglik grał na wyższej średniej na dystansie oraz podwójnych, co okazało się kluczowe, zwłaszcza w decydującym legu.
Zanim jednak doszło do pojedynku Australijczyka z Anglikiem, przy tarczy pojawili się van Gerwen wraz z Chisnallem. Jak na półfinał, spotkanie nie zachwyciło, chociaż warto odnotować efektowne, 170-punktowe wyzerowanie Holendra. „Chizzy” z kolei solidnie prezentował się na dystansie, jednak mimo to nie obyło się bez ostatniego, trzynastego lega. W nim więcej zimnej krwi zachował Anglik, który na nieszczęście holenderskich kibiców zapewnił sobie awans do finału dopiero dwudziestą lotką. We wspomnianym pojedynku Hety i Humphriesa lepszy okazał się ten drugi. Lider cyklu zagrał bez fajerwerków, jednak solidna gra na dystansie pozwoliła mu pokonać Australijczyka 7:3 i zagrać o kolejne zwycięstwo.
Angielski finał lepiej rozpoczął się dla Chisnalla, który na raty zszedł z 25 punktów i wyszedł na prowadzenie. Chwilę później był już remis bo 56-punktowym zejściem młodszego z Anglików. Z każdą kolejną lotką „Chizzy” rozpędzał się, finalnie kończąc spotkanie ze średnią ponad 100 punktów. Trzy kolejne partie wygrane przez 42-latka ustawiły spotkanie. Co prawda lider cyklu zdołał zniwelować swoją stratę do zaledwie jednego lega, jednak kolejne dwie padły łupem bardziej doświadczonego zawodnika, który chwilę później zakończył mecz 20-punktowym zejściem.