Premier League: Everton z trudem wraca do walki o europejskie puchary wygraną z Wolverhampton
Pete/Flickr/CC BY 2.0

Premier League: Everton z trudem wraca do walki o europejskie puchary wygraną z Wolverhampton

  • Dodał: Rafał Judka
  • Data publikacji: 19.05.2021, 20:49

Everton podłączony do tlenu. The Toffees wygrywają po ciężkim spotkaniu z Wolverhampton 1:0 dzięki uderzeniu głową Richarlisona. To zwycięstwo daje gospodarzom awans na ósme miejsce w tabeli i szansę na awans do Ligi Europy lub Ligi Konferencji w ostatniej kolejce sezonu, która rozegrana zostanie w weekend.

 

Przed spotkaniem wiedzieliśmy jedno. Jeżeli Carlo Ancelotti chce ze swoimi graczami wziąć udział w europejskich pucharach musiał wybić im z głów niedawną porażkę z ostatnim w tabeli Sheffield. Everton od marca gra słabo, na dodatek uwzględniając tylko mecze u siebie, zajmują dopiero 16. miejsce wśród ekip Premier League. Gospodarze na pewno woleliby to spotkanie rozegrać na terenie rywali. A dla The Toffees był to mecz najwyższej rangi. Tylko trzy punkty dawały im szanse na choćby Ligę Konferencji. Pomóc w ich zdobyciu mogli kibice wracający na angielskie stadiony i fakt, że Wolverhampton nie gra w tym sezonie już o nic. Nuno Espirito Santo posadził na ławce m.in. etatowego bramkarza Wilków Rui Patricio.

 

Początek spotkania był dość ostrożny z obu stron. Niewielką przewagę w posiadaniu piłki wykazywali gospodarze i to oni częściej przebywali w okolicach pola karnego rywali. Jednak nie przynosiło to konkretnych efektów. Goście próbowali zagrażać przeciwnikom z rzutów rożnych, ale dopiero w 15 minucie, po jednym z takich stałych fragmentów gry niebezpiecznie zza pola karnego uderzył Gibbs-White. Pickford był jednak czujny na linii i wynik nadal się nie zmieniał. Z czasem po stronie Evertonu zaczęło pojawiać się coraz więcej strat i błędów, co pozwoliło Wolverhampton przejąć kontrolę nad spotkaniem. W 30. minucie, po zamieszaniu w polu karnym, najbliżej otwarcia wyniku był Fabio Silva. Strzał Portugalczyka odbił się od nogi obrońcy i o mało nie “wpadł za kołnierz” Pickfordowi. Angielski bramkarz chwilę później również dobrze interweniował przy uderzeniu Traore. Everton nie wyglądał jak drużyna z nożem na gardle, ale przy życiu utrzymywała ich niewystarczająca jakość w ofensywnych poczynaniach Wilków w pierwszej połowie. Kibice nie mogli być zadowoleni z jakości widowiska po 45-ciu minutach.

 

Druga część spotkania rozpoczęła się jednak znakomicie dla gospodarzy. Everton zdecydowanie ruszył do ataku. Już w 48. minucie Sigurdsson celnie dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Richarlisona, a Brazylijczyk bez problemu umieścił piłkę w siatce. Chwilę później wynik podwyższyć mógł Coleman. Następne minuty upływały w spokojniejszym tempie, ale nadal pod dyktando ekipy z Merseyside. Na kolejną świetną okazję fani musieli czekać do 71. minuty, kiedy to Calvert-Lewin znalazł się w dogodnej sytuacji w polu karnym, a jego strzał obronił Ruddy. Kolejna próba to uderzenie zza “szesnastki” Sigurdssona, które w niewielkiej odległości minęło lewy słupek Wilków. Chwilę później Islandczyk znalazł się w podobnej sytuacji, ale tym razem na drodze do siatki futbolówka natrafiła na obrońcę gości. Do końca spotkania wynik pozostał bez zmian i Everton może odetchnąć z ulgą. Nie rozegrał fenomenalnego spotkania, ale najważniejsze są trzy punkty na koncie i szansa na walkę o europejskie puchary w weekendowym spotkaniu z Manchesterem City.

 

Everton - Wolverhampton 1:0 (0:0)
Bramki: 48’ Richarlison
Everton: Pickford - Godfrey, Mina, Keane - Coleman (83’ Coleman), Doucoure (90' Holgate), Allan, Sigurdsson (86’ Gomes), Digne - Richarlison, Calvert-Lewin
Wolverhampton: Ruddy - Boly (80’ Dendoncker), Coady, Kilman - Semedo, Moutinho (80’ Vitinha), Neves, Ait Nouri - Traore, Silva, Gibbs-White (68’ Willian Jose)
Żółte kartki: 82’ Semedo
Sędzia: Andrew Madley