Tokio 2020 - Surfing: koniec igrzysk dla Gilmore, Defay i Weston-Webb
- Dodał: Remigiusz Nowak
- Data publikacji: 26.07.2021, 11:04
Na Tsurigasaki Surfing Beach surferzy mieli dziś trudne warunki, nie wszyscy faworyci sobie poradzili, a wśród pań odpadły m.in. Johanne Defay, Tatiana Weston - Webb i Stephanie Gilmore.
Od godziny 7 rano czasu miejscowego trwały zmagania surferów w trzeciej rundzie zawodów olimpijskich. Od tego momentu rywalizacja stała się turniejem, w którym słabszy odpada i żegna się z igrzyskami. Na Tsurigasaki Surfing Beach panowały trudne warunki, które dodatkowo pogarszały się z każdą kolejną parą.
Pierwsze na wodę wypłynęły panie, a parę numer 1. stanowiły Australijka Stephanie Gilmore i Południowoafrykanka Bianca Buitendag. Niespodziewanie faworyzowana Gilmore nie potrafiła wykonać dwóch dobrze punktowanych przejazdów, co udało się walczącej wczoraj w repasażu Buitendag i to ona pewnie awansowała do ósemki. Szybko swój udział zakończyła także wiceliderka World Surf League Johanne Defay, która musiała uznać wyższość wicemistrzyni świata, Portugalki Yolandy Hopkins.
Problemów z Ellą Williams nie miała za to Kostorykanka Brissa Hennessy, która zdobyła 12 pkt, wobec 7.73 Nowozelandki. Klasę światową pokazała za to Amerykanka Caroline Marks, która na swoim koncie na dwie najlepsze fale zapisała ponad 15 pkt, w tym za jedną z nich aż 8 "oczek", co na tegorocznych igrzyskach praktycznie się nie zdarza. Jej oponentka, Japonka Maeda, nie uciułała nawet 8 pkt razem i przegrała zasłużenie.
Gorąco było w pojedynku jednej z faworytek do medalu, Carissy Moore z Sofią Mulanovich. W tym starciu wyniki były mocno do siebie zbliżone i jedna dobra fala mogły odwrócić jego losy. Minimalnie (10.34 do 9.90) zwyciężyła Amerykanka, ale musi się mieć na baczności, żeby powalczyć o półfinał. Problemów z brązową medalistką mistrzostw świata Teresą Bonvalot nie miała doświadczona Brazylijka Silvana Lima, tutaj wynik też jednoznacznie wskazywał na zwycięstwo reprezentantki Canarinhos.
W odróżnieniu od Limy z dalszego pływania odpadła jej rodaczka Tatiana Weston - Webb. Jej pogromczynią okazała się Suzuki Amuro, po wyrównanym pojedynku, w którym Japonka miała tylko pięć prób, wobec zaciekle walczącej Brazylijki, którą sędziowie oceniali aż 15 razy. Na odwrót było w ostatniej parze trzeciej rundy kobiet, gdzie Sally Fitzgibbons wykonała 13 przejazdów, a Francuzka Pauline Ado tylko pięć, ale to faworyzowana Australijka zaliczyła lepsze noty w obydwu punktowanych próbach i nadal liczy się w walce o medale.
Po starciu australijsko-francuskim nastąpiła prawie dwugodzinna przerwa spowodowana warunkami panującymi na wodzie, dopiero potem do akcji wkroczyli panowie. W pierwszej parze zmierzyli się faworyt gospodarzy Kanoa Igarashi z Indonezyjczykiem Rio Waidą. Japończyk szybko zaliczył dwie dobre próby dające mu 14 pkt, Waida starał się odrabiać, ale ostatecznie zdobył 12 pkt i dla niego przygoda z igrzyskami się zakończyła. Kolejnym pojedynkiem było starcie bratobójcze Kolohe Andido z Johnem Johnem Florencem. Ten pierwszy już w pierwszej fali zaliczył 8.5 pkt, czym wywarł presję na swoim koledze. Potem Andino poprawiał wynik, Florence próby miał tylko średnie i ostatecznie to Kolohe wygrał 14.83 do 11.60. Obydwaj panowie niedawno przechodzili kontuzje, dlatego igrzyska są dla nich dobrą okazją do powrotu do rywalizacji.
