
Armenia: premier Paszinian ostrzega przed zamachem stanu
- Dodał: Korneliusz Komorowski
- Data publikacji: 25.02.2021, 11:15
Premier Armenii Nikol Paszinian nadal spotyka się z wezwaniami do dymisji. Krytykom szefa rządu nie podoba się sposób zakończenia działań zbrojnych w regionie Górskiego Karabachu, do których doszło w zeszłym roku. Dzisiaj ormiańska armia zażądała rozwiązania rządu. Premier nie ustępuje.
- Nieefektywne zarzadzanie obecnym rządem i poważne błędy w polityce zagranicznej postawiły kraj na krawędzi upadku - podała dzisiaj ormiańska armia w oświadczeniu, żądając dymisji Pasziniana oraz jego rządu, włączając tym samym swój głos do protestantów.
- Najważniejszym problemem jest teraz utrzymanie władzy w rękach ludzi, ponieważ uważam, że to, co się dzieje, jest wojskowym zamachem stanu. - powiedział Paszinian. Premier nie ustępuje ze stanowiska. Mówi również, że bierze odpowiedzialność za to, co się stało, ale musi teraz musi zapewnić bezpieczeństwo swojego kraju. W czwartek (25.02.) przemówił do narodu za pośrednictwem transmisji na żywo na Facebooku. Zapowiedział w niej, że kryzys zostanie przezwyciężony zgodnie z konstytucją. Doszło do dymisji Szefa Sztabu Generalnego ormiańskich Sił Zbrojnych. Wezwał również swoich zwolenników, by zgromadzili się w centrum Erywania, aby go wesprzeć. Część opozycjonistów i przeciwników także zapowiedziała wiec w stolicy
Przeciwnicy obecnego szefa rządu twierdzą, że zeszłoroczne sześciotygodniowe zaostrzenie konfliktu między Azerbejdżanem a Armenią w regionie Górskiego Karabachu, ormiańskiej enklawy, która uznawana jest za część Azerbejdżanu, zostało katastrofalnie rozwiązane. We wrześniu zeszłego roku wojska azerbejdżańskie zaatakowały tereny, zajmowane przez etnicznych Ormian. Azerowie twierdzili bowiem, iż doszło do prowokacji ze strony ormiańskiej. Wojska Azerbejdżanu przejęły część terytorium wraz z historyczną stolicą - miastem Szuszi. W potyczkach zginęły tysiące osób. W listopadzie 2020 roku Paszinian podpisał deklarację o zakończeniu działań zbrojnych w enklawie, co spotkało się z dużym sprzeciwem i wieloma protestami, które trwają do dziś.
Kreml, sojusznik Armenii, wyraził zaniepokojenie wydarzeniami w byłej republice sowieckiej, gdzie Rosja ma bazę wojskową. Wezwał także strony do pokojowego rozwiązania sytuacji w ramach konstytucji.
Póki co nie jest jasne czy ormiańska armia była skłonna do użycia siły, czy też wezwanie do dymisji było tylko słowne. Prezydent Górskiego Karabachu Arayik Harutyunyan zaproponował, że może być pośrednikiem między premierem a sztabem generalnym: - Przelaliśmy już wystarczająco dużo krwi. Nadszedł czas, aby przezwyciężyć kryzysy i iść do przodu. Jestem w Erywaniu i jestem gotów zostać mediatorem, aby zakończyć ten polityczny konflikt.