
Snooker - NI Open: Mark Allen najlepszy w rodzinnym Belfaście
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 17.10.2021, 23:53
Mark Allen z Irlandii Północnej pokonał Johna Higginsa w trzymającym w napięciu do ostatniej bili finale Northern Ireland Open. To szósty rankingowy tytuł wywalczony przez Irlandczyka w karierze.
Mark Allen z Johnem Higginsem grali dotąd w main tourze 22 razy i mieli idealnie remisowy bilans - po 11 wygranych. Co ciekawe nigdy dotąd nie spotkali się w meczu decydującym o tytule, ostatnie dwa spotkania miały miejsce w Masters - w 2017 roku w półfinale triumfował Irlandczyk, w tym roku w 1/8 finału lepszy był Szkot. On też ma na koncie zdecydowanie więcej osiągnięć i był faworytem, ale przecież Allen grał o tytuł w swoim narodowym turnieju, motywację miał więc dodatkową. Obaj panowie dobrze zaczęli sezon, grali od jego początku równo i efektownie. Zapowiadał się więc finał jako wyrównane, stojące na dobrym poziomie starcie.
Pierwsza sesja faktycznie była wyrównana, choć wielkiej gry było mniej, niż mogliśmy się spodziewać. Lepiej zaczął Allen, który wygrał dwa pierwsze frejmy, ale w trzecim Higgins odpowiedział efektownym czyszczeniem za 123 punkty. Na przerwę schodzili jednak zawodnicy przy stanie 3:1 dla faworyta gospodarzy, który w czwartej partii uzbierał wystarczające 70 punktów. Po powrocie do stołu czterokrotny mistrz świata wbił na brejki powyżej 50 punktów, ale w międzyczasie Allen zapisał na koncie jednego frejma. Ostatnie rozdanie w pierwszej sesji rozstrzygnęło się na czarnej. Irlandczyk wbił co prawda 58 punktów w podejściu, ale Szkot uzbierał jeden punkcik więcej. Przed wieczorną rozstrzygającą częścią meczu mieliśmy remis po 4.
W pierwszej części serii wieczornej nadal mieliśmy wyrównaną grę, a zawodnicy wygrywali partie naprzemiennie, za każdym razem popisując się brejkami powyżej 50 punktów. W dziesiątej Allen miał nawet szansą na próbę przymierzenia się do maksa, ale pozycjonowanie do piątej czerwonej było mało udane. Brakowało w tej części gry setki, ale poziom gry mógł zadowolić kibiców licznie zgromadzonych w Waterfront Hall w Belfaście. Na przerwę schodzili panowie przy stenie 6:6.
Pierwszej paczki w wieczornej sesji doczekaliśmy się w partii numer 14. Wbił ją Higgins, który kilka minut wcześniej po raz pierwszy w tym meczu objął prowadzenie po zdobyciu 64 punktów w podejściu. W tym momencie było 8:6 z perspektywy Szkota, którego od triumfu dzieliła jedna wygrana partia. Allen stanął pod ścianą, musiał wygrać dwie z rzędu by doprowadzić do decidera. Udało mu się to głównie za sprawą Higginsa, któremu w tym fragmencie meczu wyraźnie nie wychodziły podcinki bili czarnej, choć ten 16. frejm trzymał w napięciu do ostatniego wbicia. Podobnie rzecz się miała z deciderem, w którym ponownie lepszy okazał się Irlandczyk z północy.
Dla Allena to dopiero szósty rankingowy triumf w karierze. Jednak w rodzinnym Belfaście pokazał świetną formę. W held over wbił maksa, a dziś sięgnął po nagrodę Alexa Higginsa.
Mark Allen - John Higgins 9:8
78:21, 82(82):1, 0:123(123), 70:6, 11:68(68), 70:47, 0:78(55), 63(58):64
76(70):47, 40:89(63), 86(85):0, 40:89(59), 1:64(64), 6:144(136), 51:6, 80(58):43, 65:31
Od jutra kwalifikacje German Masters, potem także gry eliminacyjne do European Masters. Do poważnej gry o trofea wrócimy 1 listopada, kiedy rozpocznie się English Open.
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.