Starcie Michel Bourez - Ramzi Boukhiam było początkowo wyrównane, następnie przewagę osiągnął Marokańczyk, zanim jednak minęło 10 minut rozgrywki Francuz wykonał dwie dobre próby pod rząd, czym objął z wynikem 12.43 zdecydowane prowadzenie. Bourez z tym wynikiem już pozostał, jego rywal tylko minimalnie się poprawił i to Europejczyk wszedł do ósemki. Mocno w rywalizację wszedł Gabriel Medina, który już w pierwsze próbie zdobył 7.5 pkt, Wilson zaliczył przejazd za trochę ponad 6 "oczek". Potem zrobiło się gorąco dla Brazylijczyka, bo Wilson wyszedł na prowadzenie, a on nie potrafił zaliczyć dobrej drugiej próby, która przypieczętowałaby jego pierwsze dobre podejście. Co się odwlecze, to nie uciecze i niedługo trwało prowadzenie Australijczyka. Udany przejazd za 6,83 pkt dał reprezentantowi "kanarkowych" przodownictwo w tym starciu. Oponent Mediny walczył do ostatniej fali, ale wynik 13 pkt okazał się za słaby na lidera WSL.
W parze Italo Ferreira - Billy Stairmand obaj surferzy szybko wykonali po dwie punktowane próby, potem nastąpiła stagnacja, którą przerwał dopiero Brazylijczyk, który po dwóch z rzędu udanych falach miał prawie 13 pkt. Stairmand odpowiedział raz, ale 9 pkt nie nastrajało optymistycznie, tym bardziej, że Ferreira podniósł poprzeczkę do 14.5 pkt i zmuszał Nowozelandczyka do zaliczenia próby na poziomie 9.5 pkt, co okazało się dla niego niemożliwe.
Niestety z biegiem czasu warunki były coraz trudniejsze i to było widać po wynikach osiąganych przez zawodników. Bez fajerwerków pływali Peruwiańczyk Tudela i Japończyk Ohhara, przez większość pół godzinnej sesji prowadził ten pierwszy, na 10 minut przed końcem zawodnik z Kraju Kwitnącej Wiśni zbliżył się do niego na 1 punkt. Potem gość z Ameryki Południowej podwyższył wynik, ale ostatnią akcją Ohhara w dwóch próbach zdobył równo 10 pkt, co dało mu zwycięstwo.
Włoch Fioravanti i kolejny Peruwiańczyk Mesinas również szli łeb w łeb i w połowie czasu minimalnie prowadził ten pierwszy, później nieco przeważał jego rywal, żadnemu z nich nie udało się szczególnie poprawić, jedynie Peruwiańczyk "doszlifował" swoje osiągnięcie i awansował dalej. W ostatnim dzisiejszym starciu przyszło zmierzyć się dwóm niezwykle doświadczonym surferom, którzy od lat uczestniczą w WSL. Naprzeciwko siebie stanęli Owen Wright i Jeremy Flores, a to co zrobił ten pierwszy, każe stawiać go w gronie kandydatów do medalu. W pięć minut i dwóch próbach zdobył 13.84 pkt, co postawiło Francuza w niesamowicie trudnym położeniu. Potem Wright jeszcze podniósł poprzeczkę na równo 15 "oczek", Flores zdołał dobić do niecałych trzynastu i tym sposobem pożegnał olimpijski turniej.
Szczegółowe wyniki dzisiejszej rywalizacji tutaj.
Ćwierćfinały i półfinały są zaplanowane na jutro, ponownie pierwsi surferzy mają ruszyć do rywalizacji o północy czasu polskiego.