EuroCup: Śląsk walczył do ostatniej chwili, ale nie zdołał wygrać na wyjeździe
- Dodał: Piotr Janczarczyk
- Data publikacji: 27.10.2021, 22:26
Wrocławianie walczyli do ostatnich sekund, ale finalnie zanotowali drugą przegraną w ramach EuroCupu. Tym razem lepsi okazali się koszykarze francuskiego Boulogne Metropolitans. Wśród zawodników WKS-u szczególnie należy wyróżnić trzech graczy - Kerema Kantera, Jakuba Karolaka oraz Cyrila Langevine'a. W barwach "Trójkolorowych" zadebiutował nowy rozgrywający - Travis Trice.
Śląsk zaczął fatalnie, bo pozwolił rywalom na serię 11:0. Pierwsze punkty "Wojskowi" zdobyli dopiero po ponad dwóch minutach rywalizacji. Chwilę później pojawił się kolejny kłopot, gdy dwa faule zanotował Łukasz Kolenda. Wówczas trener Urlep zdecydował się wpuścić na parkiet Travisa Trice'a - nowego rozgrywającego WKS-u. Ten wprowadził sporo świeżości w grze wrocławian, którzy znacząco zmniejszyli straty do rywali na raptem trzy oczka. Równo z syreną końcową trafił Halilović i tym samym ustanowił wynik pierwszej kwarty - 28:24. Początek drugiej odsłony meczu był jeszcze lepszy dla podopiecznych trenera Andreja Urlepa. Śląsk dobrze funkcjonował w defensywie, a za sprawą celnej trójki Karema Kantera był remis 33:33. Wtedy trener francuskiej ekipy poprosił o przerwę na żądanie, a jego zespół po powrocie na parkiet zaczął grać dużo lepiej. Gospodarze świetnie przechodzili z obrony do ataku, czego efektem było sporo punktów z kontry. Wrocławianie nie byli jednak bezradni i wciąż rywalizowali jak równy z równym z liderami ligi francuskiej. Końcówka drugiej kwarty to kilka przechwytów zawodników Śląska, które następnie zamieniali na punkty po drugiej stronie parkietu. Po 20 minutach meczu polski klub przegrywał z Boulogne Metropolitans jedynie 47:49.
Początek trzeciej kwarty Śląsk rozegrał w sposób wymarzony. Ivan Ramljak minął rywala przy linii końcowej boiska, a swoją akcję zakończył celnym reverse lay up'em. Później przyszedł gorszy moment i Francuzi znów prowadzili siedmioma oczkami. Mimo tego świetnie prezentował się Jakub Karolak, który tego dnia trafiał rzut za rzutem. Chwilę później do zdobywania punktów dołączyli się Kerem Kanter i Aleksander Dziewa - obaj byli skuteczni zza linii 6,75 m. Śląsk wyglądał naprawdę dobrze, ale ich bolączką było pozwalanie przeciwnikom na liczne zbiórki w ataku. Mylili się jednak także zawodnicy Vincenta Colleta. Polski zespół wykorzystał to - za sprawą trafień Justice'a i Kantera WKS wyszedł na prowadzenie. Na początku ostatniej odsłony spotkania francuski zespół odskoczył "Trójkolorowym" na kilka punktów. Co więcej, Śląsk zaliczył spory przestój w ofensywie, a jedyne punkty w ciągu czterech minut zdobył Travis Trice. Na parkiecie pojawił się Łukasz Kolenda, ale ten dwukrotnie stracił piłkę. Gospodarze prowadzili już 83:73. Wrocławianie zostawiali rywalom sporo miejsca, a zawodnicy trenera Colleta byli bezlitośni. W samej końcówce Justice trafił jednak z dystansu, a Śląsk tracił jedynie dwa oczka. Wówczas koszykarze WKS-u dwukrotnie przewinili (w tym raz w ataku), czego efektem był jeden punkt z linii rzutów wolnych dla francuskiej ekipy. Równo z syreną pomylił się Kodi Justice, a Śląsk po raz drugi musiał uznać wyższość rywali w ramach EuroCupu.
Boulogne Metropolitans 92 - WKS Śląsk Wrocław 86:83 (28:24, 21:23, 18:22, 19:14)
Boulogne: Cummings 17, Michineau 14, McRae 12, Halilovic 10, Ginat 9, Hornsby 8, Hunter 7, Boungou-Colo 5, Konate 2, Ho-You-Fat 2.
WKS Śląsk: Kanter 18, Justice 15, Karolak 13, Langevine 9, Kolenda 8, Dziewa 7, Ramljak 7, Trice 6, Gabiński 0.
Piotr Janczarczyk
Jestem entuzjastą koszykówki i MMA. Nazywam siebie melomanem i przedstawicielem jednoosobowej subkultury. Koncertowy tłum to moje naturalne środowisko.