Biegi narciarskie - MŚ: Szwedki przechytrzyły Norweżki
- Dodał: Remigiusz Nowak
- Data publikacji: 28.02.2019, 13:12
Norwegia i Szwecja to nacje, które tradycyjnie typuje się do walki o medale najważniejszych imprez w biegach narciarskich. Nie inaczej było i tym razem w przypadku żeńskiej sztafety 4x5 kilometrów, gdzie reprezentantki tych dwóch krajów rozegrały między sobą walkę o najwyższy stopień podium.
Ścisłą czołówkę na pierwszej zmianie tworzyły Norweżki, Szwedki i Rosjanki. Dobrze radziły sobie także początkowo Niemki, jednak na ostatnim kilometrze ich reprezentantka osłabła i straciła kilka sekund do rywalek. Monika Skinder niestety miała czas gorszy o ponad dwie minuty i oddała zmianę na przedostatnim 16. miejscu, walka o czołową ósemkę wydawała się więc być już nierealna.
Na początku drugiej zmiany do czołowej grupy dołączyły Niemki oraz Włoszki. Tempo szpicy biegu nadawały Oestberg i Karlsson, Polkom - za sprawą Justyny Kowalczyk - udało się nieco zniwelować straty, wciąż jednak były to niemal dwie minuty. W drugiej połowie tej zmiany od grupy ucieczkowej odpadła Włoszka Scardoni, także Finki, które po 5 kilometrach miały kontakt z czołówką, coraz bardziej traciły. Ta sama sytuacja dotyczyła naszej reprezentacji. Plus biegu Kowalczyk był taki, że nasza sztafeta znalazła się bliżej kilku gorszych ekip, z którymi można było nawiązać rywalizację o lepszą pozycję. Szwedki i Norweżki za to pokazywały powoli, kto rozdaje karty w biegowym świecie. To one były najszybsze po 10 kilometrach, Rosjanki i Niemki były 11 sekund za nimi. Aż 45 sekund traciły piąte Finki, Justyna Kowalczyk przekazała zmianę na 14. miejscu.
Przełom w rywalizacji o medal z najcenniejszego kruszcu dokonał się, gdy na trasę wybiegły Kalla i Jacobsen. Początkowo przemieszcza się razem, stopniowo powiększając przewagę nad trzecimi Niemkami, do których to dodatkowo zbliżały się Rosjanki. Sytuację swojej zmienniczce postanowiła ułatwić Charlotte Kalla. Gdy tylko pokazały się ostatnie podbiegi, uciekła Jacobsen, a jej koleżanka ruszyła na ostatnią zmianę z przewagą aż 19 sekund nad Therese Johaug. W walce o brąz pozostawały Rosjanki i Niemki, Finki traciły do dwójki z nich pół minuty. Wielkie słowa uznania należą się Izabeli Marcisz, która wyprzedziła aż trzy inne reprezentacje i wyprowadziła nasze panie na 11. pozycję.
W czołówce za to trwał pościg Johaug za Stiną Nilsson. Po 2,5 kilometrach przewaga Szwedki wynosiła już tylko 8 sekund, ale to Norweżka musiała tracić siły na pościg. Rosjanki i Niemki długo nie potrafiły zdecydować się na mocniejsze tempo i będąc pewnymi, że nikt poza nimi nie może już zdobyć medalu, spokojnie zmierzały ku mecie. Urszula Łętocha kończąca naszą sztafetę wyprzedziła Czeszkę i Polska biegła w tym momencie na najlepszym w tym biegu 10. miejscu.
Szpica wyścigu znów dostarczyła emocji, bo na tym samym podbiegu, na którym uciekła Kalla to Johaug wyprzedziła Nilsson. Szwedka jednak nie pozwoliła zmęczonej pościgiem rywalce na ostatnim wzniesieniu na ucieczkę i biegła za nią narta w nartę, a po wypłaszczeniu dystansu pokazała, która z nich jest lepsza na sprinterskich końcówkach. Dwie minuty po tych dwóch paniach na metę wbiegła Rosjanka, której walkę o brąz ułatwił upadek Laury Gimmler. Drugą pętlę gorzej pobiegła Urszula Łętocha, która ostatecznie przekroczyła końcową linię na 13. miejscu. Polkom do tak pożądanej 8. pozycji zabrakło minuty.
Jutro na trasę wybiegną sztafety panów, bez udziału Polaków.
Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym, sztafeta kobiet 4x5 km, wyniki:
- Szwecja (Andersson, Karlsson, Kalla, Nilsson) 55:21.0,
- Norwegia (Weng, Oestberg, Jacobsen, Johaug) 55:24.1,
- Rosja (Belorukova, Sedova, Nechaevskaya, Nepryaeva) 57:24.8,
- Niemcy (Karl, Hennig, Ringwald, Gimmler) 58:07.3,
- USA (Kern, Bjornsen, Brennan, Diggins) 58:27.0,
- Finlandia (Mononen, Parmakoski, Roponen, Piippo) 59:08.7,
...
13. Polska (Skinder, Kowalczyk, Marcisz, Łętocha) 1:00:25.7.