NBA: dwie dogrywki w Nowym Jorku, wielki mecz LaMelo Balla
- Dodał: Michał Rejterowski
- Data publikacji: 21.10.2021, 09:51
Po rozgrzewkowej pierwszej nocy, nadszedł czas na kolejkę NBA z krwi i kości. Dziś rozegrano 11 spotkań. Trzeba przyznać, że była to dobra zapowiedź sezonu.
New York Knick – Boston Celtics
Dwa zespoły które typuje się w okolicach top 6 Wschodu. Knicks w zeszłym sezonie sprawili sporą niespodziankę kończąc na czwartej lokacie. Ich celem jest powtórzenie zeszłorocznego wyniku, a potem poprawa rezultatu w Playoffs. Teraz jednak, nie posiadają elementu zaskoczenia. Aktualny sezon będzie prawdziwym testem dla ekipy Toma Thibodeu. Cetlics poczynili pewne zmiany w czasie wakacji, dodając kilku wysokich. Czy nowe twarze pomogą zawalczyć o wyższe cele? Może być ciężko, jednak posiadanie w składzie tria Tatum-Brown-Smart to gwarancja pewnego poziomu. Nowe twarze pojawiły się także na ławce trenerskiej. Ima Udoka zaliczył dziś swój debiut jako szkoleniowiec Celtics.
Goście rozpoczęli spotkanie na wysokiej skuteczności. Od samego początku wyróżniającym zawodnikiem był Jaylen Brown. 25-latek rozegrał tylko jeden mecz przedsezonowy, a ostatnie dziesięć dni spędził na kwarantannie. Nie przeszkodziło mu to jednak w zdobyciu punktowego rekordu kariery. Amerykanin pokazał pełen wachlarz możliwości ofensywnych. Ostatecznie zakończył spotkanie z linią 46/9/6, trafiając 8/14 zza łuku. Po drugiej stronie parkietu, wyzwanie podjął Even Fournier, który również popisał się świetną skutecznością w rzutach trzypunktowych. Przebieg meczu idealnie wpasowuje się do definicji dzisiejszej koszykówki zza ocenu. Szybka biegana gra, wiele rzutów dystansowych i wysoki wynik. Hala Madison Square Garden była żywa niczym podczas Playoffs. Julius Randle dobrze spełniał się w roli lidera, prezentując to do czego przyzwyczaił nas w poprzednim sezonie. Świetnie korzystał z zasłon Robinsona oraz rozciągał grę podaniami po przekątnej parkietu. Drużyny poszły na wymianę ciosów, przez co spotkanie miało wielu bohaterów. Niewidoczny w pierwszej połowie RJ Barett zdobył wszystkie ze swoich dziewiętnastu punktów po przerwie. W czwartej kwarcie gospodarzom udało się stworzyć przewagę kilku posiadań i wydawało się że pewnie dowiozą zwycięstwo z pomocą swoich kibiców. Knicks prowadzili trzema punktami gdy na zegarze pozostawało pięć sekund. Celtics rozpoczynali grę spod własnego kosza. Wymienili trzy szybkie podania, tworząc Smartowi okazję na wyrównanie. Zawodnik pewnie trafił za trzy punkty, co oznaczało dogrywkę. W czasie dodatkowych pięciu minut nadal dominowały rzuty zza łuku. Mecz przebiegał kosz za kosz i żadna z drużyn nie stworzyła znaczącej przewagi. Jayson Tatum miał okazję przechylić mecz na korzyść gości. Jednak Barrett dobrze zagrał w obronie i rzut gwiazdy Celtics nie doleciał do kosza. W drugiej dogrywce Brown nadal kontynuował swój koncert, jednak koszykarze z Nowego Jorku mieli odpowiedź na każde zagranie. Kluczową akcję rozegrał Derrick Rose. Weteran zatańczył z obroną rywala, wbił się pod kosz i trafił floatera od tablicy, wyprowadzając swój zespół na czteropunktowe prowadzenie na nieco ponad dwadzieścia sekund przed końcową syreną. Goście starali się przeprowadzić szybki atak, jednak tym razem zawiodła skuteczność. Knicks zwyciężyli, a hala oszalała z radości.
