Policjantka z Tarnobrzega w centrum skandalu. Kinga B. usłyszała prokuratorski zarzut

Policjantka z Tarnobrzega w centrum skandalu. Kinga B. usłyszała prokuratorski zarzut

  • Data publikacji: 18.09.2025, 11:07

W Tarnobrzegu wybuchła sprawa, która odbiła się szerokim echem w całym kraju. Starszy sierżant Kinga B. z Tarnobrzega, pełniąca funkcję dzielnicowej w Komendzie Miejskiej Policji, mężatka, znalazła się w poważnych tarapatach. Funkcjonariuszka została zawieszona w obowiązkach, a wobec niej wszczęto procedurę wydalenia ze służby. Śledczy postawili jej zarzut nadużycia uprawnień wynikających z pełnionej funkcji publicznej.

Zarzut prokuratury i decyzja policji w sprawie Kingi B.

Według informacji przekazanych przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu, Kinga B. Tarnobrzeg miała wielokrotnie i bez uzasadnienia korzystać z policyjnych systemów informatycznych. Funkcjonariusze oraz prokuratorzy mogą sięgać po takie dane wyłącznie w ramach prowadzonych postępowań. W tym przypadku brakowało jednak podstaw służbowych.

 

– Podejrzana usłyszała zarzut dotyczący kilkukrotnego bezprawnego sprawdzenia danych mieszkańca Tarnobrzega – wyjaśnia rzecznik prokuratury, Andrzej Dubiel. Jak dodaje, policjantka nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień.

 

Decyzja tarnobrzeskiej policji była natychmiastowa. Komendant jednostki zawiesił ją w obowiązkach, a wniosek o wydalenie trafił do komendanta wojewódzkiego w Rzeszowie.

Zaskakujący przebieg akcji w Tarnobrzegu 

Sprawa nabrała rozgłosu po akcji policji wymierzonej w pseudokibiców lokalnego klubu Siarka Tarnobrzeg. Podczas przeszukania jednego z mieszkań funkcjonariusze natknęli się na… swoją koleżankę z komendy. Jak ustalono, policjantka z Tarnobrzega ukrywała się pod kołdrą w łóżku kibica. To zdarzenie wywołało ogromne zdziwienie, a jednocześnie wzmocniło podejrzenia wobec jej kontaktów z osobami ze środowiska pseudokibiców.

 

Informację jako pierwszy podał Zbigniew Stonoga w mediach społecznościowych. Jego relacja różniła się jednak od ustaleń prokuratury. Biznesmen i bloger pisał o przekazywaniu informacji chuliganom, lecz później usunął swój wpis, tłumacząc to „dobrem sprawy”. Czytelnicy szybko trafili na profile Kingi B w mediach społecznościowych, odkryli tam, że policjantka była w związku małżeńskim. 

Kariera i upadek

Kinga B. Tarnobrzeg pracowała w policji od siedmiu lat. Do tej pory nie była szerzej znana opinii publicznej. Jej kariera przebiegała spokojnie, aż do momentu, gdy znalazła się w centrum tej głośnej sprawy. Wizerunek policjantki, której zadaniem było dbanie o bezpieczeństwo lokalnej społeczności, został poważnie nadszarpnięty.

 

Eksperci zwracają uwagę, że każda tego typu sytuacja osłabia zaufanie obywateli do służb mundurowych. Policja podkreśla, że przypadki nadużyć traktuje z najwyższą powagą.

Co dalej ze sprawą Kingi B. z Tarnobrzega?

Śledztwo wciąż trwa. Prokuratura zbiera materiał dowodowy, który ma przesądzić o losach policjantki. Jeśli zarzuty się potwierdzą, policjantka z Tarnobrzega może zostać nie tylko wydalona ze służby, ale również stanąć przed sądem. Zgodnie z art. 231 kodeksu karnego, nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego zagrożone jest karą do trzech lat pozbawienia wolności.

 

Dla samej Kingi B. konsekwencje mogą być wyjątkowo dotkliwe. Utrata munduru to jedno, ale prawomocny wyrok zamknąłby jej drogę do dalszej pracy w strukturach państwowych.

 

Sprawa Kingi B. to przykład tego, jak szybko można zaprzepaścić dorobek zawodowy i zaufanie społeczne. Kinga B. dzielnicowej z Tarnobrzeg , która miała wspierać lokalną społeczność, stała się bohaterką jednego z największych skandali w tarnobrzeskiej policji. Śledztwo pokaże, czy była to chwilowa słabość, czy też głębsze powiązania ze środowiskiem kibicowskim. Jedno jest pewne, sprawa rzuca cień na cały garnizon i pokazuje, że nadużycia w służbie nigdy nie pozostają bez konsekwencji.