Snooker - el. MŚ: moda na decidery

Snooker - el. MŚ: moda na decidery

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 11.04.2021, 00:59

W sobotnich meczach drugiej rundy eliminacji snookerowych mistrzostw świata zapanowała moda na decidery. W jedenastu meczach dnia na pełnym dystansie zagrano siedmiokrotnie. Dziś dokończono drugą i rozpoczęto trzecią rundę eliminacji, ale mecze nie stały na porywającym poziomie.

 

Świetny mecz na pełnym dystansie 11 frejmów zafundowali kibicom dwaj Chińczycy. Zhou Yuelong i Xu Si, bo o nich mowa długo na zmianę wygrywali po dwie partie z rzędu, przy czym długo lepiej prezentował się zdecydowanie niżej notowany Si, który prowadził 2:0 i 4:2, wbijając przy okazji trzy brejki powyżej 50 punktów. Jednak to Yuelong zameldował się w przedostatniej rundzie, z pięciu ostatnich frejmów wygrywając cztery, w tym decidera podejściem za 71 punktów.

 

Świetny mecz zagrali też Matthew Selt i Nigel Bond. Lepiej zaczął ten pierwszy, wychodząc na prowadzenie 2:0, przy czym w drugiej partii wbił efektowne 137 punktów. Potem jednak na długo do głosu doszedł Bond, który grał może nie efektownie, ale efektywnie. W siódmej partii wbił 122 punkty i prowadził już 5:2. Selt jednak nie poddawał się, wygrał kolejne trzy partie, a do decidera doprowadził brejkiem 142-punktowym, który na ten moment jest najwyższy w turnieju kwalifikacyjnym. Mecz zamknął młodszy (tylko o 20 lat) ze snookerzystów brejkiem 110 punktów. To się nazywa powrót!

 

Długie, ale tylko momentami ciekawe i stojące na wysokim poziomie były spotkania Elliota Slessora z Liamem Highfieldem i Scotta Donaldsona z Dominiciem Dale. Grali zawodnicy o zbliżonych umiejętnościach, nic więc dziwnego, że mecze kończyły się rozstrzygnięciem w partiach numer 11. W ich efekcie do decydujących o awansie na mistrzostwa świata gier awansowali Highfield (decydująca partia była dodatkowo rozpoczynana dwa razy) i Donaldson.

 

Wieczorem zagrano tylko trzy mecze, bo Noppon Saengkham musiał oddać mecz Lu Haotianowi walkowerem - powodem pozytywny test na koronawirusa u Tajlandczyka. Jako pierwszy przy stole awans wywalczył Kurt Maflin. Norweg zagrał dobry mecz przeciwko Jakowi Jonesowi, zresztą był to najlepszy mecz sesji. Maflin zaczął grę od dwóch setek w dwóch pierwszych frejmach, trzecią dołożył w partii szóstej, a po chwili prowadził już 5:2. Anglik próbował jeszcze wrócić do meczu, wbił nawet eleganckie 123 punkty, ale do decidera nie doprowadził. Jedyny profesjonalny norweski snookerzysta zamknął mecz w 10 partii. Z turnieju odpadł Tom Ford. Uważany za jednego z faworytów do awansu do Crucible Anglik zaprezentował się jednak słabo. W meczu z młodziutkim Chińczykiem Chang Bingyu popełnił mnóstwo błędów, które nie przystoją profesjonalnemu snookerzyście. Miał tego świadomość, złościł się, a to nie pomagało. Przegrał 4:6, a Bingyu w wieku niespełna 19 lat staje przed szansą awansu do głównej drabinki mistrzostw świata, dziś na to zasłużył, choćby wbiciem trzech paczek. Zagra o to z Lu Haotianem.

 

Deciderem zakończyło się starcie Roberta Milkinsa i Joe O'Connora. Młodszy z Anglików sprawiał przez cały mecz lepsze wrażenie, wbijał wyższe brejki, pokusił się nawet o trzy setki, ale Milkins nie pozwalał mu odskoczyć, prowadził nawet 4:2, ale przewagi nie potrafił utrzymać. W końcówce O'Connor miał nawet szansę wygrania meczu, prowadził 5:4 i miał układ na szóstą partię, ale go zmarnował Milkins ciułał punkt do punktu i uzbierał tyle, by obaj musieli zagrać frejma numer 11. W nim wreszcie uzyskał nieco wyższego brejka i awansował do czwartej rundy.

 

W sesji porannej rozegrano cztery ostatnie spotkania drugiej rundy. I tu dwa razy rozgrywano decidery. Sporo wysokich podejść było w meczu Chrisa Wakelina i Lei Peifana. Anglik osiągnął między innymi 107 punktów, Chińczyk popisał się natomiast efektownym czyszczeniem na 138 punktów. Peifan był już bliski wygranej, prowadził 5:3, ale Wakelin najwyraźniej zapatrzył się na Selta i trzy kolejne partie, w tym decidera zapisał na swoim koncie. W innym chińsko-angielskim pojedynku na 11 frejmów górą był Chińczyk. Chen Zifan zasłużenie wygrał z Mitchellem Mannem. Zasłużenie, bo grał lepiej - szybciej, efektowniej, ale czasami popełniał proste błędy, wykorzystywane przez Anglika. Swoje mecze wygrali też Ian Burns i Mark King.

 

Wyniki dnia:

Mark King - Florian Nuessle 6:3

Chen Zifan - Mitchell Mann 6:5

Ian Burns - Simon Lichtenberg 6:4

Chris Wakelin - Lei Peifan 6:5

Zhou Yuelong - Xu Si 6:5

Matthew Selt - Nigel Bond 6:5

Liam Highfield - Elliot Slessor 6:5

Scott Donaldson - Dominic Dale 6:5

Lu Haotian - Noppon Saengkham walkower dla Chińczyka

Tom Ford - Chang Bingyu 4:6

Kurt Maflin - Jak Jones 6:4

Robert Milkins - Joe O'Connor 6:5

 

Zestawienia Judgement Day:

Zhou Yuelong - Liam Highfield

Matthew Selt - Scott Donaldson

Lu Haotian - Chang Bingyu

Robert Milkins - Kurt Maflin

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.