El. Ligi Mistrzów: Raków o krok bliżej awansu
Foto: Jakub Ziemianin (Raków Częstochowa)

El. Ligi Mistrzów: Raków o krok bliżej awansu

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 08.08.2023, 22:13

Raków Częstochowa pokonał na własnym obiekcie Aris Limassol 2:1 i to mistrzowie Polski są bliżsi awansu do czwartej rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów. 

 

W pierwszym spotkaniu trzeciej rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów Raków Częstochowa mierzył się z Arisem Limassol. Ci pierwsi w drodze do tego dwumeczu pokonali estońską Florę Tallin i azerski Qarabağ FK, a ci drudzy poradzili sobie z białoruskim BATE. Cypryjczycy po raz pierwszy w swojej historii dość niespodziewanie sięgnęli po mistrzostwo kraju. Zespół gości tworzy prawdziwą Wieżę Babel, ponieważ występują w nim piłkarze z aż 19 państw, w tym dwóch Polaków, Karol Struski i Mariusz Stępiński. 

 

W weekend "Medaliki" w rezerwowym zestawieniu tylko zremisowali z Wartą Poznań (2:2), a Aris odpoczywał, bo liga cypryjska wystartuje dopiero za niecałe dwa tygodnie. Przed tą rywalizacja w Polsce panował dość spory optymizm i przekonanie, że to ekipa spod Jasnej Góry jest jej faworytem. 

 

W porównaniu z rewanżem z Qarabağem szkoleniowiec gospodarzy, Dawid Szwarga, dokonał dwóch roszad w wyjściowej "jedenastce" swojego zespołu: kontuzjowanego Johna Yeboaha zastąpił Vladyslav Kochergin, a Łukasza Zwolińskiego Fabian Piasecki. Należy powiedzieć, że druga z nich wzbudziła przed pierwszym gwizdkiem sędziego spore kontrowersje. 

 

Z kolei trener gości, Aleksey Shpilevski, zdecydował się tylko na jedną zmianę w podstawowym składzie swojej drużyny w porównaniu ze zeszłotygodniowym starciem z BATE: Alexa Moucketou-Moussoundę zastąpił Eric Boakye. 

 

Początek spotkania był dość wyrównany, a po ekipie "Lekkiej Brygady" było widać niezłą kulturę w operowaniu piłką, jednak to Raków jako pierwszy stworzył sobie dogodną sytuację strzelecką. W siódmej minucie Fran Tudor przedarł się prawą stroną boiska, wykorzystując potknięcie jednego z rywali. Chorwat wpadł z futbolówką w pole karne Arisu i zagrał wzdłuż bramki do ustawionego na długim słupku Vladyslava Kochergina, który umieścił ją w pustej bramce. Wcześniej akcję mógł skończyć, wykonujący wślizg Fabian Piasecki, lecz tylko staranował golkipera przeciwników, jednak sędzia nie zakwalifikował tego starcia jako faulu. 

 

Kolejne minuty zdecydowanie należały do Arisu, który długo utrzymywał się przy piłce. W 20. minucie po dośrodkowaniu Shavy'ego Babicki do efektownego strzału nożycami złożył się Leo Bengtsson, ale po odbiciu się od jednego z piłkarzy Rakowa futbolówka minęła lewy słupek bramki Vladana Kovačevicia. 

 

I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o warte uwagi wydarzenia w pierwszej połowie. Obrazek, jaki mogliśmy oglądać przez jej większość, to Aris utrzymujący się przy piłce i pokazujący dobre wyszkolenie techniczne, ale jednocześnie nie potrafiący zagrozić bramce bezrobotnego Kovačevicia. Za to Raków postanowił robić to, co zawsze wychodziło mu najlepiej, czyli skupienie się na defensywie i potencjalnych kontrach. Tych ostatnich nie potrafił jednak zbyt wielu wyprowadzić, mimo niepewnej postawy defensywy gości, ponieważ jego graczom brakowało dokładności w wyprowadzaniu ataków. Generalnie jednak pierwsze czterdzieści pięć minut wyglądało całkiem optymistycznie dla mistrzów Polski. 

 

Dobry fragment gry po przerwie zanotowały "Medaliki". W 53. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Marcina Cebuli i sporym zamieszaniu w polu karnym przed doskonałą szansą stanął Giannis Papanikolaou. Futbolówka spadła pod nogi Greka na jedenastym metrze, oddał on silny strzał, ale prosto tam, gdzie stał Vana, golkiper gości. Natomiast osiem minut później w "szesnastkę" gości wpadł Cebula, został trącony przez Steeve'ego Yago, padł na murawę, a arbiter podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Fabian Piasecki i pewnie trafił do siatki, zupełnie myląc Vanę. 

 

W kolejnych minutach na boisku niewiele się działo, częstochowianie nie dali się zepchnąć do defensywy, jak w pierwszej połowie, tylko potrafili długimi fragmentami odepchnąć grę od własnej bramki. Gdy wydawało się, że kontrolujący wydarzenia na boisku gospodarze są bliżej zdobycia trzeciej bramki, niż rywale pierwszej, to ci drudzy strzelili gola kontaktowego. W 89. minucie Mihlali Mayambela minął w środku pola Papanikolaou i uderzył sprzed pola karnego nie do obrony dla Kovačevicia. Było to pierwszy strzał Arisu w drugiej połowie i premierowy celny w całym spotkaniu. 

 

W ostatnich chwilach meczu ekipa "Lekkiej Brygady" próbowała zdobyć wyrównującego gola, jednak nie zdołała już zagrozić bramce gospodarzy. Tym samym Raków zwyciężył 2:1 i na Cypr uda się z jednobramkową zaliczką. Pomimo straty bramki w drugiej połowie, to pod względem sposobu gry właśnie czas po przerwie powinien stanowić wzór dla Dawida Szwargi, jak jego podopieczni powinni zaprezentować się w rewanżu. Odbędzie się on 15 sierpnia o godzinie 19 w Limassol. 

Raków Częstochowa - Aris Limassol 2:1 (1:0)

Bramki: 7' Kochergin, 63' Piasecki - 89' Mayambela

Raków: Kovačević - Racovițan, Arsenić, Svarnas - Tudor, Papanikolaou, Berggren (85' Lederman), Jean Carlos - Cebula (85' Kittel), Kochergin (73' Sorescu) - Piasecki (73' Zwoliński)

Aris: Vana - Boakye, Brorsson (71' Moucketou-Moussounda) , Yago, Caju - Szöke (46' Nikolić), Struski - Mayambela, Gomis, Bengtsson (76' Montnor)- Babicka (64' Stępiński)

Żółte kartki: 24' Tudor, 40' Papanikolaou - 34' Szöke

Sędzia: Duje Strukan (Chorwacja)