NBA: ważne zwycięstwo Lakers, nietypowe triple-double Westbrooka
- Dodał: Michał Rejterowski
- Data publikacji: 04.05.2021, 09:35
Los Angeles Lakers pokonali Denver Nuggets. Na parkiet znów nie wyszedł LeBron James. Kosmiczny wynik padł w Capital One Arena, gdzie Washington Wizards okazali się lepsi od Indiana Pacers.
Los Angeles Lakers – Denver Nuggets
Mistrzowie przeżywają ciężki okres. Przed dzisiejszym spotkaniem odnieśli zaledwie jedną wygraną w ostatnich siedmiu meczach. Wydawało się, że wszystko wróci na właściwe tory, gdy kilka dni temu ujrzeliśmy LeBrona Jamesa w meczowym uniformie. Po zaledwie dwóch rozegranych spotkaniach (obu przegranych), James znów nie wyszedł na parkiet. Tym razem powodem był ból w kostce. Dodatkowo kontuzji nabawił się także rozgrywający – Dennis Schroder. Sytuacja jest o tyle nieciekawa, że Lakers spadli już na szóstą pozycję w Konferencji Zachodniej i posiadali taki sam bilans jak siódmi Blazers. Przypomnijmy, iż drużyny z miejsc 7-10 będą rozgrywały tzw. play-in, aby zakwalifikować się do walki o mistrzostwo. Teraz każdy mecz jest dla Lakers na wagę złota. Dziś we własnej hali podejmowali silnego rywala z Denver, a bukmacherzy skłaniali się raczej ku gościom. Lakers wyszli wysokim składem z Drummondem na centrze, oraz Davisem jako silnym skrzydłowym. Nie zrobiło to wrażenia na Jokicu. Serb jest głównym kandydatem do statuetki MVP i dziś kolejny raz to udowodnił. Świetnie manewrował oraz rozdawał podania z „trumny”. Jokic zakończył spotkanie ze statystykami na poziomie 32/9/5. Jednak intensywność sezonu nie rozpieszcza również ekipy z Denver. Pomimo, iż drużyna świetnie sobie radzi, brak Murraya jest coraz bardziej odczuwalny. Kilka tygodni temu 24-latek zerwał więzadło krzyżowe przednie w kolanie i nie zagra już w obecnym sezonie. Oba zespoły wykazywały się wysoką intensywnością w obronie. Wynik do przerwy wyniósł 45:42, co jak na standardy dzisiejszej NBA jest zdecydowanie poniżej przeciętnej. W drugiej połowie Lakers zwiększyli rotację zawodników. Rzadko ostatnio oglądany weteran – Marc Gasol – wszedł w drugiej połowie i świetnie wykonał swoją rolę. Hiszpan trafił trzy razy zza łuku, zebrał siedem piłek oraz wyraźnie poprawił spacing w zespole. Dobrą zmianę dał także Talen Horton-Tucker. 20-latek dostarczył dziesięć punktów, gdy drużyna bardzo tego potrzebowała. Gospodarze osiągnęli czternastopunktową przewagę w połowie czwartej kwarty, jednak nie był to koniec emocji w meczu. Nuggets pokazali charakter. Wymusili kilka strat po stronie mistrzów i po chwili przegrywali już tylko dwoma punktami. Na 15 sekund przed końcem, Horton-Tucker z wyjątkowym trudem zdobył kolejne punkty i przewaga urosła do czterech oczek. W następnej akcji piłka powędrowała do Jokica, który znalazł Campazzo na wolnej pozycji na obwodzie. Wtedy to jednak Davis wykorzystał swoje warunki fizyczne, doskoczył do Argentyńczyka i zablokował jego rzut. Następnie przejął piłkę, czym ostatecznie rozstrzygnął dzisiejsze spotkanie. Lakers odskoczyli odrobinę od strefy 7-10, jednak terminarz nie rozpieszcza Jeziorowców. Następne mecze rozegrają z Clippers, Blazers oraz Suns. Nuggets utrzymują trzecią lokatę.
Washington Wizards – Indiana Pacers
Mecz rozgrywany w stolicy stanowił całkowite przeciwieństwo, jeśli chodzi o defensywę. Doszło do kolejnego kosmicznego wyniku oraz kilku nietypowych statystyk. Spotkanie od początku nabrało wysokiego tempa. Aż 17 zawodników zaliczyło dwucyfrową liczbę punktów. Wśród gości, najbardziej wyróżnili się Domantas Sabonis, który ze statystykami 32/19/9 otarł się o triple-double, a także Caris LeVert (33/7/5). Po stronie Wizards niecodzienną linijkę zanotował Russell Westrbrook. Zawodnik zdobył 14 punktów, zaliczył 21 zbiórek oraz rozdał 24 asysty. Jest to dopiero trzeci taki przypadek w całej historii NBA, gdzie zawodnik zdobywa 20+ zbiórek oraz 20+ asyst. Pozostałe dwa wyniki należą do Wilta Chamberlaina oraz…Russella Westbrooka. Wizards osiągnęli niesamowite 96 punktów z trumny. Byli lepsi także w punktach z kontry oraz w pojedynku rezerwowych. Pacers kilka razy starali się odrobić straty, jednak nie doszli gospodarzy na mniej niż 11 punktów. Mecz zakończył się wynikiem 154:141. Drużyna ze stolicy, która fatalnie zaczęła sezon, obecnie notuję 13 wygranych w ostatnich 16 meczach i wszystko wskazuje na to, iż powalczą w fazie play-in. Pacers są na dziewiątym miejscu, co oznacza jedną lokatę wyżej od Wizards. Drużyna z Indianapolis z niecierpliwością oczekuje powrotu Malcolma Brogdona.
Komplet wyników z minionej nocy:
Detroit Pistons – Orlando Magic 112:119 (26:21, 22:30, 30:37, 34:31)
Washington Wizards – Indiana Pacers 154:141 (36:31, 46:35, 40:36, 32:39)
New Orleans Pelicans – Golden State Warriors 108:123 (21:39, 33:27, 26:29, 28:28)
Atlanta Hawks – Portland Trail Blazers 123:114 (32:31, 36:31, 34:33, 21:19)
Chicago Bulls – Philadelphia 76ers 94:106 (20:34, 23:26, 20:23, 31:23)
Memphis Grizzlies – New York Knicks 104:118 (22:25, 36:44, 22:28, 24:21)
Los Angeles Lakers – Denver Nuggets 93:89 (20:24, 25:18, 25:23, 23:24)
Utah Jazz – San Antonio Spurs 110:99 (31:22, 29:21, 29:29, 21:27)