Charlotte Hornets – Indiana Pacers
Kolejne spotkanie drużyn na podobnym poziomie i kolejny debiut na ławce trenerskiej. Może nie do końca debiut, ponieważ Rick Carlisle prowadził już w przeszłości zespół Pacers. Teraz jednak wrócił po niemal 14 latach.
Spotkanie zdawało się być pod kontrolą gości od pierwszych minut. Pod koszem królował Domantas Sabonis (33 punkty, 15 zbiórek), a na obwodzie grę kreował Malcolm Brogdon (28 punktów, 11 asyst). Gospodarze wyglądali niemrawo, a gra wyraźnie się nie kleiła. Na początku trzeciej kwarty, Pacers osiągnęli przewagę 23 punktów, wtedy to jednak kibice trochę się obudzili, a wraz z nimi zawodnicy Hornets. Świeżo upieczony Rookie Of The Year – LaMelo Ball - wziął sprawy w swoje ręce. Gospodarze przeprowadzili niesamowitą serię 24-0! 20-latek zdobył połowę tych punktów, a zaangażowany był w prawie każdy kosz. Zespół z Charlotte w parę minut odrobił straty. Ball w całym spotkaniu trafił 7/9 za trzy i skończył mecz ze statystykami na poziomie 31/9/7. W połowie czwartej kwarty, gospodarze prowadzili już dziesięcioma punktami, jednak lekko zaskoczeni wydarzeniami na parkiecie Pacers, nie zamierzali tak łatwo oddać meczu. Nieoczekiwanie świetne spotkanie rozegrał Chris Duarte, który dostał dziś szansę od trenera Carlisle na grę w pierwszym składzie. Zawodnik bardzo dobrze wywiązał się ze swoich zadań, zdobywając 27 punktów. Przez ostatnie pięć minut meczu, można było odnieść wrażenie że każdy kosz jest na wagę złota. Oba zespoły dobrze dzieliły się piłką, a liderzy wykazywali się wysoką skutecznością. Pacers prowadzili jednym punktem, jednak to gospodarze mieli posiadanie w ostatniej akcji. Gordon Hayward wbiegł pod kosz, oddał rzut, lecz nie trafił. Zawodnicy obu drużyn zaczęli wyrywać sobie piłkę i ostatecznie odgwizdany został faul na P.J. Washingtonie. 23-latek pokazał stalowe nerwy pewnie trafiając oba rzuty. Gościom pozostawało nieco ponad cztery sekundy na rozegranie akcji. Wybrano łatwy wariant. Piłka powędrowała do Sabonisa, ten wziął obrońcę na plecy, oddał rzut z odejścia, jednak chybił ku uciesze miejscowych kibiców.
Wyniki z minionej nocy:
Charlotte Hornets – Indiana Pacers 123:122 (27:38, 32:37, 33:13, 31:34)
Detroit Pistons – Chicago Bulls 88:94 (20:14, 24:26, 25:31, 19:23)
New York Knicks – Boston Celtics 138:134 (29:35, 25:23, 32:24, 30:34, 12:12, 10:6) 2OT
Toronto Raptors – Washington Wizards 83:98 (18:26, 19:31, 22:24, 24:17)
Memphis Grizzlies – Cleveland Cavaliers 132:121 (32:32, 41:29, 21:29, 38:31)
Minnesota Timberwolves – Houston Rockets 124:106 (32:21, 40:24, 27:26, 25:35)
New Orleans Pelicans – Philadelphia 76ers 97:117 (25:29, 28:24, 17:28, 27:36)
San Antonio Spurs – Orlando Magic 123:97 (32:28, 29:21, 33:22, 29:26)
Utah Jazz – Oklahoma City Thunder 107:86 (27:18, 27:24, 29:21, 24:23)
Phoenix Suns – Denver Nuggets 98:110 (20:26, 38:25, 24:34, 16:25)
Portland Trail Blazers – Sacramento Kings 121:124 (23:24, 26:38, 36:38, 36:24)