
Dyplomatyczna burza wokół słów kanclerza Niemiec
- Data publikacji: 19.11.2025, 11:44
Wypowiedź, która miała być żartem, przerodziła się w kryzys wizerunkowy. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz skomentował swój pobyt w brazylijskim Belem w sposób, który wzbudził ogromne oburzenie nad Amazonką. Jego słowa uznano za aroganckie i pełne uprzedzeń. Władze Brazylii nie pozostały dłużne – reakcje były szybkie i bardzo stanowcze, a skandal rozlał się szeroko w światowych mediach.
Kontrowersyjna wypowiedź po powrocie do Berlina
Na początku listopada kanclerz Niemiec Friedrich Merz uczestniczył w konferencji klimatycznej w Brazylii. Po zakończeniu wizyty wrócił do kraju i podczas wystąpienia w Berlinie przyznał, że cieszył się z powrotu z Belem. Opowiadał, że żaden z towarzyszących mu dziennikarzy nie naśladując, nie chciałby tam zostać. Hasła o dobrobycie i wolności w Niemczech miały podkreślić jego dumę z ojczyzny, lecz doprowadziły do niezamierzonego skutku wywołały skandal dyplomatyczny na linii Berlin–Brasília.
Choć dziennikarze próbowali uzyskać komentarz rządu niemieckiego, kanclerzowski urząd milczał. Tymczasem oburzenie w Brazylii rosło.
Zobacz też: Czy AI może zakochać się w użytkowniku? Psychologowie komentują
Brazylijski prezydent odpowiada z ironią
Słowa Merza skomentował sam Luiz Inacio Lula da Silva, który uznał je za krzywdzące wobec mieszkańców Amazonii. W swoim wystąpieniu prezydent zachęcał, by kolejna wizyta Merza była mniej „hotelowa”. Zaproponował mu poznanie lokalnej kultury, tańca i kuchni, które jak zaznaczył oferują znacznie więcej, niż kanclerz mógłby oczekiwać.
Lula podkreślił, że Belem jest gospodarzem przyszłego szczytu klimatycznego COP30, a jego region ma kluczowe znaczenie dla ochrony planety. Publiczna riposta prezydenta miała wyraźnie pokazać, że skandal dyplomatyczny nie pozostanie bez odpowiedzi.
Politycy lokalni nie gryżą się w język
Do krytyki dołączył gubernator stanu Para Helder Barbalho. Według niego wypowiedź Merza ujawniła uprzedzenia wobec regionu i lekceważenie klimatycznych zobowiązań bogatych państw. Burmistrz Belem Igor Normando również nie szczędził słów krytyki, mówiąc o aroganckiej postawie kanclerza.
Jeszcze dalej posunął się burmistrz Rio de Janeiro Eduardo Paes. W emocjonalnym wpisie nazwał Merza „nazistą”. Choć później przeprosił i wpis usunął, sam fakt tak ostrej reakcji pokazuje, jak duże oburzenie wywołały słowa niemieckiego polityka.
Trudny czas dla relacji międzynarodowych
Sprawa jest tym bardziej wrażliwa, że Niemcy należą do kluczowych partnerów Brazylii w walce o ochronę Amazonii. Berlin wspiera Fundusz Amazonii, który finansuje działania ograniczające wylesianie. Podczas wizyty kanclerz Niemiec Friedrich Merz deklarował zwiększenie inwestycji w projekty proekologiczne i wsparcie dla państw walczących o zachowanie lasów tropikalnych.
W tym świetle nieostrożne słowa kanclerza stoją w sprzeczności z jego deklaracjami. Eksperci podkreślają, że w dyplomacji liczy się każdy szczegół, a nieprzemyślane wypowiedzi mogą wywoływać długofalowe skutki.
Choć intencje być może nie były złe, skandal dyplomatyczny wywołany przez nieostrożną wypowiedź kanclerza pokazuje, jak delikatna jest dzisiaj międzynarodowa polityka. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz musi liczyć się z tym, że Brazylia nie zapomni tej sytuacji zbyt szybko, zwłaszcza w momencie, gdy globalna współpraca na rzecz klimatu wymaga szczególnego szacunku i ostrożności w słowach. Odbudowanie atmosfery zaufania będzie teraz jednym z kluczowych wyzwań w relacjach obu państw.
